60
CZWARTEK, 3 LISTOPADA, DZIEŃ PIĘĆDZIESIĄTY DRUGI

– Zarezerwowałem nam kabinę – oznajmia Matthew.

– Dobra. – Nie potrafię złapać oddechu.

– Marks & Spencer. Idź tam pierwsza. Udawaj, że mierzysz staniki. Dołączę do ciebie za piętnaście minut i tyle tylko mogę zostać. Potem mam swój program w telewizji.

– Piętnaście minut wystarczy.

Po chwili jestem już w Marksie & Spencerze. Wybieram trzy staniki i idę z nimi do przymierzalni. Właśnie zastanawiam się, skąd Matthew będzie wiedział, w której kabinie jestem, kiedy drzwi otwierają się z hukiem, on wpada do środka i zaczyna zapamiętale mnie całować. Okulary mu się przekrzywiły, zdejmuje je i przerzuca ponad drzwiami kabiny.

– Nie będziesz już ich potrzebować? – pytam.

– Dadzą mi inne – odpowiada.

– Czy ktoś widział, jak wchodzisz?

– Możliwe.

– Nie, to niedobrze, Matthew, ktoś może nas zobaczyć.

– I dlatego to jest jeszcze lepsze. Ryzyko, że ktoś nas przyłapie. Ale musimy się pośpieszyć…

Rozpina spodnie, chwyta moją dłoń i wsuwa ją do środka – jego erekcja jest ogromna.

– Ładny i solidny – mówi.

– Jak węzeł w twoim krawacie – uzupełniam.

– Ładny i solidny. – Śmieje się, a mnie przechodzi przez myśl, że jest zupełnie inny, niż mi się wydawało. Bardziej samczy.

Zaczynam ściągać mu spodnie, a on protestuje:

– Nie, nie mamy czasu. To szybki numerek.

Moje majtki i rajstopy znikają jakimś cudem, jego dłonie są na moich piersiach, bo moja sukienka nie jest już sukienką, tylko wygodnym topem i spódnicą. On stoi, ja oplatam go nogami w pasie. Wchodzi we mnie bez żadnych ceregieli i jest to o wiele łatwiejsze, niż się spodziewałam.

Wbija się we mnie i ze mnie wychodzi, patrzymy na siebie w lustrze – możemy oglądać to pod wszelkimi możliwymi kątami.

– Są świetne – stwierdza. – Prawda?

– Lustra w Marksie & Spencerze? Tak, są doskonałe.

– Można zobaczyć wszystko. Masz ładne ciało – dodaje. – Nie masz się czym przejmować.

Spoglądam na siebie i stwierdzam, że ma rację.

– Zaraz dojdę – oznajmia – bo jestem już spóźniony na makijaż. Więc jeśli i ty masz ochotę dojść, powinnaś to zrobić teraz.

– Dobra. – Tak też robię. On dochodzi zaraz po mnie, a jego twarz w lustrze przypomina mi wyraz twarzy Richiego, kiedy przyłapałam go z tamtą dziewczyną lata temu.

Po chwili już się zapina.

– Wychodzę teraz z Gretą – informuje mnie. – Ty wyjdziesz za pięć minut. Zachowuj się normalnie.

– Kupić stanik?

– Tak. Chyba popsułem ten, który masz na sobie…

I wtedy się budzę.

Jezu, co za sen. Nie wyglądałam tam najgorzej… Nagle dociera do mnie, że ciało, które uprawiało seks z Matthew Carlisle’em, było moim ciałem sprzed dwudziestu pięciu lat.

Jestem zaniepokojona tym wszystkim – Matthew był dosyć… nie wzbudzał raczej sympatii… samczy, czy nawet lubieżny. Tego ranka o wiele mniej mu współczuję i już nie chcę go tak ochraniać, jak to miało miejsce wczoraj. To jest bardzo niesprawiedliwe – raczej nie można winić prawdziwego Matthew za to, jak się zachowuje Matthew ze snu.

Coś jednak wydarzyło się wczoraj w tym jego maleńkim szklanym boksie. Króciutka chwila, tak dziwna, że zmusiłam się do odłożenia na później myślenia o niej: kiedy wsadzał koszulę do spodni, wydawało mi się, że jego dłoń, która poruszała się szybko, zwolniła minimalnie, gdy dotarła do jego wybrzuszenia. To wyglądało tak, jakby zatrzymała się i objęła je – a kiedy je trzymał, spojrzał prosto na mnie.

To nie trwało nawet sekundy. Nie była to żadna wymowna wymiana spojrzeń, ale coś, co skończyło się równie prędko, jak się zaczęło. Lecz nasze spojrzenia zdecydowanie się spotkały.

Choć tak gwoli sprawiedliwości: czy to w ogóle była jego wina? Ostatecznie biuro było naprawdę ciasne i tak właściwie to wzrok Matthew nie miał gdzie paść. No i, rzecz jasna, to mógł być zwykły przypadek. A może dotykał się, jakby jego fujarka była dla niego talizmanem – chyba wielu facetów tak robi… żeby sprawdzić, czy ona nadal tam jest?

Istnieje też zawsze możliwość, że to spojrzenie miało wyrażać przeprosiny: „Przykro mi, że musisz tu siedzieć i przyglądać się, jak częściowo się rozbieram”.

A może ja sobie to wszystko tylko wyobraziłam.