ROZDZIAŁ SIEDEMNASTY

Jonathan

Strzelamy w tym samym momencie, jednak tylko moja broń wypala. Do salonu wpada światło księżyca, w którym doskonale widzę, jak głowę Sandersona przeszywa pocisk z mojego pistoletu. Ciało z głośnym hukiem ląduje na podłodze. Mam szczęście, że idiota źle policzył naboje. Podchodzę do niego i upewniam się, że nie żyje. Odsuwam stopą jego broń, choć nie wiem po co, bo przecież nie odrośnie mu kawałek głowy. Zboczenie zawodowe.

Odwracam się i widzę, że Hannah stoi pod ścianą i z otwartymi ustami wpatruje się w trupa. Podchodzę i mocno ją przytulam. Cała się trzęsie. Ja też. Już myślałem, że ją stracę, kiedy zobaczyłem, że Nigel jest uzbrojony. Jej obecność tutaj mocno go wkurwiła i dopuszczałem do siebie myśl, że spróbuje ją zastrzelić. Na szczęście już nie musimy się tym przejmować.

– Hannah – mówię, odsuwając się od niej. Zapalam lampkę, żeby widzieć jej oczy. Chwytam w dłonie jej twarz i podnoszę tak, by na mnie patrzyła. – Posłuchaj tego, co teraz zrobimy. Mam pomysł, ale musisz mi pomóc. Musisz być opanowana i trzeźwo myśleć. Trzeba działać szybko.

Bierze głęboki wdech, przełyka ślinę i kiwa głową.

– Mów.

Uśmiecham się. Moja dzielna dziewczyna. Wysilam wszystkie szare komórki, żeby opracować plan trzymający się kupy. Mam doświadczenie w stresujących sytuacjach, również nielegalnych, więc natychmiast przychodzą mi do głowy konieczne rozwiązania.

– Zadzwonię na policję i powiem, że Nigel się włamał i próbował mnie zastrzelić, bo w jakiś sposób odkrył, że mamy romans. – Jej oczy robią się ogromne ze zdziwienia. – Ty w tym czasie pojedziesz do domu rodziców moim samochodem i spakujesz walizkę. Powiem glinom, że spędziliśmy dzień w Londynie, pokażę im paragony z kina i restauracji. Później pożyczyłem ci auto i pojechałaś do domu. Samochód jest kupiony na mnie, tylko poprzednie blachy wiązały go z Arthurem Connorem. Są ukryte w specjalnym schowku razem z karabinem. Nie znajdą go.

– Wsadzą cię do więzienia? – pyta łamiącym się głosem.

– Nie sądzę. Uznają to za działanie w obronie własnej.

– A twoja broń? – Przenosi wzrok na pistolet, który położyłem na podłodze.

– Tutaj będę musiał trochę podkoloryzować swoją opowieść. Powiem, że Nigel mnie pchnął, potem ja pchnąłem jego, pistolet wypadł mu z ręki, rzuciłem się na broń, a on w tym czasie wyjął drugą.

Zagryza wargę i zastanawia się nad czymś.

– Co dalej?

– Jutro wrócisz do Nowego Jorku zgodnie z pierwotnym planem, jaki mieliście z Nigelem. Pójdziesz do pracy, pochowasz męża, będziesz udawała smutną wdowę. Twoje życie wróci na normalne tory. Ale dziś musisz zachować zimną krew, jak wtedy na stacji benzynowej. Policja przyjedzie cię przesłuchać. Trzymaj się naszej wersji. Powiedz im, że Nigel cię bił, że w Wiedniu znów cię uderzył, więc uciekłaś i złapałaś autostop do Calais. Nic konkretnego nie wiesz o kierowcy. Nie pamiętasz marki samochodu. Chciałaś wrócić do Stanów i iść na policję. Skłam, że poznaliśmy się jeszcze w Nowym Jorku i że wczoraj wybrałaś się do Londynu, gdzie przypadkiem mnie spotkałaś. Według mojego paszportu nie ruszałem się z Londynu od tygodnia. – Potakuje, kiedy podaję jej wszystkie informacje. – Poradzisz sobie. Bądź dzielna. Udawaj szok z powodu śmierci Nigela.

