W mroku dał się słyszeć szloch.
– Lidia?
Pomocnica Marty stała kilka kroków od stołu ze zgaszoną świeczką w ręku i wykrzywioną od płaczu twarzą.
– Wszystko słyszałam, szefowo. Tak mi przykro. Ty go tak bardzo kochasz, a on… To takie smutne… Nie zasługujesz na to… Przepraszam. – Płakała rzewnie, jakby właśnie obejrzała romantyczny film, który skończył się dramatem.
Marta chciała napić się whisky, ale Olga wyrwała jej gwałtownie z ręki szklankę.
– Już ci wystarczy – powiedziała, po czym zwróciła się do Lidii: – A ty nie stój tam jak wół, tylko przynieś nam trochę wody. Najlepiej chłodnej. Robi się tu strasznie gorąco.
Lola znów zaczęła się wachlować kartą dań. Twarze kobiet rozjaśniał blask świec.
Marta próbowała odzyskać szklankę, którą jej siostra ściskała w ręku z nienagannym manikiurem.
– Nie będziesz już więcej dzisiaj piła, Marto – powiedziała stanowczo Olga.
– Jak to? Teraz, kiedy zrzuciłam z siebie cały ciężar? – protestowała Marta i poszła po nową szklankę, po czym napełniła ją lodem i whisky.
W kuchni Lidia wycierała nos, a z radia dochodziły słowa piosenki: „Powietrze, ach, ach, jestem jak powietrze, ach, ach, blisko ciebie, płynę za tobą ulicą…”.
– Cholera, Marto! Niesamowita historia – stwierdziła Nina poważnym głosem.
Marta wzruszyła ramionami, jakby chciała powiedzieć: „Takie jest życie”.
– Skąd wpadłaś na pomysł z tym prysznicem? Mnie nie przyszłoby to do głowy – powiedziała Lola.
– Ach, przeczytałam o tym w Raporcie Shere Hite.
– Koniec świata! – zawołała Olga, wbijając wzrok w sufit, jakby w końcu odkryła źródło ogromnej demoralizacji. – Czytałaś go?
– Wiele razy. Ta książka zmieniła moje życie. Wcześniej nigdy się nie zastanawiałam… Nie bądź głupia, to nie jest pornografia, ale poważna praca badawcza napisana przez amerykańską edukatorkę seksualną na podstawie tysięcy ankiet wypełnionych przez kobiety.
– Też mi temat do badań! – obruszyła się Olga.
– Wiecie, dlaczego ją kupiłam, chociaż nic o niej nie wiedziałam? Bo na okładce widniało dwukrotnie powtórzone słowo orgazm. To było dla mnie jak przynęta. Uznałam, że muszę ją przeczytać.
– Przynajmniej poczułaś go – powiedziała Lola, spoglądając na obrus. – Poczułaś… orgazm – wymówiła to słowo z trudnością, jak ktoś, kto próbuje połknąć dużą tabletkę.
– A ty nie, Lolu? – zapytała Marta.
– Szczerze przyznam, że nie jestem pewna… – Spojrzała na koleżanki. – Gdybym go kiedykolwiek poczuła, wiedziałabym o tym, prawda?
– Zapewniam cię, że tak – odpowiedziała pośpiesznie Marta.
Nina kiwnęła głową z lekkim roztargnieniem. Olga z zakłopotaniem wpatrywała się w Lolę.
– W takim razie myślę, że nigdy go nie osiągnęłam. Czułam za to dużo miłości.
– Oczywiście. – Olga podskoczyła na swoim miejscu. – Pewnych słów używa się jako przenośni! To metafora!
– Twoim zdaniem orgazm jest metaforą, Olgo? – Tym razem zdziwiła się Marta.
– Cóż… Myślę, że to jest bardzo osobista kwestia i każdy odczuwa ją na swój sposób – oświadczyła pewnym tonem jej siostra. – Jak miłość, o której powiedziała przed chwilą Lola. Pięknie to ujęłaś!
– Chyba będziesz musiała udzielić nam wszystkim korepetycji, Marto – zachichotała Lola.
– Ja nie potrzebuję się niczego uczyć – napuszyła się Olga.
– Przecież mylisz orgazm z figurą stylistyczną!
– A wy nie potraficie rozmawiać o niczym innym! – Duma na twarzy Olgi ustąpiła miejsca niezadowoleniu.
– Ucichłaś, Nino – zagadnęła przyjaciółkę Lola, która miała zdolność wyczuwania, kiedy kogoś coś trapi.
Nina ocknęła się z zamyślenia. Mimo że po głowie krążyło jej wiele myśli, nie zgubiła wątku rozmowy.
– Nie chcesz nauczyć się szczytować, Olgo?
– Dziękuję bardzo, wiem już wszystko, czego potrzebuję.
– Marta może wtajemniczyć nas w swoją wspaniałą technikę z prysznicem. – Nina odważyła się spojrzeć na Martę jedynie kątem oka.
– Jeśli będziecie dalej ciągnąć ten temat, to ja sobie idę – zagroziła Olga. – Nie zniosę dłużej tonu tej dyskusji. Zbyt lekko podchodzicie do poważnych spraw.
