Jonathan
Nie jestem w stanie opisać, jakie to cudowne móc znów trzymać ją w ramionach. Przytulam ją tak mocno, że nikt nie byłby w stanie mi jej zabrać. Kiedy podnosi na mnie wzrok, nie umiem się powstrzymać i całuję jej słodkie usta. Współpracuje i po chwili bezwstydnie, namiętnie całujemy się na środku chodnika pod szpitalem. Nie przeszkadzają mi promienie słoneczne palące mnie w kark ani ciche gwizdy rozlegające się wokół, gdy ktoś przechodzi obok nas. Kiedy się od niej odrywam, ma zaczerwienione wargi i błyszczące spojrzenie.
– Czym przyjechałeś? – pyta Hannah, rozglądając się w pobliżu.
– Metrem – mówię i szeroko się uśmiecham.
Śmieje się i przygryza nabrzmiałą wargę. Chwyta moją dłoń i prowadzi mnie do wypasionego forda mustanga. Przypominam sobie naszą rozmowę sprzed niespełna trzech tygodni.
– To ta fura, którą miałaś się wozić po ślubie?
– Aha. Teraz należy do mnie. – Posyła mi najpiękniejszy uśmiech świata i otwiera wóz.
– Pamiętasz adres, który podałem ci na promie?
– Oczywiście.
– Jedźmy.
– Jak mnie znalazłeś? – pyta, odpalając czerwonego potwora.
– Powiedziałaś mi kiedyś, gdzie pracujesz. Zresztą według oficjalnej wersji poznaliśmy się nieopodal dwa lata temu, prawda?
– No tak, wyleciało mi z głowy. – Uśmiecha się, przyśpieszając.
– Jak ci minął dzień?
– Naprawdę chcesz wiedzieć?
– Tak.
Opowiada mi o kilku porodach, śmiejąc się, kiedy zaczynam się krzywić. Czterdzieści minut później parkujemy pod budynkiem, w którym znajduje się moje mieszkanie. Otwieram drzwi i zapraszam Hannah do środka. Odkłada torebkę na szafkę i przesuwa wzrokiem po kolekcji zupełnie niepasujących do siebie wieszaków, którą zgromadziłem na ścianie w przedpokoju. Dotyka kilku z nich i idzie dalej.
Powoli wchodzi do salonu. Na chwilę zatrzymuje się, kiedy wyczuwa pod stopami miękki dywanik. Przeciąga dłonią po komodzie, mijając ją. Poznaje mój teren i chyba czuje się tutaj dość swobodnie. Bardzo mnie to cieszy. Uważnie rozgląda się po granatowych ścianach. Przystaje przed zdjęciem, na którym jestem z rodzicami. Zostało zrobione w dniu, kiedy wyszedłem z akademii.
– Napijesz się czegoś? Jesteś głodna? – pytam, zmierzając do kuchni.
– Poproszę wodę. Na razie nie czuję głodu, przynajmniej takiego, o jaki pytałeś.
Odwracam się i zanurzam w jej zielonym spojrzeniu. Oblizuje wargi i już wiem, że nie będzie teraz piła wody. Podchodzę do niej i zamykam w uścisku. Zarzuca mi ręce na szyję i wsuwa język do ust. Kurwa. Jestem najszczęśliwszym facetem we wszechświecie. Przesuwam spragnionymi dłońmi po jej ramionach, plecach, pośladkach. Wreszcie dopadam guzików bluzki i zaczynam je szybko rozpinać. Strasznie tęskniłem za jej jędrnym biustem i jasnymi sutkami, których za chwilę będę kosztował.
Hannah nie próżnuje. Podciąga mi koszulkę, zachęcając, abym ją zdjął. Oblizuje się na widok mojego torsu, a ja przełykam ślinę, obserwując jej koronkowy biustonosz. Ta dziewczyna doprowadza mnie do szaleństwa. Potem rozpina mi spodnie i wsuwa swoją śliczną dłoń w moje bokserki. Od razu robię się twardy. Pociera mnie, nakręcając niemiłosiernie. Jak tak dalej pójdzie, to zaraz będzie po wszystkim. Pochylam się i gryzę jej dolną wargę. Jęczy mi w usta, a następnie wsuwa w nie język.
Zsuwam z niej szorty razem z majtkami, a potem prowadzę ją do sypialni, po drodze zrzucając swoje ubranie. Zanim pociągnę ją na łóżko, sprawnie pozbywam się jej stanika. Natychmiast chwytam w dłonie jej piersi, żeby nacieszyć się ich miękkością. Składam milion pocałunków na każdej z nich, a także na dekolcie i szyi, co sprawia, że Hannah bezwstydnie mruczy. Uwielbiam, kiedy wydaje takie dźwięki. Chcę jej robić dobrze do końca życia.