– A zdjęcia ze stacji?

– Znam świetnego hakera. Zapłacę mu. Do rana nie będzie śladu po tych fotkach. Czy Nigel miał przy sobie swój laptop?

– Nie. Na pewno nie zabrał go ze sobą.

– To dobrze. Mój samochód zostaw u rodziców. Kiedyś go odbiorę.

– Jak się poznaliśmy w Nowym Jorku?

– Powiedzmy, że wpadłem na ciebie w kawiarni, tej niedaleko szpitala. Nadal tam jest, prawda?

– Tak.

– Oblałem cię kawą i tak się poznaliśmy, spędziliśmy razem kilka godzin na miłej rozmowie, ale później nie mieliśmy kontaktu przez… dwa lata? A wkrótce po naszym spotkaniu poznałaś Nigela. Zapamiętałaś?

– Tak. A gdzie spotkałeś mnie wczoraj?

– Powiedz, że Ted cię podrzucił w tej okolicy i chciałaś zrobić zakupy. Wpadłem na ciebie obok piekarni. Po południu. Okej?

– Zrobię wszystko, co powiedziałeś.

– Dobrze. Biegnij po swoje rzeczy.

Kiedy znika na górze, staram się o to, żeby na broni znalazły się odciski palców moje i Nigela. Przewracam krzesło i przesuwam dywanik, by wyglądało, jakbym rzeczywiście chwilę szarpał się z napastnikiem. Wykonuję szybki telefon do Petera i załatwiam sprawę ze zdjęciami. Podaję mu kwotę, a on przysięga, że załatwi to w godzinę. Zuch chłopak.

– Peter, jeszcze jedno. Mógłbyś zadbać o moją historię połączeń?

– Jasne. Czego potrzebujesz?

– Skasuj ostatnie połączenia z Nowym Jorkiem. Chciałbym też, by wszyscy myśleli, że nie ruszałem się z Londynu przez ostatni tydzień.

– Nie ma sprawy.

– Podaj cenę.

– Stary, zrobię to dla ciebie gratis.

– Dzięki. Doceniam.

Hannah zbiega po schodach. Wręczam jej kluczyki do samochodu.

– Zdjęcia znikną z sieci – mówię. – Jedź do rodziców i wszystko im opowiedz, żeby wsparli cię podczas przesłuchania.

Odwracam ją w stronę drzwi i lekko popycham. Wsiada do auta i zapala silnik. Widzę, że stara się opanować nerwy, ale wciąż lekko dygocze. Rozglądam się. Dom stoi na uboczu. Odgłos strzału na szczęście nikogo nie ściągnął, ale wolę nie ryzykować, więc ją pośpieszam.

– Hannah. – Przykuwam jej uwagę. – Uważaj na siebie. Jedź ostrożnie.

– Obiecuję – mówi, a potem wyciąga rękę przez otwarte okno wozu, chwyta mnie za szyję i przyciąga do siebie. Na dwie sekundy przyciska swoje usta do moich. – Kocham cię.

Natychmiast odwraca głowę i sprawnie wycofuje z podjazdu. Kiedy znika za zakrętem, oniemiały wciąż stoję przed domem. Nie chodzi jednak o trupa w salonie. Powiedziała, że mnie kocha. Czy to były tylko słowa spowodowane wdzięcznością, że zabiłem jej oprawcę, czy może naprawdę tak czuje i musiała to powiedzieć na pożegnanie?

Daję jej dwie minuty na oddalenie się, po czym biorę do ręki telefon i wzywam policję. Informuję ich, że ktoś włamał się do mojego domu i że zastrzeliłem napastnika. Jego tożsamość podam im na miejscu. Mój głos jest nieco zszokowany, ale to nie kwestia włamania i strzelaniny, tylko słów Hannah. Wciąż do mnie wracają. Kocha mnie. Nie wiem, jak długo tak tkwię przed domem. Nagle słyszę syreny i obok mnie parkują dwa wozy policyjne oraz karetka. No to zaczynamy.