W drodze do domu kupuję butelkę prosecco – niech szlag trafi trzeźwy styczeń – żeby uczcić internetowy sukces vloga Neeve. Ale Neeve nie wraca do domu, Sofie i Kiara zakuwają i nie mają ochoty na wino. Przez chwilę rozważam, czy mimo wszystko nie otworzyć tej butelki, lecz istnieje ryzyko, że sama wypiję ją całą. Zdobywam się więc na silną wolę i chowam prosecco z tyłu lodówki. Będzie jak znalazł na inną okazję.
Jestem na górze i bez entuzjazmu wrzucam rzeczy do walizki na kółkach, kiedy rozlega się dzwonek do drzwi. Wzdrygam się. Błagam, Boże, nich to nie będzie Hugh.
Idę na dół i ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu to Steevie stoi na moim progu. Gapię się na nią. Wygląda dokładnie tak samo jak zawsze: ta sama drobna twarz, ta sama doskonała fryzura i płaszcz jak zwykle godny pozazdroszczenia. Jest ostatnią osobą, którą spodziewałabym się zobaczyć w ten okropny poniedziałkowy wieczór, kiedy pada deszcz ze śniegiem.
– Och! – Niemal odebrało mi głos. – Cześć.
– Przepraszam, Amy. – Jej głos brzmi płaczliwie.
– Aaa… – Nie jestem pewna, czy mam teraz na to siłę. Czuję się wyczerpana. Ciągle wydaję się zmęczona. – Um… wejdź.
Idziemy do kuchni, gdzie otwieram butelkę wina. Nie prosecco – na to nie zasłużyła. Ale herbata też nie była dobra, nie na taką okazję.
Steevie wiesza płaszcz na oparciu krzesła, po czym prostuje ramiona.
– Przepraszam, Amy – powtarza.
Nie mam pojęcia, co mogę teraz zrobić, więc biorę solidny łyk wina ze swojego kieliszka. Chryste, ale dobre.
– Kiedy Hugh wyjechał… – Jej słowa brzmią, jakby przećwiczyła tę wypowiedź. Muszę przyznać, że jestem wzruszona. Wypija niemal pół zawartości swojego kieliszka i zaczyna ponownie. – Kiedy Hugh wyjechał, dokładnie jak Lee, gdy zostawił mnie pierwszy raz, tamte uczucia powróciły i przez to nieco mi odbiło.
Kiwam głową.
– Było mi lepiej, że to nie tylko mnie upokorzono. Ale kiedy nie chciałaś obrabiać mu tyłka, poczułam się… Wybacz, Amy, ale poczułam się zdradzona.
Przypomniałam sobie, jak życzyłam Hugh, żeby fiut mu odpadł, po tym, jak zobaczyłam tamte zdjęcia na Facebooku. Lecz cały ten szał się ulotnił – mniej więcej w tym samym czasie, gdy zaczęłam uprawiać seks z Joshem. Nie chcę mówić o tym Steevie. Jeszcze nie. Przyjaźnimy się od dawna i nienawidzę tego, że jesteśmy skłócone. To wymagało od niej ogromnej odwagi, że pojawiła się u mnie bez uprzedzenia, ale nie mogę jej zapomnieć tego, że unikała mnie przez dwa miesiące, usunęła z grona swoich przyjaciół i obróciła Janę przeciwko mnie.
– A więc wrócił? – mówi.
– Nie jesteśmy razem.
– Ale co ty właściwie planujesz zrobić?
Jestem zdezorientowana.
– Co masz na myśli?
– Porysować kluczem karoserię jego samochodu? Poobcinać po jednej nogawce we wszystkich parach jego spodni?
– Ja… – To jakiś żart?
– Słyszałam fajny pomysł! – Nagle się ożywia. – Pewna kobieta przyłapała męża na zdradzie i wrzuciła wszystkie jego lewe buty do Tamizy. On uwielbiał swoje buty, kolekcjonował różne modele Nike. Została mu więc cała sterta prawych butów, które były już dla niego bezużyteczne.
Zastanawiam się.
– Mogłabym zrobić coś z kolekcją muzyczną Hugh, może połamać mu wszystkie winyle.
