– A może „Gwiazda w samochodzie za rozsądną cenę”? – wołam przez biuro do Alastaira. – Zbyt samcze?
– Może. Pamiętaj, ma być normalny i sympatyczny, ale nie taki macho, że uznają go za ruchacza niań.
– Mhm.
Koncentruję się całkowicie na Matthew Carlisle’u i największym źródłem inspiracji jest dla mnie ankieta, którą wypełnił dla „Guardiana” jakieś dwa lata temu.
Matthew Carlisle (39), syn elektryka i włoskiej imigrantki, wychował się w Sheffield. Przez trzy lata był prezenterem programu BBC o tematyce politycznej The Week. Jest mężem aktorki Ruthie Billingham, mają dwójkę dzieci i mieszkają w Londynie.
– Kiedy byłeś najszczęśliwszy? W zeszły wtorek: żona, dzieci, kanapa, film, pizza.
– Twój największy lęk? Brak pizzy.
– Którą z żyjących osób podziwiasz i dlaczego? Moją mamę. Przyjechała z Neapolu do Wielkiej Brytanii w 1968 roku z dwoma funtami w kieszeni i pracowała w trzech miejscach naraz po tym, jak nasz tata nas zostawił.
– Której cechy najbardziej nie znosisz u siebie? Niecierpliwości. Kolejki, mikrofalówki, zamówienia przez internet – wszystko mogłoby dziać się szybciej.
– Jakie cechy najbardziej przeszkadzają ci u innych? Niemówienie całej prawdy. (Spędzam sporo czasu w towarzystwie polityków).
– Co sprawia, że jesteś nieszczęśliwy? Pojedyncze skarpetki.
– Kim chciałeś być, kiedy dorastałeś? Piłkarzem Premier League.
– Kto lub co jest największą miłością twojego życia? R.B.
– Z czym kojarzy ci się miłość? Z domem.
– Jeśli mógłbyś przywrócić do życia coś, co zniknęło, co byś wybrał? Batoniki Różowa Pantera. Radośnie wspominam wydawanie kieszonkowego na te łakocie.
– Co byłoby twoją supermocą? Redystrybucja bogactwa.
– Twój najbardziej krępujący moment? Głaskanie zaparkowanego maserati, gdy nie zauważyłem, że oboje (nieco przerażeni) właściciele siedzą w środku.
– Co doprowadza cię do łez? Ikea.
– Czego najbardziej nie lubisz w swoim wyglądzie? Moje oczy są zbyt blisko siebie.
– Kto miałby cię zagrać w filmie na temat twojego życia? Ktoś zezowaty.
– Co uznajesz za swoje największe osiągnięcie? To, że Ruthie powiedziała „Tak”.
– Kogo chciałbyś przeprosić i dlaczego? Moją pierwszą żonę. Byłem beznadziejnym mężem.
– Jak często uprawiasz seks? Za rzadko.
– Co poprawiłoby jakość twojego życia? Pies.
– Jaki jest twój ulubiony zapach? Moja żona.
– Jak się relaksujesz? Lubię gotować.
– Czego nauczyło cię życie? Wszyscy coś udajemy.
– Zdradź nam jakąś tajemnicę na swój temat. Jestem okropnym mięczakiem.
– Powiedz nam jakiś dowcip. Jak mówi się na owieczkę bez nóg? Obłoczek. (Wybacz, córeczka mi to powiedziała).
Oczy Matthew wcale nie są zbyt blisko siebie – są inteligentne, pełne ciepła i mają doskonałe proporcje. Ogromnie ucieszyło mnie, że lubi gotować – już rozmawiałam z kimś z programu Masterchef: Gwiazdy! I kocha też psy, więc chcę mu załatwić współpracę z Dog Trust, czyli organizacją zajmującą się ratowaniem psów. A pojawienie się w programie The One Show dorosłego mężczyzny, który bawi się z porzuconymi szczeniakami, będzie z pewnością rozczulające…
Mamy też historię o maserati, więc najwyraźniej jest maniakiem motoryzacyjnym. I może uda nam się zrobić jakiś skecz pod tytułem Mężczyzna, który pokochał Ikeę…
Większość artykułów o Matthew leniwie powtarza te same fakty: matka – włoska sprzątaczka; ojciec – porzucił rodzinę, kiedy Matthew był jeszcze malutki; piekielnie inteligentny już jako dziecko; zdobył stypendium w Oksfordzie; ukończył z wyróżnieniem dwa przedmioty, bla, bla, bla. Nieprzemyślane, krótkie małżeństwo z narkomanką z wyższych sfer, po którym wziął głośny ślub z Ruthie.
