„Pokój 18” – tak napisał w esemesie. Kilkakrotnie załatwiałam nocleg dla klientów w tym hotelu, ale nigdy nie byłam jeszcze na trzecim piętrze, gdzie łatwo się pogubić. Korytarz skręca ostro za rogiem, prowadzi przez drzwi przeciwpożarowe, w górę o pół kondygnacji, i… och, oto i jest pokój 18.
Poprawiam fryzurę szybkim ruchem, ale zanim zdążę nawet zapukać do drzwi, otwierają się one gwałtownie i Josh wciąga mnie do środka. Drzwi zatrzaskują się za nami, a on popycha mnie na nie. Nie mogę uwierzyć, że kiedyś uznałam jego oczy za nieciekawe, gdy tymczasem obietnica, którą w nich widać, jest chyba najseksowniejszą jego cechą.
Chwyta moją twarz w dłonie i szepcze:
– To było najdłuższych siedem dni mojego życia. – Potem całuje mnie zapamiętale.
Moje ciało jest już pobudzone, odczuwam mrowienie w zakończeniach wszystkich nerwów. Josh rozpina moją sukienkę, ja niezdarnie dobieram się do jego dżinsów, on bierze w usta mój sutek, ja wyciągam z bokserek jego penisa. Ściąga mi majtki, ja zaś zsuwam mu dżinsy z ud.
Tym razem jest inaczej, szybciej, wszystko dzieje się w ogromnym tempie, i to mi odpowiada.
W niecałe trzy minuty oboje jesteśmy już w połowie rozebrani, a on wyciąga prezerwatywę.
– Ja to zrobię – oznajmia i wsuwa ją sobie na członka. Unosi moje nogi, oplatam go nimi w pasie, a potem wbija się głęboko we mnie, przyciskając mnie do drzwi.
Jest to tak intensywnie podniecające, że aż krzyczę z rozkoszy.
– Podoba ci się to?
– Uwielbiam – sapię. – Zrób to jeszcze raz. Szybciej.
– Powiedz…
– Rżnij mnie szybciej, Josh!
Jego dłonie spoczywają na moich pośladkach, ja palcami wczepiam się w jego włosy, jego usta pieszczą moje piersi, a obcasy moich butów wbijają się w jego pośladki, kiedy mnie posuwa.
– Amy – dyszy mi do ucha. – Zaraz dojdę.
Ja jeszcze nie dochodzę i on o tym wie.
– Proszę, zrób to, Amy – błaga. – Dojdź teraz.
Lecz jest już za późno: wydaje z siebie krótki i ostry jęk, a jego ciało zamiera w bezruchu, podczas gdy jego penis pulsuje i drga we mnie.
– Przepraszam – szepcze w moją szyję.
– Ale przecież mamy przed sobą całą noc.
Delikatnie przenosi mnie – przenosi! – na łóżko i po krótkiej wizycie w toalecie, gdzie pozbywa się prezerwatywy, rozbiera najpierw siebie, a potem mnie. Później delikatnymi ruchami ust doprowadza mnie do szaleństwa, sprawia, że bez końca unoszę się nad krawędzią, aż wreszcie obdarowuje mnie cudownym finałem.
Odpływam i raz po raz wydaję z siebie odgłosy:
– Och! Och! Och!
Kiedy otwieram oczy i wracam do świata, on znów jest sztywny i wzwiedziony.
– Spójrz, co ty ze mną wyprawiasz – mówi. – W tym tygodniu byłem cholernie napalony. Tak często chyba nie waliłem konia, odkąd byłem nastolatkiem.
Zakaszlałam z szoku.
– Co ja takiego powiedziałem? Co? Chodzi o walenie konia?
– Mhmm…
Śmieje się.
– Mogę ci to pokazać.
– Nie!
– Nie? A co powinienem zrobić?
– Dobrze wiesz.
– Powiedz to.
Długo po tym mówi:
– Ściągnąłem dla ciebie film Grand Budapest Hotel.
Rozpromieniam się z radości na myśl o jego trosce. Zamówił też talerz serów dla mnie.
– Ale o co chodzi z tym pokutnym podejściem do sprawy? – pyta. – Mam na myśli to, że chciałaś przyjść tutaj zamiast do jakiegoś luksusowego hotelu.
– Tu jest dobrze – odpowiadam. – Mamy wszystko, czego nam trzeba, i istnieje mniejsze prawdopodobieństwo, że wpadniemy na kogoś, kogo znasz.
– Nie chodzi tylko o to, prawda?
– Nie chcę, żebyś marnował pieniądze, które mógłbyś wydać na swoją rodzinę.
– I?
– To… – Szukam odpowiednich słów. – Nie powinniśmy udawać, że to jest czymś, czym nie jest.
– A czym to nie jest?
Trudno mi wyrazić swoje myśli.
– To nie jest związek. I to nie jest w porządku. Twoja żona… Nie potrafię nie czuć się winna. I też tego nie chcę.
– Więc o ile nie będziesz czerpać z tego zbyt wielkiej przyjemności, możesz to robić?
– Nie. Mogę to robić, o ile nie stracę poczucia, co jest właściwe, a co nie.
Na jego twarzy mieszają się rozdrażnienie i czułość.
– Moja mała Pokutnica. Nic nie wiesz na temat mojej żony. Ona równie dobrze może mnie nienawidzić, to wszystko mogłoby ją właściwie ucieszyć.
Trudno mi w to uwierzyć. Ale kto wie? Ludzie potrafią zaskakiwać nas bez końca.
– Jaka ona jest?
– Na pewno chcesz wiedzieć?
– Tak. – Może.
– Jest… pewna siebie. Kiedy ją poznałem, od razu wiedziałem, że trafiłem na równą sobie. To pierwsza kobieta, co do której miałem pewność, że nie wcisnę jej żadnego kitu.
– Więc dlaczego robisz to… ze mną?
Nie odzywa się przez chwilę.
– Sytuacja się zmienia, prawda? Dzieci. Kocham je i zabiłbym każdego, kto tylko spróbowałby je zranić, ale one dają nieźle popalić. – Wzdycha. – Kiedy masz dzieci, przeżywasz swoje życie w ciągłym cieniu.
Nie wiem, co mam powiedzieć. Dzieci zbliżyły mnie i Hugh do siebie. A mimo to Hugh jest teraz po drugiej stronie globu, a ja leżę w łóżku z Joshem Rowanem, więc może jestem dokładnie taka sama jak Josh.
Kiedy zaczyna odpływać w krainę snu, obraca się, wtula się we mnie i mówi:
– Moja mała Pokutnica.