Wtorek, godzina czternasta. Za moim oknem słońce wygląda jak twarda biała kula na idealnie niebieskim niebie. Zatoka szkli się spokojnie.

Po wydarzeniach nad stawkiem dla żab, po zetknięciu się z podłogą wózka golfowego oraz wskutek rykoszetu odłamków skalnych, skruszonych pociskiem wystrzelonym przez Fasta, moja twarz przypominała wyglądem powojenne Drezno. I bolały mnie miejsca, o których dotąd nie wiedziałam, że je mam.

Mimo to nastrój miałam znakomity. Pakowałam się przed drogą powrotną do domu.

Uprowadzenie, którego ofiarą padłam w niedzielny wieczór, pozostawiło po sobie różne otarcia na mojej skórze, a także podejrzenie wstrząsu mózgu. To ostatnie wymagało całodobowej hospitalizacji.

Kiedy znajdowałam się pod obserwacją, podłączona do różnych kroplówek i w bardzo złym humorze, karmiono mnie poszczególnymi fragmentami całej historii. Przede wszystkim zajmował się tym Ryan.

Jedną z głównych bohaterek opowieści była Nora, recepcjonistka z pewną inklinacją do działań konspiracyjnych. Przez drzwi wejściowe hotelu Nora zauważyła, jak jakiś mężczyzna przyciska mnie do pick-upa i wyrywa spod pachy torebkę. Sądząc, że jest świadkiem napadu rabunkowego, i wciąż uważając się za Dicka Tracy’ego, zapisała numer rejestracyjny wozu i zawiadomiła policję.

Kiedy okazało się, że tablice rejestracyjne należą do Horace’a Tyne’a, ktoś poinformował o tym Rainwatera. A Rainwater Ryana.

Podczas długich okresów przebywania razem panowie Swędzacz i Drapacz[19] dyskutowali o mojej teorii podwójnego motywu i doszli do wniosku, że jest słuszna. Co za tym idzie – uznali, że jestem w niebezpieczeństwie.

Mniej więcej w tym samym czasie, gdy Nora dzwoniła na policję, Ollie skontaktował się z Wydziałem G. On również doszedł już do wniosku, że mogę mieć rację i dlatego znajduję się w stanie zagrożenia.

Muszę przyznać, że faceci działali szybko. Rainwater skontaktował się z kapralem Schultzem w Behchoko. Ten podjechał pod dom Tyne’a i stwierdził, że na podjeździe nie ma pick-upa. Przekazał raport.

Ryan przypomniał sobie, że Tyne jest zatrudniony na część etatu jako ochroniarz w kopalni złota Giant. Rainwater przypomniał zaś sobie o beczkach z arsenem, które są tam zmagazynowane pod ziemią. Obaj zgodzili się, że nie wygląda to dobrze. Opowiedzieli o wszystkim Olliemu.

Ollie zarekwirował samochód z wypożyczalni na lotnisku i popędził do miasta. Ryan skłonił Chalkera do wzięcia radiowozu i obaj jak najszybciej wyjechali z komendy.

Cała trójka dotarła do kopalni Giant jednocześnie. Dokładnie w chwili, gdy Tyne wracał do szybu z łomem oraz karabinem powtarzalnym remington 700.

Lokomotywą, która mnie przejechała, był Chalker. Zwalił mnie z nóg po to, aby Ollie mógł oddać czysty strzał do Fasta. Okazało się, że facet cały czas był w porządku. Po prostu wykonywał swoją policyjną robotę, a także pomagał Snook jako członek jej bardzo rozgałęzionej rodziny.

Do szpitala Stanton dotarły jednocześnie dwa ambulanse. Fast wciąż jeszcze znajdował się w owym centrum medycznym. Tyne’a umieszczono w celi aresztu Wydziału G.

A ja przebywałam w hotelu Explorer i wrzucałam do torby podróżnej majtki i skarpetki. Wcześniej zdążyłam jeszcze zadzwonić do posterunkowego Chalkera z podziękowaniem za to, że własnym ciałem odsunął mnie z linii ognia. Odparł, że nie ma za co.

Zbierałam właśnie przybory toaletowe z łazienki, kiedy usłyszałam pukanie do drzwi. Sądząc, że to Ryan, pospieszyłam otworzyć.