– Ma fioła na punkcie winyli, prawda? – Śmieje się. – Pewnie by go to wkurzyło. I pamiętaj, żeby to nagrać i wrzucić na YouTube’a.
– Jasne!
– Mogłybyśmy urządzić imprezę. – Nachyla się ku mnie, oczy jej błyszczą. Boże, jak mi tego brakowało. Tęskniłam za nią, jest taka zabawna. – Mogłybyśmy zaprosić Janę. Ale Tasha i Mo odpadają. Przepraszam za tamten lunch. Tylko fajne kobiety. Petra. Derry. Co ty na to? Piątek? Ten piątek wieczorem?
Nie mogę do końca rozszyfrować jej tonu, ale ona wyciąga telefon i zaczyna pisać esemesa.
– Jaką porę mam im podać? – pyta.
– Mówisz poważnie, Steevie?
– Tak. – Jest zaskoczona, a mnie ogarnia rozczarowanie.
Do Steevie dociera, że źle się zrozumiałyśmy.
– Ale, Amy – w jej głosie pobrzmiewa niemal złość – nie możesz nic nie zrobić. Musisz ukarać Hugh.
Nie na tym mi zależy. Ja po prostu nie chcę go już więcej oglądać. Lecz ze względu na to, że przyjaźnimy się ze Steevie od dawna, mówię:
– Uderzyłam go parę razy. Czy to wystarczy?
– To powinno być coś o wiele gorszego. On cię zdradził, ty masz go ukarać. A potem możesz przyjąć go z powrotem, twój szacunek do samej siebie na tym nie ucierpi.
– To się nie stanie.
– Przestań, Amy. Możesz być ze mną szczera. Podobno on chce do ciebie wrócić.
Irytuje mnie świadomość, że ludzie rozmawiają na temat mojego małżeństwa.
– Między mną i Hugh wszystko skończone.
Steevie blednie zaskoczona.
Po dłuższej chwili milczenia próbuję rozluźnić nieco atmosferę.
– Kobiety naprawdę to robią zdradzającym je mężczyznom? Odcinają im jaja i przybijają je na latarniach ulicznych? Wciskają krewetki do karniszy w ich nowych kawalerskich mieszkaniach do bzykania?
Przybiera słodko-zabawny wyraz twarzy.
– Kobietom w głowach się miesza, kiedy ich facet z inną się pociesza.
– Ja nie świruję.
– Dlaczego nie? – Wygląda na zdezorientowaną.
– Czuję smutek.
Nie odzywa się przez dłuższą chwilę, po czym mówi:
– Jesteś zbyt bierna.
– Nigdy się z nim nie zejdę. To raczej nie jest bierna postawa.
Przyglądamy się sobie czujnie. Żadna z nas nie wie, co powiedzieć – co jest dziwne i okropne.
– Słuchaj. – Steevie wstaje i zakłada płaszcz. – Dobrze było cię zobaczyć. Ale jest poniedziałek, jutro do pracy. Muszę lecieć, mam masę rzeczy do zrobienia. Zobaczymy się wkrótce, tak?
– Tak… wkrótce. Jasne.
Ściskamy się niezręcznie i Steevie wybiega w zimną noc.
Nie jestem pewna, co tu się tak właściwie wydarzyło poza tym, że po raz kolejny uważa, że ją zawiodłam.
Jej niespodziewane przybycie dało mi nadzieję, że nie będę tak samotna jak dotychczas. Teraz, kiedy Steevie prysnęła stąd tak szybko, jak tylko potrafiła, dociera do mnie, że nie zapełni we mnie żadnej pustki. Czuję się opuszczona.
Od razu przerzucam w myślach wszystkie dobre rzeczy, które przychodzą mi do głowy: KiaraWinoDerryJedzenieSofieNeeveNoweButy, próbując przepędzić uczucie samotności, ale nic nie działa. Wtedy myślę o Joshu i jakby słońce nagle dla mnie zaświeciło. Zobaczę go jutro wieczorem. Dziękuję Bogu za wtorki. Dopóki je mam, mogę dalej funkcjonować.