Zawsze ugodowa Lola skierowała rozmowę na inne tory.
– Zgadzam się z tobą, Marto, że należymy do pokolenia kobiet bez orgazmu.
– Cóż, nie wszystkie. Niektóre z nas świetnie dają sobie radę. – Marta zmierzyła wzrokiem Ninę, która też na nią popatrzyła i powiedziała na swoją obronę:
– Kosztem wielkiego wysiłku! Kiedy zostaje się samotną matką w wieku dwudziestu lat, trzeba szybko się nauczyć dawać sobie radę. Przynajmniej ta cała posrana sytuacja dała mi jedno: uwolniłam się w jednej chwili od wszelkiej kontroli. Gdy człowiek może liczyć tylko na samego siebie, wiele się uczy. Chociaż mnie też ciekawi ta twoja prysznicowa metoda. – Uśmiechnęła się.
– Powinnaś wypróbować ją jak najszybciej – poradziła Marta z powagą. Tylko one wiedziały, o czym mówią.
– Nauczysz mnie, czy mam kupić książkę Shere Hite?
– Mogę ci pożyczyć mój egzemplarz.
Olga podparła ręką brodę i patrzyła w ciemność z rozdrażnieniem jak zezłoszczona dziewczynka.
– Możecie wreszcie zmienić temat? Zostały nam jeszcze pytania.
Lola zauważyła, że Marta i Nina mierzą się wzrokiem jeszcze przez kilka sekund, ale nie zrozumiała znaczenia tej sceny. Na szczęście Olga zapytała:
– Kiedy ponownie spotkałaś się z rodzicami, Nino? Po tym, jak wyrzucili cię z domu.
– Nigdy – odpowiedziała Nina ze sztucznym uśmiechem na twarzy. – Raz próbowałam się z nimi skontaktować, ale nie chcieli mnie widzieć. Służąca powiedziała mi, że są bardzo zajęci, że nie mają czasu przyjmować gości. Gości! Odprawili mnie i moje dzieci z kwitkiem. Ojciec przesłał mi wiadomość, domyślam się, że za plecami mojej matki, że mógłby mi pożyczyć pieniądze, gdybym ich potrzebowała. Nic od nich nie chciałam. Właśnie przeprowadzałam się do Madrytu. Pragnęłam tylko, żeby dzieci poznały swoich dziadków. Bardzo mnie bolało, że miały tylko mnie na świecie! Nawet ubrałam się na to spotkanie w bluzkę z długimi rękawami i spódnicę poniżej kolana. Byłam gotowa przyznać im rację w kwestii mojego nieudanego małżeństwa. Nie dali mi jednak szansy.
– To bardzo smutne, Nino – powiedziała współczującym tonem Olga.
– Yes!
– Twoi rodzice wciąż żyją?
– Nie, nie. Ojciec zmarł w sześćdziesiątym trzecim roku, kiedy mieszkałam w Madrycie. Matka siedem lat później. Nikt mnie o tym nie powiadomił. Dowiedziałam się o ich śmierci znacznie później i przez przypadek. W dniu, w którym zmarł Franco. Czy to nie absurd? Błogosławione absurdy! Są zaczynem życia!
– To oznacza, że żadna z nas nie ma już ani ojca, ani matki.
– Niektóre, niestety, nigdy ich nie miały – szepnęła Lola.
– A twój wujek żyje, Lolu?
– Zmarł dość młodo, w wieku pięćdziesięciu kilku lat.
– Ach tak? I jak sobie poradziłaś bez niego? Zaczęłaś udzielać lekcji gry na fortepianie?
– Mam udziały w jego przedsiębiorstwie i w rzeczywistości żyję z dywidend. Dyrektorem jest mój kuzyn, Emilio. Pamiętacie go?
– Emilio! Ten zarozumiały przystojniak! Pamiętasz, jak się wystraszył na widok majtek zakonnic? – zaśmiała się Nina. – Prawie zemdlał. Nigdy za sobą nie przepadaliście, prawda?
– No cóż, jego ojciec zostawił go z matką w San Sebastián i zamieszkał ze mną w Barcelonie. To logiczne, że nie chce mnie widzieć.
– Przecież to nie była twoja wina.
– Nie, ale nigdy nie dał mi okazji, żeby mu to wytłumaczyć.
– Uff, rodzinne relacje są trudne – zauważyła Marta.
– Więc nie rozmawiacie ze sobą? – zainteresowała się Nina.
– Porozumiewamy się za pośrednictwem jego sekretarki. Urocza dziewczyna.
– To prawda! – potwierdziła Olga.
– Dobrze, skończmy ględzić o rodzinie, bo odeszłyśmy od głównego tematu – stwierdziła Nina. – Wszystkie odpowiedziałyście na pytanie, prawda? Spisałyście się na szóstkę. Nie, nie, co ja mówię, na świadectwo z czerwonym paskiem! Ty też, Olgo.
– Och, co za ulga – parsknęła Olga, patrząc z niesmakiem na siostrę. – Mam nadzieję, że przy kolejnych odpowiedziach będziecie bardziej powściągliwe. Czy naprawdę konieczne było opowiadanie tych wszystkich świństw?