Jonathan
Mrugam, marszczę brwi i próbuję znaleźć jakieś słowa, ale nic nie przychodzi mi do głowy. Hannah kończy opowiadać, jak zabiła Sandersona, wlepia wzrok w swoje ręce i skubie skórki wokół paznokci. A ja myślałem, że dzień, w którym się poznaliśmy, dla mnie był pracowity. Ona odwaliła o wiele więcej dobrej roboty. Ja tylko strzeliłem z odległości do Josepha i wróciłem do samochodu. Ona ryzykowała życie, chcąc pomścić siostrę. Nigel mógł przyłapać ją, gdy wyciągała broń z sejfu, a potem pobić tak, że modliłaby się o śmierć. Moja dzielna dziewczyna.
– Powiedz coś, Jonathanie – prosi cicho, ale na mnie nie patrzy.
– Hej. – Biorę ją za rękę. Podnosi na mnie cudowne zielone oczy. – Nie będę cię krytykował. Jestem po prostu w szoku, że taka drobna kobieta, która trzęsie się i płacze w stresujących sytuacjach, bez mrugnięcia okiem zabiła tak niebezpiecznego człowieka. Poszłaś tam sama. Kurwa, Hannah, on mógł zrobić z tobą to samo, co z twoją siostrą. Mimo to dopięłaś swego. Miałaś plan i go zrealizowałaś. Wielu gliniarzom, których znam, zabrakłoby jaj, żeby tak to rozegrać.
– Nie powiesz nikomu? – mówi, a jej głos drży.
– Aniołku – szepczę, wciągając ją sobie na kolana – to będzie nasza tajemnica.
Oplata mnie ramionami i znów wyglądamy jak dwa misie koala. Muszę jednak o coś ją zapytać, bo moja natura detektywa nie da mi spokoju.
– Kiedy wymyśliłaś plan, żeby zbliżyć się do Victora i go sprzątnąć?
– Gdy poznałam Nigela – mówi, wciąż wtulona w moją szyję. – Poznałam go na domówce. Niecałe dwa lata temu. To była jesień. Zaczęliśmy rozmawiać. Podał mi swoje nazwisko. Od razu pomyślałam, że może być spokrewniony z Victorem i mógłby mnie do niego doprowadzić. To było… nagłe… taki przebłysk. Nigdy wcześniej nie pomyślałam o tym, że mogłabym sama wymierzyć sprawiedliwość. Podpytałam go o rodzinę. Opowiedział o wujku. Wtedy wiedziałam, że muszę uwieść Nigela, by zbliżyć się do Victora, nie wzbudzając podejrzeń.
– Kochałaś go? – To pytanie z trudem przechodzi mi przez gardło.
– Nie, nigdy. Starałam się odpływać gdzieś myślami, kiedy mnie dotykał. – Na chwilę przerywa. Oboje głośno wciągamy powietrze. – Myślałam, że będę się z nim po prostu spotykać i pewnego dnia zabierze mnie do wuja. On miał jednak inny plan. Nagle mi się oświadczył. Po roku randkowania. Nie chciałam tego, ale zbyt daleko zaszłam, by się wycofać. Powiedział, że w podróż poślubną pojedziemy do jednego z wypasionych hoteli jego wujka i że w końcu poznam Victora. Postawiłam wszystko na jedną kartę. Zgodziłam się, ale całą noc przepłakałam. – Wzdycha i kontynuuje: – Nie chciałam dużego ślubu i wesela. Wiedziałam, że któregoś dnia rozstanę się z Nigelem i wezmę prawdziwy ślub, z miłości. Parę miesięcy po oświadczynach zaprosiliśmy tylko kilku przyjaciół i złożyliśmy przysięgę w urzędzie. Niedługo potem zaczął się mój koszmar. Modliłam się o tę podróż poślubną i spotkanie z Victorem, bo nie wiedziałam, jak długo wytrzymam agresję Nigela.
– Dobrze, że się od niego uwolniłaś – mówię, całując ją w szyję. Podnosi się i patrzy mi w oczy z wdzięcznością. Wiem, o co chodzi. To ja uwolniłem ją od tego potwora. Jednym strzałem. Nagle coś do mnie dociera. – Uratowałaś mi życie.
– O czym ty mówisz? – marszczy brwi i wpatruje się we mnie.
– Nigel myślał, że ma jeszcze jeden nabój i przeznaczył go dla mnie. Nie policzył źle. On nie wiedział, że jednego brakuje. Gdybyś go nie wystrzeliła, mógłby teraz tkwić w mojej głowie, a nie w ciele Victora.
Na jej usta powoli wypełza uśmiech. Gładzi mnie po policzku.
– Nie nazwałabym tego uratowaniem życia, ale jeśli chcesz, możesz mi za to podziękować tam – oznajmia, wskazując palcem sypialnię. Odwzajemniam uśmiech. Trzymając ją w ramionach, ruszam we wskazanym kierunku. Zanim wstaje świt, dziękuję jej wiele razy.