46
NAJPIERW BYŁ U SIEBIE w domu. Potem już nie. Najpierw towarzyszyła mu dziewczyna w zielonej czapeczce. A potem zmieniła się w... małpkę? Erik Rønning chciał wyłączyć telewizor, ale okazało się, że trzyma w ręce nie pilota, ale... banana? Dziewczyna w zielonej czapce stała się małpką i podała mu owoc. Ściany wokół niego zmieniły nagle kolor. Całe mieszkanie wyglądało teraz jak jedna wielka kula dyskotekowa. Chociaż nie, to się nie zgadzało. Bo nie był u siebie w domu. Tylko w innym miejscu. To znaczy, był w domu, tylko że to teraz już nie był jego dom. Może mieszkał tu dawno temu? Był rok tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiąty dziewiąty. Miał ledwie czternaście lat. Na ścianie jego pokoju wisiał plakat z zespołem Backstreet Boys. Nick, Kevin, A.J., Howie i Brian. Bolały go płuca, pewnie się rozchorował. Dziewczyna w zielonej czapeczce gdzieś zniknęła. Musiała opuścić jego mieszkanie, machnąwszy czarodziejską różdżką, niczym Hermiona Granger z Harry’ego Pottera. Abrakadabra. Czy jego mama była w domu? To ona myszkowała w kuchni? Czy to ona siedziała u stóp jego łóżka z kominiarką na głowie i myśliwskim nożem w dłoni? Dostał ten nóż dawno temu od wujka Torego. Quit playing games with my heart. Był piątek, wybrał się na potańcówkę do klubu młodzieżowego w Asker. Tylko dlaczego czuł się tak niedobrze? Czemu wszystko wokół wydawało się niewyraźne? Zupełnie jakby rzeczywistość odtwarzana była na przyspieszonym filmie i nagle stanęła na głowie. Czy to dlatego mama go przywiązała? Żeby nie spadł z łóżka zawieszonego pod sufitem? Spróbował coś powiedzieć, ale miał usta zaklejone żaglem łodzi zacumowanej na przystani pod domem, niedaleko miejsca, w którym zazwyczaj nurkował.
Erik Rønning otworzył szeroko oczy.
Na jego łóżku siedział jakiś facet w kominiarce.
– Obudziłeś się już?
– Co? – chciał spytać Rønning, ale nie zdołał dobyć z siebie ani słowa.
Usta miał zaklejone taśmą.
W pierwszej chwili nie zrozumiał.
Nie dotarło do niego, co się dzieje.
Dlatego pewnie się nie bał.
Ale w końcu... uderzyła go ta świadomość.
– Nie śpisz? – powtórzył mężczyzna w kominiarce i wbił coś w jego stopę.
O Boże...
Prawie nie poczuł bólu.
Nie miał zresztą czasu się nad nim zastanawiać, bo ogarnęła go panika.
O Boże...
O Boże...
Ktoś przywiązał go do jego własnego łóżka. Unieruchomił mu ręce i nogi. Rønning nie miał na sobie ubrania. Tylko bokserki. Nieznajomy zakleił mu usta. Nad jego stopami pochylał się mężczyzna w kominiarce, dzierżąc w dłoni wielki nóż.
– Słyszysz mnie? – zapytał intruz o ciemnym spojrzeniu i znów go dźgnął.
O kurwa m...
Rønning wrzasnął tak głośno, że o mały włos nie eksplodowała mu głowa, ale z jego ust nadal nie dobywał się żaden dźwięk.
– Jesteś przytomny?
Dziennikarz pokiwał głową.
– Świetnie – stwierdził nieznajomy spokojnym głosem. – Lubisz gadać, co? Być w centrum uwagi?
Mężczyzna ułożył dłoń w rękawiczce w coś w rodzaju pacynki i zaczął poruszać palcami, udając, że to ona mówi.
– Spójrzcie na mnie, jestem w telewizji. Rozwiązuję zagadki. Wydaje mi się, że jestem kimś ważnym.
O dobry Boże...
– A wiesz, co robiliśmy w Afganistanie z takimi, co za dużo gadali?
Rønning poczuł, jak ostrze noża wbija mu się w stopę. Wstrząsnął nim bolesny skurcz, cały pokój zaczął na nowo wirować.
Kurwa mać!