W korytarzu stał Ollie. W jednej ręce trzymał bombonierkę z czekoladkami Whitmana.

– Pomyślałem sobie, że kwiaty mogą źle znieść podróż. – Wręczył mi podarunek. – Nie jest to Godiva, ale tutaj wybór jest generalnie do bani.

– Czekoladki zawsze są dobre. – Przyjęłam pudełko.

– Wszystko w porządku?

– Tak.

– Wyglądasz, jakby odłączono cię od aparatury podtrzymującej życie.

– Dzięki.

Ollie zerknął obok mnie do wnętrza pokoju.

– Chciałbyś wejść? – cofnęłam się o krok.

Ollie wszedł i padł na krzesło.

– Ustaliliście, w jaki sposób Blizna dostał się do Yellowknife tak szybko? – Nie było to aż tak ważne, ale ten szczegół wciąż nie dawał mi spokoju.

– Miał kolegę, który był pilotem latającym na północy. Podrzucił go na miejsce.

– Co się dzieje teraz z Unką? – spytałam.

– Mają go na widelcu. Jest załatwiony.

– A Fast?

– Stracił kawałek barku, ale przeżyje.

– Odzyskał przytomność?

– O tak. Ścigają się z Tyne’em, który szybciej wyda drugiego.

– Zeznają przeciwko sobie?

– Obaj chłopcy chcą się dogadać z policją. Muszę ci to przyznać, Tempe. Miałaś całkowitą słuszność. Śmierć Ruben nie miała nic wspólnego z zabójstwami na tle narkotykowym.

– Co mówią Fast i Tyne?

– Wygląda na to, że początkowo nie planowali nikogo likwidować. Chcieli tylko oszukać dzieci McLeoda i pozbawić je praw do eksploatacji minerałów, wciskając im ten kit o „ratowaniu karibu”. Snook bardzo chętnie zgodziłaby się przekazać im działki, a Becka dałoby się przekonać, gdy był zamroczony alkoholem albo dragami. Większy problem stanowiła Ruben. Ponieważ nie była zdolna do podpisywania żadnych dokumentów, musiała zniknąć na dłuższy czas, aby potem można było ogłosić jej śmierć i przekazać udziały pozostałej dwójce.

Plan spalił na panewce, kiedy na scenie pojawił się ten koleś, Skipper, żeby pobiadolić trochę przed komisją rewizyjną. Odkrył, że Tyne zajmuje się między innymi zgłaszaniem roszczeń do działek diamentonośnych. Spotkał się z nim twarzą w twarz i doszło do bójki. Skipper musiał się jakoś dowiedzieć, że jedną z osób, od których chciano dokonać wyłudzenia, jest Beck, i poszedł go odwiedzić. Śledzono go. Ktoś zastrzelił Skippera i Becka, a potem podpalił dom. Ponieważ robotę na miejscu zdarzenia przeprowadzono fatalnie, nie odkryto ani dwóch ofiar, ani tego, że zostały zgładzone z broni palnej.

– Ale potem wszystko znów toczyło się zgodnie z planem.

Ollie kiwnął głową.

– Fast i Tyne mieli już tylko odczekać, aż minie termin uznania Ruben za zmarłą, a potem uzyskać od Snook prawa do eksploatacji minerałów. Kiedy Ruben pokazała się w Yellowknife, musieli zrobić wszystko, żeby ponownie zniknęła. Bali się też, że może powiedzieć ci coś ważnego.

Znów zalało mnie poczucie winy, które zawsze zjawia się wtedy, gdy moje dochodzenie prowadzi do czyjejś śmierci. Odsunęłam je od siebie.

– Wciąż nie rozumiem, jak udało im się tak szybko posprzątać miejsce zbrodni.

– Pomógł im w tym deszcz i padlinożercy. Według Tyne’a po przeniesieniu ciała Ruben do pick-upa pozbierali wszystko, co mogłoby stanowić jakikolwiek ślad, poukładali na tym miejscu całe naręcza igliwia, a potem pospieszyli zmienić Ruben w zupę z dodatkiem arsenu.

– Te durnie sądziły, że arsen przyspieszy proces rozkładu zwłok.

– A nie jest tak?

