Mama ma nową fryzurę! To puszysty blond bob, bardzo efektowny.
– Przedłużyłam sobie włosy! – woła. – Neeve to załatwiła i zrobili mi to za darmo.
– W zamian za występ na vlogu. Nic nigdy nie jest za darmo.
– Ale to mi nie przeszkadza – odpowiada mama. – Mam talent do występowania przed kamerą, tak mówią wszyscy.
Derry i ja wymieniamy się uśmieszkami.
– Wyglądasz niesamowicie – stwierdzam.
– Wiem! Coś wam powiem, dziewczyny. Przez te lata, kiedy chorowałam, nie miałam żadnego życia, ale na to nigdy nie jest za późno! W poniedziałek idę na codwutygodniowy manikiur, prawda, Neeve?
– Zgadza się, babciu.
– Myślę też nad tatuażem – oznajmia mama.
– Po moim trupie! – woła Maura z drugiego pokoju.
– Skoro tak – Joe zwraca się do mamy – musisz sobie jakiś strzelić.
Żeby zapobiec wybuchowi wojny między Maurą i Joem, Derry im przerywa:
– Rzuciłam swojego faceta.
– Brawo – mówi mama. – Po co miałabyś się ustatkować, masz tylko czterdzieści pięć lat. Używaj życia, skarbie. Używaj życia!
Odciągam Derry na bok na pogawędkę w cztery oczy.
– Co tu się wyprawia? Jest na jakichś prochach czy coś?
– Masz na myśli antydepresanty? Nie sądzę. Ale to wszystko jest zajebiście dziwne.
– Co się stało z twoim nowym facetem?
– Nic. Jego skarpetki. To było coś strasznego. Tak, wiem. Mam lęk przed zobowiązaniami. Wszyscy mamy jakieś problemy.
Szykuję się właśnie do spania, kiedy Neeve pojawia się w drzwiach mojej sypialni.
– Mamo? – Wyraz jej twarzy mnie zaniepokoił.
– O co chodzi, skarbie? Wejdź.
Siada na moim łóżku, ale nie patrzy mi w oczy.
– Mów. – Powściągliwość jest do niej niepodobna, a to tylko wzmaga mój niepokój.
Skupia wzrok na swoich dłoniach.
– Posłuchaj – zaczyna – sama nie wiem, nie jestem pewna…
Co ona zrobiła? Zniesławiła kogoś na swoim vlogu? Rozwaliła samochód Hugh?
– Na pewno nie jest tak źle. – W końcu spogląda na mnie. – Przepraszam, mamo. Ja nikogo nie szpiegowałam, chciałam tylko mieć oko na wszystko. Na Hugh. Na Facebooka. I…
Nagle uderza mnie myśl, że cokolwiek się stało, to nie dotyczy Neeve.
– Opublikował coś? – Minęło kilka dni, odkąd sama tam zaglądałam.
– Nie. Ale ktoś oznaczył go na zdjęciu i…
Odruchowo sięgam po iPada.
– Mamo, mamo, zaczekaj. Serio, przestań!
Przestaję więc.
Robi wdech.
– Musisz się do tego przygotować.
To tylko pogarsza sprawę. Serce wali mi jak szalone, zaschło mi w ustach. Cokolwiek tam jest, muszę to zobaczyć, i to jak najszybciej.
– W porządku. – Mój głos brzmi piskliwie i nieprzekonująco. – Wiedziałam, że pewnie pozna jakąś… – Trzęsącymi się palcami otwieram Facebooka. – Oboje na to przystaliśmy, to wszystko jest uzgodnione… – O cholera.
To Hugh. Z kobietą. Czy raczej dziewczyną. Młoda. Ładna. Śliczna. Ciemne włosy, raczej krótkie, zatknięte za uszy, sarnie oczy, szpiczasty podbródek. I Hugh, postawny, z zarostem, nieco opalony. Ma na sobie białą lnianą koszulę… i ściągnął obrączkę. No jasne, że to zrobił. Dlaczego to miałoby mnie aż tak dziwić?
Siedzą po przeciwnych stronach drewnianego stołu z ciemnych nierównych desek. To miejsce wygląda na bar przy plaży wieczorem – dwa identyczne tajskie piwa w butelkach, po których ściekają kropelki wody, stoją na drewnianych podkładkach, a obok migotają latarenki. Ich głowy są pochylone ku sobie – co zwykle się robi do zdjęcia – ale wszystko tam aż kipi od intymności. Oboje mają ręce wyciągnięte przed siebie na stole, leżą blisko, lecz się nie stykają.
Gapię się na to zdjęcie, a krew aż pulsuje mi w uszach. Czuję mrowienie w opuszkach palców i mam wrażenie, jakbym poruszała się w złym śnie. Wiedziałam, że coś takiego się wydarzy, wiedziałam, że to się dzieje, ale zobaczenie tego…
– Mamo? – Jakby z daleka dobiega mnie głos Neeve.
Desperacko usiłuję się opanować.
– Dzięki, Neeve. Dzięki, że mi to pokazałaś… Dobrze zrobiłaś… to znaczy, pewnie sama i tak bym to wkrótce zobaczyła. Zerkam na jego stronę prawie codziennie. – To ja jestem tu osobą dorosłą: Neeve nie może poczuć się winna z tego powodu, nie może zobaczyć, że się rozpadam.
