Wyczekiwanie

Weterynarz nie chce wypuszczać psa – uważa, że powinien pozostać pod obserwacją, aż wydali to, co zalega mu w żołądku. Caffery podjął już jednak decyzję i w końcu weterynarz ustępuje, ostrzegając go, żeby zadzwonił, jeśli u psa wystąpią jakiekolwiek oznaki bólu. Jeśli opuchnie mu brzuch, dojdzie do wymiotów albo krwawienia z góry lub z dołu. Ale pies nie zdradza żadnej z tych oznak – jeśli daje coś do zrozumienia, to to, że zadomowił się w domku Caffery’ego; drepcze nawet za nim na górę do sypialni i przysiada wyczekująco na podłodze, aż Caffery się poddaje i pozwala mu wskoczyć na łóżko.

– Paskudny obyczaj – mówi, drapiąc psa za prawym uchem. Ten podsuwa mu łeb pod dłoń, a jego prawa łapa drga i prawie się unosi, jakby też chciała dołączyć do drapania. – Paskudne stworzenie. Teraz już nie pozbędę się pcheł. To pierwszy i ostatni raz.

Idzie pod prysznic, a gdy wraca, Misiek nadal tam siedzi, ziewając z zadowoleniem, mrugając do niego i przełykając ślinę. Caffery słyszał o ludziach, który nadawali psom ekscentryczne imiona: Psychol, Chaos i Rozpruwacz. Dętka dla psa ratownika i Zgadula dla psa o nieznanym pochodzeniu, bo „cholera wie, kto go zmajstrował”. Ale Misiek? Dlaczego Misiek?

Obmacuje ciało Miśka, uciska mu brzuch, ale w dotyku nie różni się niczym od zdrowego psa. Trzeba przyznać, że zdjęcie rentgenowskie robiło wrażenie. Caffery zna psy, wie, że potrafią pożreć wszystko, nawet to, co może je zabić. Ale biżuterię? To już anomalia. Czyżby Piechur to wszystko zaaranżował? Jedno mu trzeba przyznać: lubi piętrzyć przed Cafferym przeszkody. A może ten pies to element jakiejś układanki. Może wykorzystano go do przemytu biżuterii do kraju.

Częstuje Miśka zimnymi parówkami wyjętymi z przykrytego folią talerzyka w lodówce i obserwuje, jak je. Potem wskazuje głową ogród.

– Pora załatwić psie sprawy, co, staruszku? Pora na to, co wychodzi wam najlepiej?

Misiek wychodzi do ogrodu, ale tylko sika. Drepcze z powrotem do domu, poziewuje i siadłszy u stóp Caffery’ego, podnosi łeb, jakby chciał zapytać: no dobra, i co teraz?

– I co teraz? I co teraz? No, teraz czas na przejażdżkę po twoich okolicach. Zapukamy tu i ówdzie, i dowiemy się o tobie jak najwięcej. Cieszymy się?

Palcami wskazującymi naciąga kąciki psiego pyska do uśmiechu. Misiek przekrzywia łeb i obserwuje go bacznie.

– Szafa gra – mamrocze Jack. – Gwarantuję, że do wieczora twoje sprawy się wyjaśnią, ktoś cię na pewno rozpozna. A do tego czasu gdybyś był tak miły i zechciał się, no wiesz, wysrać, byłbym ci dozgonnie wdzięczny.