– Od wojny secesyjnej aż do mniej więcej roku tysiąc dziewięćset dziesiątego arsen był głównym składnikiem płynów do balsamowania zwłok używanych w Ameryce Północnej. Substancja ta rzeczywiście konserwuje tkanki miękkie, zabijając mikroorganizmy, które wywołują proces gnilny. Ale wypadła z łask, ponieważ okazała się bardzo toksyczna. I trwała. Niezwiązany arsen nigdy nie degraduje się do substancji, które są nieszkodliwe.

– Dlatego w kopalni Giant ograniczono się do takiego dziwnego „sprzątania”.

– Właśnie. W tej kopalni znajduje się ponad dwieście tysięcy ton arszeniku, który powstał jako pył, produkt uboczny procesu wyprażania złota.

– To zła wiadomość.

– Bardzo. Pył ten jest rozpuszczalny w wodzie i zawiera około sześćdziesięciu procent arsenu. Jego neutralizacja polega na permanentnym zamrażaniu w komorach magazynowych. – Przeczytałam o tym, kiedy znajdowałam się w szpitalu, zaaresztowana na obserwacji.

– Ile to kosztuje nas, biednych podatników?

– Ponad czterysta milionów dolarów. Tyne i Fast planowali nie zmarnować tych pieniędzy i umieścić mnie oraz Ruben w beczkach, które następnie miały się znaleźć w jednej z takich komór chłodniczych.

– Zimno się robi.

– Ależ zabawne. – Przewróciłam oczami. Ciągle mnie bolały. – Nie wiesz, co wtedy w kopalni poszło im nie tak?

– To dopiero ci się spodoba. Te głupki zapomniały zabrać klucz, żeby otworzyć beczkę dla ciebie.

– Poważnie?

Ollie przytaknął.

– Jest coś, co mnie męczy – powiedziałam. – Dom Snook znajdował się pod obserwacją. W jaki sposób Ruben udało się tamtej nocy wymknąć niezauważonej?

– Rainwater kazał ludziom krążyć między Ragged Ass, Unką i Castainem.

Zamyśliłam się na chwilę.

– Czy Fast zeznał już, dlaczego wybrał się w te okolice?

– Pamiętasz ten artykuł w prasie, dotyczący martwych niemowląt Ruben?

Pan White. Dziennikarz, który telefonował do patologa sądowego w Edmonton. Który dostał cynk od Aurory Devereaux.

Skinęłam głową.

– Fast przeczytał tę historię w gazecie i wściekły zadzwonił do Tyne’a w chwili, gdy ten miał właśnie dzwonić do niego. Kiedy Tyne powiedział mu, że Ruben wróciła do Yellowknife, Fast zrozumiał, że ich plan znów zaczyna się chwiać.

– A tak w ogóle czyj to był pomysł?

– Fast twierdzi, że całe oszustwo wymyślił Tyne. Że nie wziąłby w tym udziału, gdyby wiedział, że komuś coś się może stać.

– Pan Tyne podaje zapewne odmienną wersję.

– W kilku punktach. Fast powiada, że Tyne zabił Skippera i Becka, a potem podłożył ogień. Natomiast Tyne składa strzelaninę i podpalenie na Fasta.

– Honorowi przestępcy.

– Ale jest pytanie. – Ollie umieścił łokcie na kolanach i wsparł się na nich całym ciężarem. – Skąd McLeod w ogóle wiedział, do jakich działek wnosić roszczenia?

Zastanowiłam się nad tą kwestią.

– Słyszałeś kiedyś o Charlesie Fipkem?

– Tym facecie, który odkrył w Kanadzie diamenty?

– Na samym początku poszukiwań Fipkemu dramatycznie brakowało pieniędzy, czasami więc płacił swoim pracownikom w dziwny sposób. McLeod był nie tylko kierowcą tira, ale także pilotem u Fipkego. Może tak się umówili. A może McLeod sam się zorientował, że dany teren jest bardzo wartościowy. Nigdy nie dowiemy się, jak było.

– Sądzisz, że McLeod naprawdę znalazł żyłę kimberlitową?

– Snook wynajęła ekspertów, żeby się tym zajęli.

– Więc ma teraz dobrych doradców?

– Zajęli się nią Rainwater i jego wujek.

