To mi nie wystarczyło. Było to chwilą przerwy i iskrą. Musiałem dowiedzieć się więcej. Musiałem uznać swój dług i upomnieć się o swoje prawo. Chęć poszukiwania i zdobywania wiedzy wciąż była we mnie silna i perwersyjna. Byłem moim ojcem kulącym się pod oknem sypialni matki.
Nie chciałem, żeby to się skończyło. Nie zamierzałem na to pozwolić. Nie chciałem jej znowu stracić.
King’s Row było tylko oknem wychodzącym na przeszłość. Śniady Mężczyzna był tylko świadkiem, nosicielem kilku wspomnień. Ja byłem śledczym bez oficjalnych pozwoleń i bez zasad rządzących gromadzeniem dowodów, które by mnie ograniczały. Mogłem zdobyć sugestię czy plotkę i uznać je za fakt. Mogłem mentalnie wędrować przez jej życie w dowolnym tempie. Mogłem zamarudzić w Tunnel City czy w El Monte, czy w każdym innym miejscu po drodze. Mogłem zestarzeć się podczas tych poszukiwań. Mogłem zacząć obawiać się własnej śmierci. Mogłem przeżyć ponownie jej niedziele w tamtym kościele przy torach. Nauczano w nim o ponownym spotkaniu w niebie. Mogłem nauczyć się wierzyć. Mogłem z boskim błogosławieństwem dać sobie spokój z poszukiwaniami i czekać na chwilę, gdy spotkają się nasze spojrzenia gdzieś tam pośród chmur.
Tak się nie stanie. Ona odeszła z tego kościoła. Chodziła do niego pod przymusem. Siedziała w ławce i marzyła. Znałem ją dość dobrze, by móc to stwierdzić. Siebie znam dość dobrze, by stwierdzić, że nigdy nie przestanę szukać.
Nie pozwolę, by to się skończyło. Nie zdradzę jej ani jej znowu nie porzucę.
Jestem z Tobą. Uciekałaś i ukrywałaś się, a ja Cię znalazłem. Twoje sekrety nie były u mnie bezpieczne. Zaskarbiłaś sobie moje oddanie. Zapłaciłaś za to publicznym obnażeniem.
Obrabowałem Twój grób. Odsłoniłem Cię. Ukazałem Cię we wstydliwych momentach. Czegoś się o Tobie dowiedziałem. Wszystko, czego się dowiedziałem, sprawiło, że tym mocniej Cię pokochałem.
Dowiem się więcej. Podążę Twoimi tropami i wtargnę w ukryty czas. Odkryję Twoje kłamstwa. Napiszę Twoją historię od nowa i zrewiduję swój sąd, gdy eksplodują dawne sekrety. Wszystko to usprawiedliwię w imię życia pełnego obsesji, którym mnie obdarowałaś.
Nie słyszę Twojego głosu. Czuję Twój zapach i smak Twego oddechu. Czuję Cię. Ocierasz się o mnie. Znikłaś, a ja chcę Ciebie więcej.