50

Cupido wyszedł z biura dopiero po północy.

Pojechał do swojego domu na Caledon Street, w Bellville-South. O tej porze wieczorem zajmowało to raptem dziesięć minut.

Wysiadł i otworzył bramę. Spojrzał na swój dom, który oświetlały teraz reflektory samochodu. Miał wrażenie, że widzi go teraz nowymi oczami, tę swoją niewielką siedzibę, którą kupił półtora roku temu. Pierwsza nieruchomość zakupiona na jego nazwisko. Wybrał to miejsce, ponieważ chciał mieć blisko do pracy i mieszkać wśród swoich. Mógł sobie pozwolić na szeregowiec w Bellville, mógł zamieszkać pośród białych, jak robiło wielu awansujących społecznie Koloredów, ale tego nie chciał.

Odblokował drzwi do garażu i je otworzył.

To była jego duma i radość: trzy sypialnie, dom był trzy razy większy od tego, w którym mieszkał wraz z rodzicami i braćmi w Mitchells Plain.

Postęp. Dla niego. Ale co powiedziałaby na to taka kobieta jak Desiree Coetzee? Dziewczyna z dyplomem MBA, czyli kwaai wykształcona; ona żyje w innym świecie. Jak spojrzałaby na to? Jeśli ktoś postawiłby ten dom gdziekolwiek w białych przedmieściach Stellenbosch, nagle wydałby się bardzo przeciętny. Niski murek z niewielkimi zdobionymi filarkami – nadal chciał to zburzyć i wybudować tam coś ładnego. Żółte ściany były nieco zbyt krzykliwe. Chciał je przemalować na jakiś gustowny kolor, może na złamaną biel lub kremowy. Ale kiedy miał to zrobić? Cały swój czas i pieniądze poświęcił jak na razie na remont łazienki.

Nie myśl w ten sposób. Jeśli jest kobietą majętną, będzie patrzeć raczej na mężczyznę, a nie na jego dom.

Był gotowy na to, by w jego życiu pojawił się laaitie? Dziecko innego mężczyzny. Dziecko białasa.

Obrócił się i wrócił do samochodu, uśmiechając się do samego siebie. Zwolnij, stary, nie umówiłeś się jeszcze nawet na randkę z tą dziewczyną, nie wspominając już o tym, co insynuował wujek Frank.

Wjechał do garażu i zamknął drzwi. Przeszedł do domu, włączył światło i telewizor. Otworzył lodówkę, mając ochotę na piwo. Pomyślał jednak, że jeśli je teraz wypije, o czwartej nad ranem zachce mu się sikać. Rozważył za i przeciw i wyciągnął puszkę. Otworzył ją i usiadł przed telewizorem.

Nadawano właśnie jakiś talk-show. Przyciszył głos i położył stopy na stoliku kawowym.

To był szalony dzień. Pełen niespodzianek, z których Desiree Coetzee była największą. Nie mógł pozbyć się jej z głowy. Musisz się skupić, pappie, bo spotkała cię też druga niespodzianka. Chodziło o funkcja MCO, którą nadała mu major Mbali i z powodu której był pełen podejrzeń. Kiedy wieczorem poszedł zdać raport, miał wrażenie, jakby stanął przed nowym wcieleniem Żyrafy. Czekała tam na niego mimo późnej pory. Była pełna wsparcia dla niego i empatii. Omówiła z nim całą sprawę i go pochwaliła:

– Dobra robota, kapitanie. Dziękuję.

Zero sarkazmu.

Mbali? Właśnie takich słów użyła. „Dobra robota”. Kto by pomyślał.

Poinformowała go o naciskach, które wywiera na nią „góra”. Poinformowała go, że ten gościu od ujawnienia bazy klientów upublicznił już dane jednego polityka z Afrykańskiego Kongresu Narodowego, jednego prezentera wiadomości telewizyjnych i jednego białego, byłej gwiazdy opery mydlanej. Cloete stwierdził, że media miały używanie. Na Twitterze aż huczało.

Spytała, czy to może być sprawka tego podejrzanego, Ricka Groblera. Wyjaśnił jej, że Mooiwillem go przesłuchiwał, Grobler wszystkiemu zaprzeczył, ale nie da się na razie stwierdzić, czy mówił prawdę. On, Cupido, osobiście nie sądzi, żeby Grobler miał ujawnić bazę klientów, bo nie widzi w tym dla niego żadnej korzyści.

Poleciła też technikom, żeby poddali szczegółowej analizie samochód Groblera.

Stwierdził, że potrzebują Świstaka Davidsa i Kostka Boshigo, bo w tej sprawie wszystko kręci się wokół pieniędzy i technologii komputerowej. Spytał, czy może dla nich załatwić nakaz do banku, by mogli zbadać sprawy finansowe Richtera.

Obiecała, że zrobi to zaraz z rana. „Niech pan się trochę prześpi, kapitanie, a ja jutro panu załatwię wszystko, czego pan potrzebuje”. Tak jak zawsze robił to Żyrafa – zmarły pułkownik Zola Nyathi. Nyathi, którego zastrzelono na oczach Benny. To sprawiło, że Cupido pomyślał o gadce, którą walnął Griesselowi, a która wymknęła się spod kontroli i której potem żałował. Powiedział rzeczy, których nie powinien mówić. Benna nakręcił go tym swoim gadaniem, że „Jesteśmy spieprzonymi hamulcami”. Sokoły były dla Cupida źródłem największej dumy i radości. Mógłby zginąć dla tej jednostki i jeśli Benna albo ktokolwiek inny wyraża się o nich z pogardą, naprawdę wpada w szał.

Może wynikało to z tego, że nie miał żony ani dzieci, i może właśnie dlatego nie potrafił zrozumieć, przez co przechodzi Benna.

Ale może to mogło się zmienić.

KoniecZAlibi @ KoniecZAlibi

Zostało 12 godzin. Sporo do ujawnienia. Upadną wielkie szychy. I kilka kobiet też.

#ErnstRichter #KtoZabiłErnsta #BrakAlibi

Trzech mężczyzn, w trzech różnych miastach, obudziło swoje żony pomiędzy północą a pierwszą w nocy, aby wyznać swoje grzechy związane z Alibi. Dwóch z nich rozpoczęło swoją przemowę słowami: „Zrobiłem coś bardzo głupiego”. Trzeci, duchowny holenderskiego kościoła reformowanego pewnego zamożnego zgromadzenia w Pretorii, podjął inną drogę: „Pomódl się ze mną”.