Nie miałam wątpliwości, że złoże faktycznie istnieje. Wujek Rainwatera dostał bzika na punkcie kamyków, którymi wyłożone było dno akwarium u Snook. Byłam pewna, iż zawartość aksamitnego woreczka Ruben także niezmiernie go zainteresuje. McLeod wiedział na pewno. I kazał swoim córkom strzec dowodów.

– Okej, genialna dziewczyno. Wyjaśnij teraz, jak powiązałaś Fasta z Tyne’em.

– Pamiętasz Ralpha „Rocky’ego” Treesa?

– Gość, który sypiał z Ruben w Saint-Hyacinthe.

Opowiedziałam mu o ulotce reklamowej firmy Fast Moving. O zdjęciu w gazecie „Yellowknifer”. – Annaliese Ruben coś łączyło z Treesem. A Trees jest szwagrem Fasta. Dzięki tej fotografii zrozumiałam związek między Fastem a McLeodem i Tyne’em.

– Dobra robota.

Zastanawiałam się nad jeszcze jedną sprawą.

– Pytaliście Fasta, czy to on był tym klientem, którego Ruben poznała tamtego wieczoru, gdy wyjechała z Edmonton?

– Nieuchwytny pan Smith. – Ollie parsknął z niesmakiem. – Fast przyznaje się, że zawiózł Ruben do Montrealu i zainstalował ją w Saint-Hyacinthe. Twierdzi, że to ona chciała wyjechać. Bóg wie, co ten oszust jej obiecał.

– Kto opłacał jej rachunki?

– Fast zachęcał Ruben do uprawiania, tak to nazwijmy, domowych uciech. Podsyłał jej klientów. Jeśli dochody były zbyt małe, razem z Tyne’em dokładali do interesu. Traktowali to jako niezbędne wydatki inwestycyjne. Kiedy prawa odziedziczone przez Ruben przeszłyby w końcu na Snook, a ta przekazałaby działki na rzecz fundacji Tyne’a, Ruben przestałaby ich w ogóle obchodzić. Albo jeszcze gorzej.

– Dranie bez serca.

– Wiadomo coś o ojcostwie? – zapytał Ollie.

– Tak. – Rano, już po wypisaniu ze szpitala, otrzymałam telefon. – Rocky jest ojcem dziecka ukrytego pod umywalką w łazience. Ponieważ pozostałe niemowlęta są zmumifikowane albo pozostały z nich tylko fragmenty szkieletu, ich DNA uległo degradacji, dlatego analiza potrwa nieco dłużej. I być może nigdy nie da rozstrzygających wyników.

– Wiesz, co Fast jej powiedział?

Delikatnie potrząsnęłam głową.

– Wygląda na to, że pierwsze dziecko urodziło się martwe. Nawiasem mówiąc, Fast wskazuje Tyne’a jako ojca. Nie chcąc mieć do czynienia z lekarzami i służbą zdrowia, co byłoby dla niego przecież niedogodne, Fast powiedział Ruben, że ma ona wadę genetyczną i że wszystkie jej dzieci będą umierać. Że gdyby miała kolejne dziecko, niech zostawi je samemu sobie, a potem ukryje tak, aby nikt go nie znalazł.

Chaotyczna mieszanina różnych emocji odebrała mi mowę, sparaliżowała język. Gniew. Żal. Poczucie winy. Inne uczucia, których nie umiałam nazwać.

Przełknęłam ślinę.

– Wybieramy się z Ryanem na lunch. Chcesz się przyłączyć?

– Czy ty i detektyw Wredny...? – Wzruszył ramionami. – No wiesz.

– Nie – odparłam.

Przez chwilę oczy Olliego starały się spenetrować wnętrze mojej głowy. Potem trzepnął się otwartymi dłońmi o kolana i wstał.

– Daruję sobie.

Odprowadziłam go do drzwi.

– Dziękuję, że wtedy wróciłeś, Ollie. Naprawdę. To dla mnie dużo znaczy.

– Nie mogłem pozwolić, żeby detektyw Wredny schrzanił sprawę.

– Razem z detektywem Wrednym tworzyliście cholernie dobry zespół.

– Jemu to powiedz. Ja słyszałem to bardzo często.

Wspięłam się na palce i pocałowałam Olliego w policzek. Próbował mnie objąć, ale zrobiłam unik.