We wszystkich tych wywiadach przeważają dwa tony: albo pełen zachwytu i przyprawiający o zawrót głowy (wywiady przeprowadzane zawsze przez dziennikarkę), albo taki, w którym dziennikarz go podziwia, ale uważa też, że Matthew mógłby się nieco rozchmurzyć. No i oblał test piwny Howarda Huntera („Czy poszedłbym na piwo z tym człowiekiem? Odpowiedź brzmi: nie”).
Do niedawna wszelkie materiały na jego temat były niekontrowersyjne – kocha żonę i dzieci, żyje polityką i wykazuje zerową tolerancję dla osób prowadzących podwójną grę. Jedyne, co można by było mu zarzucić, to brak poczucia humoru. A to, w połączeniu z plotkami o zdradzie, nie wypada zbyt dobrze.
Zdrada + poczucie humoru = uroczy łobuz.
Zdrada – poczucie humoru = wstrętny typ.
Należy ocieplić jego wizerunek i wytrzebić tę nadmierną pompatyczność, żeby z łatwością przeszedł test piwny Howarda Huntera – każdy facet w kraju powinien chcieć pójść z nim na piwo. Powinien też podobać się wszystkim kobietom, choć jednocześnie miałyby świadomość, że on nadal kocha Ruthie… Co, do diabła?
Trudno w to uwierzyć, ale Richie wysłał właśnie kolejnego maila – tym razem jest to zrzut ekranu z zaproszeniem, a pod spodem wiadomość: „Pomyśl o biednych niewidomych dzieciach”. Jest taki natrętny, że jestem tym już zdezorientowana – chyba nie wydaje mu się, że jest przekonujący.
– Alastair, chodź, zobacz to.
Czyta wiadomość.
– Zwariował – oznajmia. – Nie ma innego wyjaśnienia. Idź do domu. Jakie masz plany na weekend?
– Jutro Steevie urządza brunch i wiem, że przewodnim hasłem będzie „Dlaczego oni nie potrafią utrzymać swoich interesów w gaciach”.
– Zapowiada się zabawnie.
– Ona chce dobrze, ale pewnie będzie mnie namawiała, żebym się schlała i obrabiała tyłek Hugh, a ja tego nie chcę.
– Nie?
– Wolałabym, żeby to się nie wydarzyło, ale jeśli wróci i będzie chciał wszystko naprawić, nie chcę, żeby przepełniały mnie nienawiść i rozżalenie.
– Cóż, ludzie są różni. Jak tam Derry? Nadal jest atrakcyjna?
– Tak mi się wydaje.
– Pozdrów ją ode mnie.
– Nie zrobię tego.
W domu rodziców wszyscy mówią teraz tylko o vlogowym debiucie mamy i panuje tam świetny nastrój.
– Oglądali to u mnie w pracy – oznajmia Joe. – Wszyscy twierdzą, że jest przezabawna.
Ten materiał jest już najczęściej oglądanym vlogiem, jaki Neeve kiedykolwiek nakręciła.
– Zrobimy jeszcze jeden? – Mama zagaduje Neeve. – Możesz mi załatwić nową fryzurę? Chyba chciałabym zostać blondynką.
Neeve przełyka ślinę.
– Jasne. To pewnie da się zrobić. Zostaw to mnie.
– Dobra, tylko nie krzycz na mnie – mówi mama – bo to jest moja chwila. Gdzie to dokładnie jest?
– Gdzie co jest?
– Ten cały internet. Gdzie oni trzymają te wszystkie rzeczy? Na przykład buty, które dla mnie zamówiłaś, albo chwytak dla dziadka. A teraz filmiki ze mną. To jest w jakimś wielkim magazynie? Gdzieś za miastem?
Biedna Neeve. Niemal widać, jak z trudem tłumi gniew.
– Babciu, to nie jest miejsce. To unosi się w powietrzu, jak… jak na przykład elektryczność. Albo Bóg!
Mama rzuca Neeve spojrzenie.
– Bóg nie żyje.
– Tak? – pyta tata. – Cóż, i tak sobie nieźle pożył.