48

– CO SIĘ DZIEJE? – zapytał Munch z ciekawością, gdy Anette zamknęła za nimi drzwi.

– Właśnie dzwoniła do mnie góra – odparła Goli, gdy już uspokoiła oddech.

– Mikkelson?

Prokurator policyjna potrząsnęła głową.

– Jeszcze wyżej. Kancelaria ministerstwa sprawiedliwości. Albo raczej Sztab Obrony Kraju, ale tak mi się przedstawili.

– Sztab Obrony Kraju? – spytał Munch.

– Pamiętasz tego dziennikarza? – spytała Goli. – Rønninga?

– Tak?

– Ktoś go tej nocy odwiedził. Być może to był nasz człowiek.

– Co? – zapytał Munch, zerkając w stronę zegara na ścianie, wskazującego wpół do pierwszej. – Tej nocy? A my o tym słyszymy dopiero teraz?

– To akurat ostatnie, czym powinniśmy się martwić, Holger – wymamrotała Goli.

– Nasz człowiek? – przerwał jej Munch z irytacją. – Skąd oni mogą to, kurwa, wiedzieć?

– Holger – powiedziała Anette.

– Cholerni idioci.

– Holger – powtórzyła Goli, unosząc obie dłonie. – Podobno istnieje lista.

– Co masz na myśli? – spytał Munch.

Anette zamilkła na chwilę, zupełnie jakby musiała zebrać się w sobie, by móc mówić dalej.

– Lista nazwisk.

– Jakich nazwisk?

– Lista śmierci – rzuciła Goli.

– Co do...?

– Pięćdziesiąt nazwisk – wymamrotała Anette. – Vivian Berg. Kurt Wang. Ruben Iversen. Jak wiesz, nie upubliczniliśmy danych żadnej z ofiar, a mimo to oni wszyscy tam widnieją. Ministerstwo dzwoniło dosłownie przed chwilą.

– Nie, to musi być jakiś ponury żart. To... – zaczął Munch, ale Anette znów mu przerwała. W jej spojrzeniu malowała się powaga, której nie widział nigdy wcześniej.

– Premier wprowadził piąty poziom gotowości. Mówi się już o konieczności zapewnienia bezpieczeństwa rodzinie królewskiej.

– Kurwa jego mać – wymamrotał Munch. – To jak my w ogóle mamy...?

Spojrzał na nią i dopiero teraz to dostrzegł. Było coś, czego Goli mu nie mówiła.

– Co? – spytał, gdy koleżanka odwróciła od niego wzrok. – Mamy się zwijać, prawda? Odebrali nam sprawę?

– Nie, nie – odparła Anette, przygryzając wargę. – Nadal ją prowadzimy, to znaczy...

– To znaczy co?

– Tylko ty i ja – odrzekła w końcu Goli niechętnie. – Tylko funkcjonariusze z najwyższym poziomem upoważnienia dostępu do informacji. Oni tam teraz w ministerstwie montują grupę kierowniczą. Mają do mnie oddzwonić w ciągu godziny.

– Ależ, Anette, kurwa mać, co... co z Mią?

– A ty co byś zrobił na ich miejscu? – spytała Goli, wzruszając ramionami. – Wiesz przecież, jak to wszystko wyglądało. Przez co ona przeszła, z czym się musiała zmagać. Oni jej nie ufają. Nie została przez nich autoryzowana. Przecież to pięćdziesiąt osób, przypadkowe ofiary – dodała. – Pomyśl, co będzie, jak to wypłynie.

– I kto ma być w tej grupie?

– Ty i ja.

– No dobrze, ale kto jeszcze?

– Jak już mówiłam, ludzie ze Sztabu Obrony Kraju, pewnie ktoś z Policyjnej Służby Bezpieczeństwa i Ministerstwa Sprawiedliwości.

– A Mikkelson?

– Pojęcia nie mam – odparła Goli i potrząsnęła głową. – Z tego, co wiem, to nie.

– I jesteś pewna, że nie ma Mii?

– Jestem pewna – odrzekła Anette i w tej samej chwili rozdzwonił się jej telefon. – Zajmiesz się nią? Czy może ja mam to załatwić?

– Nie, nie, biorę to na siebie. – Munch westchnął między jednym a drugim dzwonkiem.

– Goli – jasnowłosa prokurator policyjna odebrała połączenie i wyszła z pokoju.