Ląduję na plecach, co Hannah wykorzystuje, natychmiast oblizując główkę mojego penisa i wsuwając ją sobie do słodkich usteczek. Tak musi wyglądać niebo. Oblizuje mnie, patrząc mi w oczy, a ja prawie dochodzę. Przeciąga swoim sprytnym językiem po moim fiucie, a jej wargi zaciskają się, wywołując przyjemny dreszcz w całym moim ciele. Jest mistrzynią w robieniu loda, co cholernie mnie cieszy.
Przerywam ten proceder, wciągając ją na siebie. Chwytam ją za pośladki i nakierowuję jej biodra na swoją twarz. Zapamiętale liżę jej soczystą cipkę, czując, jak dla mnie nabrzmiewa. Hannah wzdycha i zabiera mi sprzed oczu wejście do raju, przystępując do ataku. Powoli nadziewa się na mojego fiuta, przymykając oczy i rozchylając usta. Później przyśpiesza, ujeżdżając mnie bez litości. Moje ręce błądzą po jej ciele, jakbym chciał się upewnić, czy jest tutaj naprawdę, czy tylko mi się śni.
Podziwiam jej podskakujące piersi i ściskam pośladki, kiedy ona ujeżdża mnie tak, jakby świat miał się skończyć. Oboje dochodzimy w krótkim czasie. Wytryskuję w niej, czując się spełniony seksualnie, ale też emocjonalnie, bo to przecież moja Hannah. Przyciskam ją do siebie, słuchając dudnienia naszych serc. Przytulam jej drżące z rozkoszy ciało, a następnie oplatam się jej nogami i idziemy pod prysznic.
Pozwalam jej się opłukać, a kilka minut później wsuwam w nią dwa palce i znów słyszę zadowolone mruczenie. Klękam i zarzucam sobie jej nogi na ramiona. Trzymając się ściany, dochodzi ponownie, kiedy pieszczę jej łechtaczkę, chcąc zapewnić jej rozkosz, jakiej nigdy nie zaznała. Rozkosz, jaką chcę dawać jej już zawsze.
* * *
Pół godziny później wchodzimy do mojego salonu, a ja przynoszę jej wodę, o którą prosiła, zanim uprawialiśmy seks w łóżku i pod prysznicem.
– Podobno chciało ci się pić – mówię, podając jej szklankę.
– Dziękuję.
Jej uśmiech mnie obezwładnia. Zrobiłbym wszystko dla tej kobiety.
– Opowiedz mi, co się działo od momentu, kiedy się rozstaliśmy – proszę i siadam obok niej na kanapie.
Streszcza mi wizytę gliniarzy w domu jej rodziców, opowiada o powrocie i sensacji, jaką w miejscu pracy wzbudziła jej opowieść. Zwierza się z wizyty u teściów, a ja jeszcze bardziej ją podziwiam. Jest w niej tyle dobra. Relacjonuje pogrzeb Nigela i wizytę swoich rodziców. Mówi też, że planowała tutaj dzisiaj przyjechać, żeby mnie poszukać. Moje serce zaraz wyskoczy z piersi.
– Wróciłem przedwczoraj, ale nie chciałem się pokazywać na pogrzebie.
– Rozumiem. I tak miałam wtedy dużo na głowie, bo każdy chciał mi złożyć kondolencje. Myślałam, że ta farsa nigdy się nie skończy.
– Nikt cię nie niepokoił?
– Nie. Koledzy Nigela byli trochę nieuprzejmi, ale to wszystko. Chyba życie powoli wraca do normy. – Uśmiecha się i wzdycha z ulgą. – Tęskniłam za tobą. Naprawdę chciałam cię znów zobaczyć.
– Jestem tutaj – mówię, gładząc jej policzek.
Przez chwilę po prostu na siebie patrzymy. Przesuwam kciukiem po jej dolnej wardze, planując, co z nią później zrobię.
– Co się z tobą działo, kiedy odjechałam?
– Policja maglowała mnie przez pół nocy. Na szczęście uwierzyli w bajkę o przepychance i drugiej broni Sandersona. Pytali, dlaczego Nigel chciałby mnie zabijać. Powiedziałem im, że przed śmiercią zdradził mi dwie rzeczy: że wie o naszym romansie i że został mu jeden nabój, bo resztę wykorzystał na Rusków. W ten sposób chciałem go powiązać z naszym blond przyjacielem. Kilka dni później jeden z policjantów powiedział mi, że pocisk z głowy Rosjanina znalezionego w okolicach Brighton pochodzi z karabinu. Pytali, czy wiem coś o tym, żeby Nigel posiadał karabin. Nie wiedziałem, ale natychmiast pojechałem do twoich rodziców, by pozbyć się swojej broni. Przy okazji Ted kupił mój samochód. – Śmieję się na wspomnienie naszej transakcji. – Później udało mi się sprzedać dom mamy i natychmiast wróciłem tutaj, żeby cię odnaleźć. Nie tylko ty tęskniłaś.
