88
SOBOTA, 17 GRUDNIA, DZIEŃ DZIEWIĘĆDZIESIĄTY SZÓSTY

– Mamo! Mamoooo! MAMO! – Okrzyki radości dobiegają z piętra, więc porzucam pralkę, bo jestem w nastroju na coś przyjemnego.

Ale dziewczynki pędem zbiegają na parter. Neeve macha swoim iPadem.

– Zobacz, mamo!

Pokazuje mi jakąś stronę internetową, na której pod hasłem „Warte obserwowania w 2017 roku” napisano: „Neeve Aldin, irlandzka vlogerka modowa. Urocza, zabawna, nie owija w bawełnę. Wypatrujcie filmików z udziałem jej babci – padniecie ze śmiechu”.

– Jestem odlotowa – woła Neeve. Zwraca twarz w kierunku sufitu i wrzeszczy: – Jestem! Naprawdę! ODLOTOWA!

– Co to za strona?

– Strona internetowa „Glamour”. Nieźle, co? To dzieje się naprawdę. Przeszłam już prawie do głównego nurtu!

– Nie macie nic przeciwko, jeśli wyjadę na kilka dni po Bożym Narodzeniu? – Silę się na swobodny ton, ale ich kompletnie nie interesują moje sprawy.

Neeve jedzie z Richiem i jego rodzicami do jakiegoś bajeranckiego hotelu w Tipperary. Trzeba mu przyznać, że naprawdę stara się, żeby uwzględniać jej obecność w swojej rodzinie – nawet jeśli nadal nie mam całkowitej pewności, że w którymś momencie nie straci nią znów zainteresowania. Sofie i Jackson wybierają się na jakąś grunge’ową domówkę w Connemarze. A Kiara wyrusza na kemping surwiwalowy w Kerry z dzieciakami z jej klasy.

Żegnanie się z Joshem dwudziestego pierwszego grudnia jest dziwne.

– Do zobaczenia w Serbii – mówi.

Zakłuło mnie w żołądku. Popełniam straszny błąd?

– Nie. – Odpowiada na moje niewypowiedziane pytanie. – Wszystko będzie dobrze.

– A co, jeśli nie będziemy się dogadywać? Na przykład ja będę umierać z głodu i chętnie zadowolę się jakąś podrzędną kafejką, a ty będziesz chciał chodzić godzinami w zimnie w poszukiwaniu doskonałego lokalu. Może okaże się, że chrapię…

– Chrapiesz. Nie przeszkadza mi to. Ale, moja Pokutnico, do tego czasu będę bardzo za tobą tęsknić. Będę non stop walić konia.

– Nie.

Jego twarz pociemniała.

– Nie rób tego, poważnie. To brak szacunku wobec twojej żony – tłumaczę. – Boże Narodzenie to czas dla rodziny.

– I dlatego to jest takie nie do zniesienia.

– Przestań, Josh. Pewne rzeczy są święte. Nie dzwoń do mnie tego dnia.