31
MIA KRÜGER OBUDZIŁA SIĘ, słysząc dzwonek telefonu. Nawet nie pamiętała, kiedy zasnęła. Całą noc przewracała się z boku na bok, kilka razy wstawała. Wciąż miała przed oczami Vivian Berg. Jej kruche, białe ciało pod masami ciemnej wody. A potem – zrozpaczone oczy Karoline Berg, morze rozpaczy, które zdawało się nie mieć dna. Napis na ścianie. Strach w martwym spojrzeniu Kurta Wanga.
Chodź, Mio, chodź.
Jej siostra biegnąca przez pole.
Znowu to samo.
Nie miewała tych wizji już od dawna, ale teraz ponownie wróciły.
Mia weszła do pokoju z kartonami. Zastanowiła się, czyby ich nie otworzyć.
Album Mii.
Mogłaby pooglądać zdjęcia babci.
Zazwyczaj jej to pomagało.
Kobieta zapatrzona nocami w księżyc i nazywana przez sąsiadów wiedźmą była dla Mii jedynym normalnym człowiekiem w tym głęboko zaburzonym świecie.
Nie słuchasz, prawda?
Nie słuchasz siebie samej.
Miałaś przecież jechać na urlop.
Wiesz, że nie jesteś zdrowa, Mio?
Tej nocy nie opuszczały jej mroczne myśli, trzęsła się na całym ciele. W końcu doszło do tego, że pomyślała: Lorry zamyka się o trzeciej, prawda?
Może by tak dwa piwa i kieliszek jägermeistra na dobry sen?
A nora Charliego Browna na Tøyen otwarta jest przecież całą dobę?
Może by tak kilka tabletek, żeby wreszcie wypocząć?
Jakoś udało jej się oprzeć pokusie, choć sama nie miała pojęcia jakim cudem. Zegar w telefonie pokazywał parę minut po wpół do ósmej.
– Wstałaś już?
Dzwoniła Anette Goli.
Ich koleżanka zatrudniona na stanowisku prokuratora policyjnego zdawała się mieć wbudowany napęd, którego funkcjonowania Mia nie była w stanie pojąć. Zupełnie jakby Goli nie potrzebowała do życia jedzenia ani snu.
– Właśnie się budzę. – Mia ziewnęła. – Co jest?
– Mamy jeszcze jednego – rzuciła Anette krótko.
– Gdzie? – spytała młoda policjantka. Wstała z łóżka i ze zdziwieniem skonstatowała, że jest w pełni ubrana.
Czyli była gotowa?
Chciała już wychodzić do Charliego?
O kurwa.
– Maridalen – odrzekła Goli. – Trup leżał w bagażniku, wygląda na to, że auto komuś skradziono.
– Dziewczyna? – Mia ruszyła do łazienki.
– Nie – odparła Anette. – Młody chłopak.
A może w ogóle tam poszła?
Nie, na pewno była czysta, skoro zasnęła.
Niewiele brakowało, ale dała radę.
– Na klatce piersiowej ma ślad po ukłuciu igłą.
Mia szybko opłukała twarz zimną wodą. Poczuła, że powoli budzi się do życia.
– Czternastolatek. Ruben Iversen.
– Udało się go już zidentyfikować?
– Tak. Jego ubrania znaleziono w torbie niedaleko auta. Były tam też telefon i karta bankomatowa. Chłopak leżał w bagażniku rozebrany, miał na sobie tylko, hm...
– Co takiego?
– Spodenki kąpielowe.
– Możesz powtórzyć?
Mia zdjęła kurtkę z wieszaka.
– Leżał w bagażniku nagi, miał na sobie tylko spodenki kąpielowe, a w kabinie auta coś się paliło.
– Co takiego? – spytała Mia, wkładając buty.
– Domek dla lalek. Jedziesz?
– A gdzie jesteście?
– W Maridalen. Na parkingu przed dawną jednostką Skar.
– Rodzina poinformowana?
– Matka zgłosiła zaginięcie wczoraj wieczorem. Próbujemy się z nią skontaktować. Kiedy będziesz?
– Najszybciej jak się da – rzuciła Mia i przerwała połączenie.
