Mija tydzień – kolejnych siedem styczniowych dni, ponurych i wyczerpujących, podczas których ziarenko niepokoju pojawia się w moim sercu: martwię się o Josha.
Ostatnią rzeczą, na którą mam ochotę, jest kolejna wzmianka o przeniesieniu naszych wtorkowych wieczorów do mieszkania Druzie. Istnieje ogromna różnica między spędzeniem nocy w hotelu a spędzeniem nocy w pokoju gościnnym w domu przyjaciółki. To pierwsze wydaje się akceptowalne, ale to drugie… sprawia wrażenie plugawego.
Kiedy w tym tygodniu ledwo co padliśmy po wszystkim na łóżko, dysząc i sapiąc, on pyta:
– Jak często Druzie jest w Londynie?
Czuję bolesne ukłucie rozczarowania w sercu.
– Słyszałaś mnie? – Nie odpuszcza.
– Josh, to nie może się wydarzyć. To byłoby niewłaściwe. – On się nie odzywa, więc ja dodaję: – Nie mogę tego zrobić.
Po dłuższej chwili milczenia zwraca się do mnie optymistycznym tonem:
– Pojedziesz gdzieś ze mną w walentynki?
– Josh.
– Co?
– Nie. Odpowiedź brzmi: nie. Nie rób tego, proszę. Czas, który mamy dla siebie, jest bardzo krótki.
Wzdycha, unosi swoją poduszkę, ubija ją w odpowiedni kształt i ponownie wsuwa ją sobie za głowę. Znowu wzdycha, a ja zaczynam się zastanawiać, czy nie powinnam sobie pójść. Co będę miała z leżenia tutaj, kiedy w żołądku pali mnie ze strachu?
– Hej – mówi, a ja aż podskakuję… – Czy to twoją mamę pokazali w dzisiejszym wydaniu „Mail”? Ta, która się wydziarała? To strona internetowa twojej córki?
– Tak, zgadza się. To jej strona. – Boże, Josh wie o tym!
– Rozpoznałem jej nazwisko. – Uśmiecha się teraz. – Pewnie jesteś z niej bardzo dumna.
– Zgadza się. – W ciągu ośmiu dni, odkąd „Guardian” wspomniał o vlogu, Neeve i mama zyskały sporo uwagi. – To jest miłe. Neeve pracowała tak ciężko. A teraz stała się popularna. No, może jeszcze nie tak bardzo… Blogerki takie jak Zoella nie powinny czuć się zagrożone. Ale i tak jest świetnie.
– Może powinienem porozmawiać ze swoim zespołem? – Rzuca mi przebiegły uśmiech. – Moglibyśmy wysmażyć pikantny wywiad na wyłączność, skoro mam wyjątkowy kontakt z pewnym członkiem rodziny.
– No to lepiej się pośpiesz. – Cieszę się, że humor mu się poprawił. – W piątek będą w programie This Morning, a potem może nawet ja będę musiała umawiać wizytę, żeby z nimi porozmawiać.