– Dobra robota, żołnierzu – powiedział Reiper. – Wykonał pan zadanie wyśmienicie.
Objął George’a i popchnął go w stronę salonu, w którym George był dwanaście godzin wcześniej.
Żołnierzu. Co za słowo. I ten lekceważący ton. Przecież nie jest zwykłym żołnierzem. Jest generałem albo przynajmniej adiutantem, doradcą generałów. Pozytywny efekt zażycia porannej dawki kokainy minął. Gdyby nie to, pewnie powiedziałby Reiperowi, co o nim myśli, a potem odesłałby go razem z tym jego Digital Solutions do diabła. Reiper i jego kumple na pewno znają to miejsce. Niestety, w tej chwili nie czuje się najlepiej. Jest wyczerpany po nieprzespanej nocy i gwałtownym przypływie adrenaliny, gdy rano włamywał się do komputera Klary. Przeraża go Reiper, jego banda, ich kontakty i środki, którymi dysponują. Nie odpowiedział więc, tylko skinął głową.
– Niechże pan siada, na miłość boską – powiedział Reiper. – To był bardzo produktywny ranek. Kawy?
George miał ochotę zdjąć buty i marynarkę, położyć się na kanapie i zasnąć. Właśnie tego potrzebował najbardziej. Jeszcze bardziej chciałby wstać, podać Reiperowi rękę i podziękować za współpracę, wsiąść do audi, włączyć muzykę i pojechać do swojego jasnego, czystego, wysprzątanego i ze smakiem urządzonego mieszkania. Wziąć prysznic, żeby pozbyć się resztek wspomnień o Digital Solutions, a potem położyć się na wygodnym łóżku firmy Hästens.
– Tak, poproszę – odparł.
– Świetnie. Zrobimy sobie debriefing. Wszystko wskazuje na to, że technika działa, przynajmniej tak to stąd widzimy. Wspaniale. Musi mi pan opowiedzieć, jak poszło.
– Na początku nic się nie działo. Zrobiłem to, co kazał mi Josh. Niestety, Klara wróciła wcześniej, niż się spodziewałem, więc musiałem się pospieszyć.
Na samą myśl o tym, jak przekradł się do biura Boman, przeszedł go dreszcz.
– Okej – powiedział Reiper. Zmarszczył czoło i spojrzał na George’a swoim bazyliszkowym wzrokiem. – Widziała pana?
– Nie. Schowałem się w pokoju Boman. Na pewno mnie nie zauważyła. Rozmawiała przez telefon, więc mogłem spokojnie wyjść. Jestem tego pewien.
Dla George’a była to najważniejsza sprawa: zapewnić Reipera, że Klara go nie zauważyła i że spełnił powierzoną mu misję bez zarzutu. Wolał nie myśleć o karze, jaka spotkałaby go w wypadku niepowodzenia. Reiper milczał, jak gdyby zastanawiał się nad jego słowami. George wypił łyk kawy. Była okropna. Odstawił kubek na stół i w tym samym momencie otworzyły się drzwi. Do pokoju weszła kobieta w jego wieku. Miała jasne włosy upięte w koński ogon. Reiper odwrócił się w jej stronę.
– Witaj, Kirsten – powiedział. – Jakieś wieści?
– Myślę, że złapaliśmy kontakt – odparła kobieta.
– E-mailowy?
– Telefoniczny. Uważamy, że to Shammosh, ale słyszymy tylko Klarę. Właśnie teraz z nim rozmawia.
Reiper odwrócił się do George’a.
– Proszę się zbierać, będziemy pana znowu potrzebować.
Reiper ruszył w stronę drzwi i machnął niecierpliwie na George’a, dając mu znak, żeby za nim poszedł. Przeszli do mniejszego pokoju znajdującego się obok pomieszczenia, które wyglądało na kuchnię. Być może kiedyś służyło jako mieszkanie służbowe, bo było nie większe od porządnej garderoby. Na końcu pokoju, przy niewielkim oknie wychodzącym na ogród, stało biurko, a na nim dwa monitory i laptop. Na krześle siedział Josh ze słuchawkami na uszach. Machnął George’owi ręką, dając mu znak, żeby usiadł obok, po czym podał mu drugą parę słuchawek. Na jednym z ekranów pojawiła się ścieżka dźwiękowa.
– Szczegóły są nieważne – poinstruował George’a Josh. – Musimy się skoncentrować na tym, gdzie jest Shammosh i gdzie mają się spotkać. Resztą zajmiemy się później.
George skinął głową. Wziął od Kirsten słuchawki i założył je na uszy. Josh odsunął od ucha jedną słuchawkę i odwrócił się do Reipera.
– Słyszę tylko ją, jego nie. Ale to na pewno Shammosh. Ona jedzie się z nim spotkać.
Dwie minuty później George zdjął słuchawki i podrapał się po głowie. Już trzeci raz podsłuchiwał rozmowę między Klarą a Mahmoudem.
– Nic więcej tam nie ma. Ona pyta, gdzie się spotkają, a on jej odpowiada. Ona nie powtarza nazwy tego miejsca. Słyszę tylko ją.
Josh skinął głową. Byli w pokoju sami. Reiper i Kirsten wyszli zaraz po tym, jak George przetłumaczył im rozmowę usłyszaną w telefonie.
– Możesz teraz iść i trochę się przespać – powiedział Josh. – Reiper cię wezwie, jeśli będzie cię potrzebował.
– To znaczy, że mogę pojechać do domu? – spytał George. Czuł, jak rodzi się w nim nadzieja. Żeby tylko mógł wrócić do swojego mieszkania, wziąć prysznic, przespać się. Może kiedy się obudzi, to szaleństwo zniknie raz na zawsze?
– Weź się w garść, chłopie. Nigdzie nie pojedziesz. Możesz się położyć na kanapie w salonie.
Josh odwrócił się od niego i pokręcił głową.