37

GABRIEL MØRK SIEDZIAŁ w swoim biurze, zastanawiając się, co ma począć z ogromną ilością danych na swoim macbooku, gdy nagle zajrzała do niego Ylva.

– Pełna mobilizacja.

– Co?

– Cała załoga tu jedzie.

– Dlaczego?

– Jakiś dziennikarz z „Aftenposten” ma podobno zabójstwo nagrane na filmie.

– Co? Które?

– Rubena Iversena.

– Jaja sobie robisz? Jak to możliwe?

– Mnie nie pytaj – rzuciła Ylva, znikając w korytarzu.

– No dobra, zanim zaczniemy – powiedział Munch, gdy wszyscy zebrali się już w sali briefingowej. – Właśnie dostaliśmy dwa portrety pamięciowe tego młodego człowieka zaobserwowanego w hotelu Lundgren, opisali go recepcjonista i kierownik firmy sprzątającej.

– Chodzi o Karla Øverlanda? – spytał Curry.

Munch skinął głową.

– Chyba powinniśmy mu się przyjrzeć – ciągnął, uruchamiając rzutnik. – Zanim jeszcze obejrzymy ten film.

Na ekranie pojawiły się dwa szkice. Po sali rozszedł się cichy pomruk.

– To nie ten sam człowiek? – spytała Ylva z zaskoczeniem.

Gabriel pomyślał dokładnie to, co powiedziała koleżanka. Rysunki były do siebie kompletnie niepodobne. Facet po lewej stronie miał krótkie włosy. Po prawej zaś fryzurę przywodzącą na myśl wczesnych Beatlesów, grzywkę i do tego okulary.

– Szukamy dwóch różnych ludzi? – spytał Curry. – Współpracujących morderców?

– Coś mi się wydaje, że ten facet próbuje nas oszukać – oświadczyła Mia, opierając się plecami o ścianę.

– Jak to? – spytała Ylva.

– Spójrzcie tutaj. – Mia wskazała na ekran. – Oczy są tej samej wielkości. Nos identyczny tu i tu. Broda zresztą też. Te fragmenty twarzy nie jest tak łatwo zmienić, prawda?

Odwróciła się do pozostałych.

– Czyli on się przebiera? – spytała Goli.

– Tak mi się wydaje – odrzekła Mia.

– Serio? – wykrzyknął Curry.

– Mia ma chyba rację – stwierdził Munch. – Dlatego mieliśmy problemy z wypatrzeniem go na nagraniach z różnych kamer.

– Zmienia wygląd?

– Jeśli faktycznie mamy do czynienia z tym samym człowiekiem – powiedział Munch, wskazując ekran skinieniem głowy – to są podstawy, by tak sądzić. A skoro facet potrafi tak zamaskować twarz, to kto wie, co jeszcze maskuje. Jak na razie...

– Wszystko to były manewry mające odwrócić naszą uwagę – przerwała mu Mia. – Kontaminacja miejsc zbrodni. Błędny adres. Wygląda na to, że chce, byśmy biegali w kółko i marnowali czas.

– Dając mu w ten sposób czas na realizację następnego etapu planu? – podsunęła Goli.

– Tak to może wyglądać – stwierdziła Mia.

W pomieszczeniu znów rozległ się pomruk.

– Czyli będzie więcej ofiar? – spytała zmartwiona Ylva.

– Posłuchajcie – powiedział Munch. – Niczego nie wiemy na pewno, to tylko teoria, ale powinniśmy mieć to z tyłu głowy.

– A co, jeśli mamy do czynienia z braćmi? – spytał Gabriel ostrożnie.

Rzadko otwierał usta na tych spotkaniach, ale tym razem nie mógł się powstrzymać.

Munch zerknął na Mię.

– To znaczy – ciągnął Gabriel – może te portrety pamięciowe są zgodne z prawdą, a ich jest po prostu dwóch? Sam powiedziałeś, że pewnych cech twarzy nie da się praktycznie zmienić, a ci mają niemal identyczne oczy i nosy. Może po prostu są do siebie podobni?

Młody haker poczuł, że się rumieni. Munch znów zerknął na Mię.

– Może – orzekła w końcu policjantka. – To w sumie niegłupia teoria. Brawo, Gabriel.

– Bracia? – zastanowił się Munch.

Widać było, że dowództwo zdążyło już obejrzeć portrety pamięciowe, ale nie miało czasu, by o nich porozmawiać.

– A ten film? – spytał Curry. – To wszystko prawda?