Musiał znów na chwilę stracić przytomność, bo gdy otworzył oczy, mężczyzna w kominiarce nachylał się nad jego twarzą.
Czuł zapach.
Skórzanej rękawiczki, którą przed chwilą dostał po gębie.
I jeszcze czegoś, jakiś kwaśny odór.
– Słuchaj, co do ciebie mówię, OK?
Facet w kominiarce wrócił do stóp łóżka.
W jego oczach nadal krył się mrok.
– Kiwnij, jeśli mnie słyszysz.
Rønning pokiwał głową.
Zdecydowanie i energicznie.
– Świetnie. Nie zaśniesz mi już?
Dziennikarz zaprzeczył gorączkowym ruchem głowy.
– Dobrze. Dziwka z ciebie, co? Prężysz się na ekranie w drogich ciuchach i chcesz, żeby wszyscy na ciebie patrzyli?
Rønning przytaknął z zapałem.
Czuł własny smród.
Strach wypływający przez pory.
Rany boskie...
Kurwa mać!
– W porządku. – Facet w kominiarce pokiwał głową. – Ale teraz będziesz moją dziwką. Bo widzisz, umiem improwizować. Dobrze mi idzie planowanie, to jedna z moich mocnych stron, ale jak chcę, to umiem, rozumiesz?
Rønning nie był pewien, co ma odpowiedzieć na to ostatnie pytanie, ale na wszelki wypadek pokiwał głową. Oślepiało go światło wiszącej pod sufitem lampy. Wszystkie jego zmysły zostały w przedziwny sposób wyostrzone. Czuł ostrze noża na swojej stopie, mimo że przecież widział, iż mężczyzna trzyma broń w powietrzu.
– Jesteś moją dziwką?
Dziennikarz pokiwał głową z jeszcze większym zapałem, zapach jego strachu stawał się coraz silniejszy, przyprawiał go o mdłości.
– Świetnie – stwierdził nieznajomy. – Normalnie bym cię zabił, ale pomyślałem, że taka dziwka może mi się do czegoś przydać. Taka improwizacja. Cwane, prawda?
Rønning odniósł wrażenie, że mężczyzna się uśmiecha.
– Wiem – powiedział. – Jestem mądry. Oni myśleli, że mi się wymkną, co? Ale teraz chyba już na to nie wygląda.
Mózg dziennikarza pracował na wysokich obrotach, mimo to wciąż czuł się otępiały i powoli kojarzył fakty.
Afganistan?
Wymkną się?
Kto? Jak?
Na wszelki wypadek potrząsnął głową.
– Laszkargah – powiedział mężczyzna. – Wiesz, gdzie to jest?
Rønning zaprzeczył gorączkowo.
– No jasne, że nie. – Nieznajomy wzruszył ramionami. – Człowiek poświęca życie dla ojczyzny i jak mu się odwdzięczają? Pokazują mnie w wiadomościach? Odznaczają medalami? Widziałeś jakieś parady? Dzieci wymachujące flagami w takt muzyki? Nie. Bo oni mają nadzieję, że to wszystko pójdzie w niepamięć, co? Że ukryją mnie gdzieś w piwnicy i będą się mogli zachowywać jak gdyby nigdy nic?
Mężczyzna zmrużył oczy i splunął demonstracyjnie na podłogę.
– Nie. Teraz nadszedł mój czas.
Wsunął dłoń do kieszeni kurtki, wyglądającej na wojskową, i wyciągnął stamtąd kartkę.
– Widzisz?
Rønning nie dostrzegał, co na niej napisano, ale i tak pokiwał głową.
– Przekażesz im to ode mnie, OK? I nie mam na myśli tych, dla których pracujesz. Chodzi mi o samą górę. Facetów na szczycie. Rozumiesz?
Rønning znów pokiwał głową i poczuł, jak cały wypity poprzedniego wieczora alkohol podchodzi mu do gardła.
– Świetnie – rzucił nieznajomy i wstał.
Odwrócił się szybko do ściany i przygwoździł do niej kartkę nożem.
Erik Rønning widział, jak trzonek drży na tle tapety. Mężczyzna w kominiarce zbliżył się do niego i odwiązał mu jedną z rąk. Po chwili w oddali rozległo się trzaśnięcie drzwiami. Dziennikarz zerwał taśmę z ust drżącą dłonią, wychylił się z łóżka i zwymiotował na podłogę.