Klara nabrała głęboko powietrza i odwróciła twarz do ściany pokrytej tapetą w niebieskie kwiatki. Niechętnie zmusiła się do tego, żeby nie wtulić się nosem w szyję Cyrila, który leżał obok niej, w jej łóżku, nagi i senny. Chociaż oboje byli nadzy, a ona już tyle razy pieściła ustami i dłońmi całe jego ciało, taki gest mógłby się wydać zbyt intymny, niezręczny, zaskakująco czuły.
Ich związek nie miał nic wspólnego z czułością. Był za to pełen namiętności. Kiedy Cyril się podniecał, czuła, jak wokół sypią się iskry. Przypominało to wszechogarniający ładunek seksualny, którego nie znała, a który – jak podejrzewała, bo nie chciało jej się tego sprawdzać – miał coś wspólnego z tym, że Cyril był dla niej niedostępny. Ileż to razy w ciągu kilku ostatnich miesięcy budziła się o świcie tylko po to, by zobaczyć, że Cyril się ubiera i szykuje do wyjścia z sypialni? Ileż to razy budził ją odgłos obcasów na schodach prowadzących na parter? Ileż to razy musieli odwołać i tak niezbyt częste spotkania, bo Cyril utknął gdzieś na lotnisku albo musiał zostać dłużej w biurze lub na służbowej kolacji?
Spędzili razem dwadzieścia nocy. No, może piętnaście. Cyril, tak jak większość eurodeputowanych, przebywał w Brukseli zaledwie dwa dni w tygodniu. Resztę czasu spędzał w podróży albo w Paryżu, gdzie spotykał się w swoim okręgu wyborczym z wyborcami.
Kiedy zaczęli się spotykać przed dwoma miesiącami, taka sytuacja była dla niej wymarzona. Niczego więcej nie potrzebowała. Cyril był naprawdę niesamowity. Przede wszystkim inteligentny, namiętność, która ich łączyła, wydawała się wszechogarniająca. Czuła się przy nim słaba i niepewna, poddana albo zdominowana. Miała wrażenie, że na niego też to działa; gdy kładł jej na plecach silne ręce, gdy wsuwał dłonie w jej włosy, gdy przyciskał ją do materaca i wchodził w nią od tyłu. Wciąż miała jego smak na wargach. Coś takiego nazywa się namiętnością, żarliwym pożądaniem, ale nie ma nic wspólnego z czułością czy z intymnością. Ale dzięki temu czuła się wyzwolona. To, co ich łączyło, nie wiązało się z żadnymi wymaganiami. Niczego od siebie nie żądają.
Dlatego zdziwiło ją, gdy Cyril odwrócił się nagle i przez dłuższą chwilę przyglądał jej się bez słowa. Ten jego ciemny, ironiczny wzrok. Spojrzała mu z wahaniem w oczy, nagle zawstydzona, ale też milczała.
– Dlaczego nie masz żadnych zdjęć rodziny? – spytał w końcu Cyril. – Byłem tu tyle razy, a ciągle nic o tobie nie wiem. No nie, przesadziłem, jednak coś o tobie wiem.
Klara naciągnęła kołdrę na biodra, jakby nagle uświadomiła sobie własną nagość.
– Rozmawiamy o parlamencie, o świecie, jedzeniu, ale prawie nic nie wiem o tobie, twojej rodzinie, domu. Zauważyłem, że nie masz żadnych rodzinnych zdjęć. Wszyscy, którzy przyjechali tu z innych krajów, mają takie zdjęcia. Tylko nie ty. Dlaczego?
Cyril mówił z lekko wyczuwalnym francuskim akcentem, ale posługiwał się amerykańskim słownictwem. Może studiował w USA? Klara odwróciła wzrok i ułożyła się wygodnie na plecach, ze wzrokiem skierowanym na skośny sufit nad łóżkiem. Skupiła się na własnym oddechu.
Czuła, że nie jest jeszcze gotowa złamać ich paktu, chwilowego kompromisu, który zawarli. Z drugiej strony chciała odkrywać stopniowo swoją przeszłość, zdarzenie po zdarzeniu, wolałaby jednak, żeby Cyril zrobił to samo. Potrzebowała czasu. To nie może się stać tak po prostu, bez uprzedzenia, bez czasu, by się do tego przyzwyczaić. Dlatego wzruszyła tylko ramionami i westchnęła.
– Nie wiem. Nie zastanawiałam się nad tym. Może po prostu nie zależy mi na zdjęciach?
Spuściła stopy na chłodną drewnianą podłogę i usiadła w łóżku, zwrócona plecami do Cyrila.
– Głupstwa gadasz – odparł Cyril. – Każdy chce mieć zdjęcia rodziny.