– O co pytasz? – chciał się dowiedzieć Munch.

– Faktycznie widać na nim zabójstwo? To przy dawnej jednostce w Skar? Jak ci dziennikarze w ogóle nagrali coś takiego? Przecież to brzmi jak jakiś wymysł. To znaczy, skąd mogli wiedzieć, że coś takiego zdarzy się właśnie tam? Dostali od kogoś cynk czy jak?

Munch zerknął na Anette.

– Twierdzą, że nie mogą ujawnić źródła – rzuciła Goli z irytacją. – Ale poprosiłam naszych prawników, żeby się temu przyjrzeli. Prędzej czy później dziennikarze będą musieli zacząć mówić, sprawa jest przecież bardzo poważna, ale tak czy inaczej, te formalności trochę potrwają.

– Chcemy któremuś z nich postawić zarzuty? – spytał Grønlie.

– Moglibyśmy spróbować – stwierdziła Anette, zerkając na Muncha. – Ale i tak trzeba by było zaczekać.

– Nic nie wskazuje na to, by oni wiedzieli o zabójstwie z wyprzedzeniem – odezwał się Munch. – Znam Grunga, to porządny facet. Dobry chłop. Nie sądzę, by był w stanie autoryzować coś podobnego. Nie, to w ogóle nie wchodzi w grę. Gdyby coś wiedział, na pewno by nas uprzedził.

– A ten pismak? – zapytał Curry. – Erik Rønning? To przecież pozer i mitoman. Podobno to on odnalazł film. A moim zdaniem jest zdolny do absolutnie wszystkiego.

– Jak wspomniała Anette, staramy się dojść do tego, skąd pochodzi nagranie – ciągnął Munch. – Do tego czasu możemy być tylko wdzięczni za to, że w ogóle do nas trafiło. Jakkolwiek upiornie by to brzmiało. Nie każdego dnia zyskuje się dostęp do szczegółów takiej sprawy. To jak znaleźć igłę w stogu siana.

– A na co właściwie czekamy? – spytał Curry, rozkładając ręce.

Wydawał się nienaturalnie pobudzony i lekko bełkotał.

– Mamy dwa zupełnie różne portrety pamięciowe. – Munch zignorował go i wskazał skinieniem głowy ekran. – Chciałem je wam pokazać, bo zaraz go wszyscy zobaczycie.

– Na filmie? – spytała Ylva.

– Tak – skinął głową Munch. – Ale tym razem...

– Tylko nie mów, że znów inaczej wygląda. – Curry westchnął niecierpliwie, nie podejrzewając, że trafił w samo sedno.

Munch zerknął na Mię i przeniósł wzrok na Anette.

– Serio? – spytał Curry z zaskoczeniem. – Trzeci facet?

– Nagranie nie jest najwyższej jakości – wymamrotał Munch. – Kamera znajduje się dość daleko od miejsca zdarzenia, obraz jest trochę ziarnisty, ale mimo wszystko coś na nim widać, moim zdaniem można z tym pracować. Widzimy nadjeżdżające auto. Ruben Iversen siedzi z tyłu. Jak na razie nie widać twarzy kierowcy. Iversen wysiada z samochodu i zaczyna się natychmiast rozbierać. Wkłada ubrania do torby i przez chwilę stoi na parkingu nago, po czym wkłada spodenki kąpielowe i staje za samochodem. I w tym miejscu...

– Sprawca bierze torbę, umieszcza ją z przodu auta, w tym momencie go widzimy. – Goli skinęła głową.

– I? – chciał się dowiedzieć Curry.

– Wygląd zupełnie różny od portretów pamięciowych. Tym razem miał wąsy.

– Trzech braci to by chyba było za dużo? – rzucił Curry. – Facet jest pewnie jednym z tych, no, speców od kamuflażu. Mógłbyś nam w końcu puścić ten film?

– O kurwa – odezwała się nagle Mia, która do tego momentu zdawała się być nieobecna.

– Co jest? – spytał Munch.

– Możesz mi załatwić klatkę z tego filmu? – spytała policjantka z zapałem, patrząc na Ludviga Grønliego.

– Którą?

– Tę, na której widać jego twarz.

– Tak, jasne. Teraz?

– Poproszę – rzuciła Mia, wkładając kurtkę.

– Oczywiście – skinął głową Grønlie.

– Muszę tylko coś sprawdzić – rzuciła Mia, wychodząc z sali za siwowłosym kolegą.