31
MIA KRÜGER OBUDZIŁA SIĘ, słysząc dzwonek telefonu. Nawet nie pamiętała, kiedy zasnęła. Całą noc przewracała się z boku na bok, kilka razy wstawała. Wciąż miała przed oczami Vivian Berg. Jej kruche, białe ciało pod masami ciemnej wody. A potem – zrozpaczone oczy Karoline Berg, morze rozpaczy, które zdawało się nie mieć dna. Napis na ścianie. Strach w martwym spojrzeniu Kurta Wanga.
Chodź, Mio, chodź.
Jej siostra biegnąca przez pole.
Znowu to samo.
Nie miewała tych wizji już od dawna, ale teraz ponownie wróciły.
Mia weszła do pokoju z kartonami. Zastanowiła się, czyby ich nie otworzyć.
Album Mii.
Mogłaby pooglądać zdjęcia babci.
Zazwyczaj jej to pomagało.
Kobieta zapatrzona nocami w księżyc i nazywana przez sąsiadów wiedźmą była dla Mii jedynym normalnym człowiekiem w tym głęboko zaburzonym świecie.
Nie słuchasz, prawda?
Nie słuchasz siebie samej.
Miałaś przecież jechać na urlop.
Wiesz, że nie jesteś zdrowa, Mio?
Tej nocy nie opuszczały jej mroczne myśli, trzęsła się na całym ciele. W końcu doszło do tego, że pomyślała: Lorry zamyka się o trzeciej, prawda?
Może by tak dwa piwa i kieliszek jägermeistra na dobry sen?
A nora Charliego Browna na Tøyen otwarta jest przecież całą dobę?
Może by tak kilka tabletek, żeby wreszcie wypocząć?
Jakoś udało jej się oprzeć pokusie, choć sama nie miała pojęcia jakim cudem. Zegar w telefonie pokazywał parę minut po wpół do ósmej.
– Wstałaś już?
Dzwoniła Anette Goli.
Ich koleżanka zatrudniona na stanowisku prokuratora policyjnego zdawała się mieć wbudowany napęd, którego funkcjonowania Mia nie była w stanie pojąć. Zupełnie jakby Goli nie potrzebowała do życia jedzenia ani snu.
– Właśnie się budzę. – Mia ziewnęła. – Co jest?
– Mamy jeszcze jednego – rzuciła Anette krótko.
– Gdzie? – spytała młoda policjantka. Wstała z łóżka i ze zdziwieniem skonstatowała, że jest w pełni ubrana.
Czyli była gotowa?
Chciała już wychodzić do Charliego?
O kurwa.
– Maridalen – odrzekła Goli. – Trup leżał w bagażniku, wygląda na to, że auto komuś skradziono.
– Dziewczyna? – Mia ruszyła do łazienki.
– Nie – odparła Anette. – Młody chłopak.
A może w ogóle tam poszła?
Nie, na pewno była czysta, skoro zasnęła.
Niewiele brakowało, ale dała radę.
– Na klatce piersiowej ma ślad po ukłuciu igłą.
Mia szybko opłukała twarz zimną wodą. Poczuła, że powoli budzi się do życia.
– Czternastolatek. Ruben Iversen.
– Udało się go już zidentyfikować?
– Tak. Jego ubrania znaleziono w torbie niedaleko auta. Były tam też telefon i karta bankomatowa. Chłopak leżał w bagażniku rozebrany, miał na sobie tylko, hm...
– Co takiego?
– Spodenki kąpielowe.
– Możesz powtórzyć?
Mia zdjęła kurtkę z wieszaka.
– Leżał w bagażniku nagi, miał na sobie tylko spodenki kąpielowe, a w kabinie auta coś się paliło.
– Co takiego? – spytała Mia, wkładając buty.
– Domek dla lalek. Jedziesz?
– A gdzie jesteście?
– W Maridalen. Na parkingu przed dawną jednostką Skar.
– Rodzina poinformowana?
– Matka zgłosiła zaginięcie wczoraj wieczorem. Próbujemy się z nią skontaktować. Kiedy będziesz?
– Najszybciej jak się da – rzuciła Mia i przerwała połączenie.