71
CURRY NIGDY NIE ZASTANAWIAŁ SIĘ nad tym, w jaki sposób umrze. Jakoś nie było okazji. Rozważał może ewentualnie śmierć ze starości. Kiedyś, w odległej przyszłości, na tarasie z widokiem na morze. W każdym razie na pewno nie miało to wyglądać w ten sposób. Nie brał pod uwagę pożegnania z życiem w brudnym mieszkaniu, na krześle, do którego go przywiązano, z kapturem na głowie.
Szarpnął się, ale nie był w stanie się uwolnić. Lina wpijała się w skórę na nadgarstkach. Miał ochotę wrzeszczeć, ale zacisnął mocno usta. Bolała go głowa. Czuł na karku zakrzepłą krew. Pobili go do nieprzytomności. Miał wrażenie, że jego mózg nie działa już jak należy.
Jimbo?
Nie, to nie mógł być Jimbo, nie ma opcji.
On go tylko umówił. Z narkomanem o imieniu Kevin. Który był jakoś związany z tą Lotte, dziewczyną, która biegała dla Allana Dahla. Chyba właśnie tak to musiało wyglądać. Dlatego siedzieli tu w tamto przedpołudnie. Dahl chciał przypilnować swojej kurierki. Heroiny. I pieniędzy.
A jego tymczasem przywiązano do krzesła.
Z kapturem na głowie.
Został zdradzony przez człowieka, który miał być po jego stronie.
Kurwa mać.
Nie, zdecydowanie nie tak to sobie wyobrażał.
Hałasy w mieszkaniu ucichły, ale wcześniej przez dłuższą chwilę ktoś po nim buszował. Curry słyszał podniesione głosy, rozmowy w łamanym angielskim. Co jakiś czas pojedyncze norweskie słowa. Jeden z głosów doskonale znał.
Pieprzony Dahl.
– What to do with him?
Co z nim zrobić?
Dahl coś odpowiedział.
– Kill him?
Zabić?
Czy może powiedział we leave?
Idziemy?
Curry nie dosłyszał.
Jeszcze raz szarpnął się na krześle, ale znów niczego nie wskórał. Wyprostował plecy i poczuł, że serce bije mu coraz mocniej pod przepoconą, zakrwawioną koszulą.
O kurwa.
Kroki.
Ktoś tam był.
Chyba poruszyła się klamka.
Cholera.
Padło na niego ostre światło, zobaczył je nawet przez kaptur. W drzwiach stanął jakiś człowiek. Wielki, czarny cień. Rozległ się odgłos odbezpieczanej broni.
O kurważ.
Instynktownie pochylił głowę.
OK.
Czyli tak się to skończy.
Curry przymknął oczy, poczuł, że drży, jego spękane wargi ułożyły się w kilka ostatnich wypowiedzianych szeptem słów.
Przepraszam.
I dziękuję.
Za wszystko.