Może by tak trochę poczekał, dał jej czas na zastanowienie? Żeby mogła odetchnąć i odzyskać spokój.
– Czy możesz mi coś o sobie opowiedzieć? Masz rodzeństwo? Czym zajmują się twoi rodzice? Powiedz mi cokolwiek.
Klara odwróciła się ku niemu. Postanowiła pokazać, że jest już trochę zniecierpliwiona.
– Nie mam rodzeństwa – odparła, zakładając czarny biustonosz. Przesunęła palcami po swoich długich czarnych włosach, odsunęła je za uszy.
– Jesteś jedynaczką?
Klara sięgnęła po leżący na nocnej szafce telefon. Sprawdziła godzinę.
– Daj już spokój. Mam spotkanie za trzydzieści minut. Musimy się zbierać.
Uśmiechnęła się do niego krzywo i niezbyt przekonująco, wskazując na schody prowadzące do salonu.
– Niewygodnie ci z tym! – stwierdził Cyril.
Rozłożył ramiona, jakby udało mu się ją skłonić do wyznania czegoś, czemu od dawna zaprzeczała. Zadowolenie, które dostrzegła w jego geście, sprawiło, że nabrała ochoty do dalszej rozmowy.
– Co masz na myśli? – spytała. Czy rzeczywiście chce się o wszystkim dowiedzieć? – Naprawdę uważasz, że jest mi niezręcznie mówić o mojej rodzinie? No więc dobrze, oczywiście, że tak. Wystarczy? Jesteś zadowolony?
Prawie przybiła go do ściany spojrzeniem swoich jasnych, niebieskich oczu. Nie odwracała wzroku, czuła, jak ogarnia ją coraz większa irytacja.
Cyril wykonał obronny gest i usiadł w łóżku.
– Nie ma sprawy – mruknął, zakładając bokserki. – Jeśli nie masz ochoty… Chciałem tylko okazać ci zainteresowanie.
Kilka minut później czekali w salonie na parterze na taksówkę, gotowi wrócić do codziennego życia.
– Przepraszam – powiedziała Klara. – Nie chciałam być niegrzeczna. To przecież całkiem normalne, że pytasz mnie o rodzinę.
Wyciągnęła rękę i dotknęła jego dłoni. Cyril nadal miał obrażoną minę. Może jego kochanki były bardziej spolegliwe?
– Nie ma sprawy – odparł i pogłaskał ją po włosach. – Rozumiem. Nie chciałem, żebyś poczuła się niezręcznie.
– Moją rodzinę… – zaczęła Klara. Cyril spojrzał na nią uważnie, z zaciekawieniem. – Moją rodzinę łatwo opisać. Składa się z dziadków i to oni stanowią całe moje życie. To wszystko. Moją najlepszą przyjaciółką jest Gabriella. Miałam kilku facetów, ale to były krótkie związki. Poza jednym. Czasem, gdy leżę wieczorem w łóżku i nie mogę zasnąć, żałuję, że nie trwało to dłużej. Czy to ci wystarczy?
– A dlaczego to nie trwało dłużej, skoro ci na tym zależało? Trudno uwierzyć, że facet cię zostawił.
– Porozmawiamy o tym innym razem. Ale to nie był najszczęśliwszy okres w moim życiu. Szykowałam się wtedy do wyjazdu. Najpierw do Londynu, potem tutaj. Później nie dało się tego odbudować. A teraz jest, jak jest.
– A rodzice? – spytał ostrożnie Cyril, jakby nie chciał jej przerywać.
– Nie mam rodziców. Mama zginęła, gdy miałam dwa miesiące. Mam jej zdjęcia na strychu w domu dziadków. Ale niczego nie pamiętam. Absolutnie niczego.
Klara spojrzała mu prosto w oczy. Ta jej smutna przeszłość, samotność, wyobcowanie. Te współczujące spojrzenia, wilgotne oczy, gdy opowiada o sierotce ze szkierów. To przeklęte z r o z u m i e n i e i w s p ó ł c z u c i e. Wszystko to, przez co czuła się kimś innym, niż w rzeczywistości była, kimś, kim była zdaniem innych.
Cyril tylko skinął w milczeniu głową i odsunął kosmyk włosów z jej czoła.
– Przykro mi. Nie wiedziałem.
Ujął Klarę za rękę, ale nie odwzajemniła pieszczoty.
– Ojca nigdy nie znałam. Wiem o nim tylko tyle, że był Amerykaninem i że mama poznała go w Damaszku. Pracowała w dyplomacji. Może on też był dyplomatą? Albo biznesmenem? Kto wie? Mama nigdy nie rozmawiała o tym z dziadkami. Potem zginęła w Damaszku. Ktoś podłożył bombę pod jej samochód.