Zdarza się, że złość oczyszcza umysł jak podmuch powietrza. Caffery nie może złapać tchu, a niezgrabny przewrót pozostawił mu pamiątkę w postaci bólu pleców po upadku na kamień, ale przynajmniej wyparował już z niego alkohol. Wchodzi teraz w fazę hiperczujności, a w głowie odradza mu się determinacja.
Stoi przy samochodzie z dłonią na krzyżu, gdzie czuje ból po walce. Patrzy ponad otaczające go wzgórza, na nowo przybyłe słońce zmieniające chmury w różowawe mozaiki. Nachodzi go znajome uczucie – krew żywiej krąży mu w żyłach. Przez długi czas zdawało mu się, że utracił tę zdolność. Ale nie. Wróciła. Nieugięta. Doprowadzi tę sprawę do końca. Nie da się pokonać. Jeszcze tylko ostatni wysiłek.
Misiek czeka na niego w samochodzie, machając powściągliwie ogonem, jakby chciał dopiero sprawdzić, w jakim humorze wraca. Caffery wpatruje się w niego i wraca myślami do punktu wyjścia, układa sobie w głowie wszystko, co wie. Mały pies, skrzywdzony i nierozpoznany. Znaleziony zaledwie półtora kilometra od miejsca, w którym zamordowano Hugona Frinka i Sophie Hurst-Lloyd. W tej samej okolicy zaginęła kobieta.
W głowie kreśli mu się trójkąt. Przy jednym wierzchołku stoi Misiek – porzucony, z przyczepionym zagadkowym liścikiem. Przy drugim znajduje się Ginny. Zaginiona. Jest jeszcze trzeci wierzchołek, powiązany z poprzednimi – ma coś wspólnego z Minnetem Kable’em i okolicznościami śmierci Hugona i Sophie, ale tego wierzchołka Caffery jakoś nie umie wyłonić z mroku.
Kable znał Ośli Lasek – widywano go tam w przeszłości – ale jedyne próbki jego DNA znaleziono pięćdziesiąt metrów od miejsca zbrodni, a nie na ciałach ofiar. Oto trzeci wierzchołek trójkąta Caffery’ego, ten najbardziej mglisty i rozmyty. Coś mu tu nie pasuje.
Misiek zaczyna szczekać z ożywieniem. Caffery kręci głową zadziwiony jego spostrzegawczością. Gdyby to nie zakrawało na kompletny absurd, powiedziałby, że Misiek zna jego myśli. Wie, że jeszcze nie czas się poddawać.