– Co to takiego? – spytała Gabriella. Wiatr był tak potężny, że ledwo było ją słychać.
– Latarka?
Klara poczuła, jak jej ciało nagle sztywnieje. Zrobiło jej się gorąco.
– To mi przypomina latarkę – powtórzyła. – Może to Bosse?
Klara wzruszyła ramionami.
– Przypłynie dopiero jutro rano. Poza tym bez względu na pogodę i tak zna wyspę jak własną kieszeń.
– No to co robimy?
Klara popatrzyła na przyjaciółkę. W oczach Gabrielli ujrzała swój własny strach.
– Nie wiem.
Jedną dłonią chwyciła za lufę dubeltówki, drugą ją odbezpieczyła. Nabrała głęboko powietrza. Minęła minuta. Czuła, jak drżą jej palce i pulsują skronie. Czekała. Napięte mięśnie, gotowość do ucieczki.
Nagle rozległo się głośne stukanie do drzwi. Kilka szybkich, mocnych uderzeń. Potem w oknie rozbłysło światło latarki. Jego strumień zaczął przesuwać się po podłodze. Za drzwiami rozległ się czyjś głos, ale z powodu burzy nie zrozumiały ani słowa. Klara oparła się o ścianę i dała znak Gabrielli, żeby przy niej kucnęła. Palec wskazujący prawej dłoni położyła na cynglu. Po chwili znowu rozległo się mocne stukanie do drzwi. W pewnym momencie burza ucichła i ponownie usłyszały ten sam głos.