Hannah odstawia szklankę i siada na mnie okrakiem. Obejmuje mnie i przytula się tak, jakby nie miała zamiaru mnie wypuścić. Mam nadzieję, że tak właśnie jest. Całuję jej ramię i wdycham zapach włosów. Pachną szpitalem i jakimś owocowym szamponem. Ma na sobie koronkowe majtki i moją koszulkę. Jest taka słodka, a zarazem seksowna, że nie umiem się nią nasycić. Przytulam ją mocno, ale tak, żeby nie zrobić jej krzywdy.
Po chwili odsuwa się i spogląda mi w oczy. Widzę w nich takie samo uczucie, jak to, które wypełnia moje serce.
– Ja też cię kocham – szepczę.
Otwiera usta i głośno wciąga powietrze. W jej oczach pojawia się wzruszenie, a w następnej sekundzie znów obejmuje mnie z całych sił, niczym miś koala wtulony w mamę.
Właśnie planuję ponownie zabrać ją do łóżka i poznawać jej ciało, kiedy rozdzwania się mój telefon. Trzymając Hannah za boskie pośladki, unoszę się i sięgam po aparat.
– Tak, Henry?
– Jonathan, dzwonię z sensacją. Media jeszcze o tym nie wiedzą, ale szykuje się niezłe zamieszanie.
– Co się dzieje? – Henry jest podekscytowany, więc to nie może być nic złego.
– Detektywi odrobili lekcje i w jakiś sposób połączyli ze sobą kilka rosyjskich trupów i zabójstwo z Wiednia. Porównano pocisk z głowy Victora Sandersona z tymi, od których zginęli Rosjanie od Jegorowa. Pochodzą z tej samej broni. Zgadnij czyjej.
– O kurwa.
– Dokładnie tak. Chłopcze, jestem w szoku. Zresztą nie tylko ja. Wychodzi na to, że Nigelowi odbiło. Skatował żonę, a potem zabił wuja dla forsy. Później sprzątnął tych biednych chłopców, których nasłał na niego Jegorow. Aż strach pomyśleć, że ktoś taki pracował w policji.
– Czy to będzie oficjalne oświadczenie?
– Tak. Nigela uznano za winnego śmierci wuja. Tobie przyznał się do pozostałych zabójstw. Dowody to potwierdzają. Ci z wewnętrznego zapewne przyjrzą się jego karierze. Mam nadzieję, że odkryją, iż twój staruszek został wrobiony przez tego gnojka.
Wzdycham. Żal, który noszę w sobie od lat, staje się łatwiejszy do wytrzymania.
– Dziękuję za informację, Henry.
– Do usług.
Rozłączam się. Hannah wszystko słyszała, bo jej twarz jest tuż przy mojej. Przygryza wargę, jakby odpłynęła gdzieś myślami. Całuję ją w policzek. Wraca do rzeczywistości.
– Wygląda na to, że Nigel zastrzelił Victora.
– Słyszałam – mówi i schodzi mi z kolan. Jest dziwnie poruszona.
– Hannah. – Łapię ją za rękę. – Wiem, że może być ci trudno w to uwierzyć. Żyłaś z tym człowiekiem pod jednym dachem, a on był w stanie zabić swojego krewnego. Ale to już za tobą. Jesteś bezpieczna.
Potakuje, ale marszczy brwi. Coś ją gryzie. W końcu mówi:
– Nigel nie skrzywdziłby Victora. Była między nimi jakaś chora więź. Wuj był dla niego niczym bóg. Odbierał jego telefony nawet w środku nocy. Myślę, że kochał go bardziej niż rodzonego ojca.
– Rozumiem, co chcesz powiedzieć. Też o tym pomyślałem. Pamiętam, ile razy krył interesy wuja. Jednak dowody wskazują na to, że Victor Sanderson zginął z broni Nigela. Wszystko się zgadza. Policja znalazła dwie szklanki. Victor wpuścił zabójcę do środka, ufał mu. Dostał jeden strzał, prosto w głowę. Zginął od razu.
– Wiem, jak zginął – bierze głęboki wdech i podnosi na mnie wzrok – bo to ja go zabiłam.