– Mamo – mówi delikatnie. – W porządku. Wiem, że to boli.
Dziewczyna nazywa się Raffie Geras.
– Owszem, ale nie bardzo – bełkoczę. – Teoretycznie o tym wiedziałam, więc wszystko gra… – Klikam na profil Raffie Geras.
– Mamo! Nie rób tego!
Wychodzi na to, że jest Szkotką, studia na uniwersytecie w Edynburgu skończyła w 2002 roku, więc ma teraz trzydzieści pięć albo sześć lat, prawda? Jest młoda, ale nie jakoś szokująco. Tak by było, gdyby miała dziewiętnaście lat. To byłoby o wiele, wiele gorsze.
– Mamo!
Szkoliła się jako adwokat – adwokat! Jak mam konkurować z czymś takim? Przeglądam jej tablicę…
– Nie rób tego, mamo!
Oto i ona, nurkuje. Tutaj jest na łodzi. I… O Boże. O Boże. O Boże… To Hugh. W łóżku. Śpi. Białe prześcieradło zakrywa go do klatki piersiowej, ale to jasne, że nie ma niczego na sobie.
Sypialnia ma wystrój typowy dla prostych pokoi z Azji Południowo-Wschodniej. Muślinowa moskitiera jest upięta nad łóżkiem, w oknach wiszą żaluzje z ciemnego drewna. Wtedy zauważam podpis pod zdjęciem: „Seksowny Irlandczyk w moim łóżku”.
Będę rzygać. Moje stopy lądują na podłodze i Neeve odsuwa się, żeby nie tarasować mi drogi do łazienki. Ledwo zdążyłam. Mój żołądek opróżnia się za jednym razem. Wiszę tam jeszcze minutę lub dwie, czekając, aż moje wnętrzności się uspokoją, potem myję pobieżnie zęby i wczołguję się z powrotem do łóżka.
– Chryste – mamroczę, po czym zamykam oczy. Żywa zazdrość aż pulsuje mi w żyłach. Zaczynam się trząść, jakby ktoś wstrzyknął mi truciznę.
– Mamo… – Neeve odzywa się perswadującym i przepraszającym głosem. Co znowu? – Kiara i…
– Dziewczynki! – krzyczę i siadam prosto. Kiara i Sofie nie mogą zobaczyć tego zdjęcia na profilu Hugh. Bo wtedy klikną na profil Raffie Geras i zobaczą całą resztę.
– Właśnie! – mówi Neeve. – Nie mogą tego zobaczyć. Hugh pewnie nie wie, że ona go oznaczyła. Musisz mu o tym powiedzieć.
Co powinnam zrobić? Wysłać mu esemesa? Napisać do niego wiadomość? Mogłabym nawet zadzwonić. To jest doskonała okazja. Ale ja już nie chcę z nim rozmawiać – prawdę mówiąc, chyba nie byłabym w stanie tego zrobić. Balon przepełniony toksycznymi uczuciami napęczniał we mnie – mieszanina bólu, zazdrości, poczucia zdrady oraz wściekłości. Totalnie nienawidzę swojego męża.
– Najlepszym rozwiązaniem będzie WhatsApp – sugeruje Neeve. – Hugh sprawdza swój WhatsApp – dodaje przepraszająco. – Z tego właśnie korzystają Kiara i Sofie, kiedy chcą… no wiesz, pogadać z nim.
To jest niemożliwie upokarzające.
Drżącymi palcami wystukuję: „Przekaż, proszę, swojej dziewczynie Raffie, żeby usunęła oznaczenie ciebie na zdjęciu, które pojawiło się na twoim profilu na Facebooku. Postaraj się, żeby to się więcej nie powtórzyło. Obiecałeś, że będziesz chronić dziewczynki”.
– Pokaż – rozkazuje Neeve. Czyta i kiwa głową. – Świetnie. Wysyłaj.
– Czy nazwanie jej „jego dziewczyną” jest jędzowate? – pytam.
– A kogo to obchodzi?
Naciskam „Wyślij”, a potem Neeve i ja siedzimy i patrzymy na siebie.
– Nie ma potrzeby, byś czuła się winna – tłumaczę. – Chryste, nie mogę oddychać. – Pcham na siłę powietrze do moich opornych płuc. – Mam tego serdecznie dość. – Z bólu i wściekłości łzy napływają mi do oczu. – Ale ty nie powinnaś czuć się winna…
Mój telefon pika i od razu skacze mi tętno.
„Przepraszam. To zaraz zniknie. I już się więcej nie powtórzy. Hugh”
Tylko tyle? To wszystko? Żadnego pytania, co u mnie? Żadnego zaprzeczenia, że ta kobieta nie jest jego dziewczyną? Dwa miesiące milczenia, a on wysyła mi marne jedenaście słów? Nie sądziłam, że mogę poczuć się jeszcze bardziej zraniona i zła, ale jak widać, jest to możliwe.
– Pokaż – mówi Neeve. Czyta w milczeniu, po czym podaje mi poduszkę. Wtulam w nią twarz i wrzeszczę.