– Wiesz, że oddałbym swoje lewe jądro za zaproszenie do Charlotte.

– Sierżancie Hasty, zapewniam pana, że pańskie jądro jest bezpieczne.

Kiedy Ollie wyszedł, skończyłam się pakować, zjechałam z walizką na dół i zaciągnęłam ją do camry, po czym zwróciłam klucz do mego pokoju.

Ryan siedział przy naszym stoliku pod oknem.

Zamówiłam kanapkę klubową. Ryan zadowalał się cheeseburgerem.

Jedliśmy w milczeniu. Dobrym milczeniu. Wygodnym. Od czasu do czasu brałam od Ryana jakąś frytkę. On podbierał mi pikle.

Nie pytałam o Lily. Ryan sam zdecyduje, czy mamy o tym rozmawiać i kiedy. A ja go wysłucham.

Podczas jego odwiedzin w szpitalu rozłożyliśmy na czynniki pierwsze każdy aspekt wydarzeń minionego tygodnia. Żadne z nas nie czuło potrzeby przerabiania tego ponownie.

Wyjrzałam przez okno. Tak wiele się stało. Czy naprawdę minął już tydzień, odkąd spotkaliśmy się w Saint-Hyacinthe?

Zanurzałam właśnie podwędzoną frytkę w keczupie, gdy moją uwagę zwrócił jakiś ruch w ogrodzie.

Przewrócił się kubeł na śmieci. Wyleciały z niego różne odpadki.

Gapiłam się bezmyślnie, spodziewając się ujrzeć szopa pracza z kreskówek.

Z przewróconego kubła wysunęły się patykowate nogi, ciągnąc niewidoczną dla mnie zdobycz.

Poczułam ekscytację, która odbiła się rumieńcem na mojej twarzy.

– Spotkamy się przy camry!

Zanim Ryan zdążył zareagować, porwałam z kanapki kawałek bekonu i uciekłam.

Jedyna osoba, która pozostała przy życiu z całej tej dziwnej rodziny, stała samotnie na oświetlonym słońcem łagodnym stoku wzgórza. Wokół niej unosiły się roje owadów. U jej stóp widać było świeżo wykopane czarne dołki.

Maureen King powiedziała mi, gdzie znajdę Nellie Snook. A także o planach Snook pogrzebania wszystkich jej krewniaków.

Daryl Beck. Alice Ruben. Ronald Scarborough. Zastanawiałam się, jaką inskrypcję zamierza umieścić na wspólnym grobie bezimiennych niemowląt.

Gdy wraz z Ryanem szliśmy przez cmentarz, zapach trawy i świeżo odsłoniętej ziemi przywoływał wspomnienia mojej pierwszej wizyty w Lakeview.

Słysząc, jak się zbliżamy, Snook odwróciła się. Obserwowała nas w milczeniu ze stoickim spokojem.

– Jak się masz, Nellie?

– W porządku.

– Detektyw Ryan i ja chcielibyśmy złożyć ci nasze naprawdę szczere kondolencje.

Snook przyglądała mi się, a na jej twarzy malowała się rezygnacja. Znów życie nie spełniło jej oczekiwań. A może właśnie było takie, jakiego się spodziewała.

– To bardzo wielkoduszny gest – wskazałam ręką na groby.

– Krewni muszą się troszczyć o krewnych.

– Kiedy będziesz mogła zorganizować pogrzeby?

– Czekam na informację od panny King.

– Daj mi, proszę, znać, gdybym jakoś mogła pomóc. Masz mój numer.

– Dziękuję.

– Mówię serio.

Skinęła głową. Obie wiedziałyśmy, że nigdy go nie wybierze.

– Nellie – powiedziałam łagodnie. – Mam coś dla ciebie.

Rozpięłam zamek wiatrówki.

Wyjrzała spod niej głowa ze zmierzwioną sierścią zmatowiałą od brudu.

Oczy Snook zrobiły się wielkie.

– Czołg?

Pysk psa skierował się ku Snook. Skowycząc, wyrwał mi się zza pazuchy, zeskoczył na ziemię i zaczął merdać całą tylną częścią swego ciała.

– Tutaj, maleńki. – Snook rozwarła szeroko ramiona.

Czołg rzucił się ku niej i skoczył.

Snook złapała psa i zanurzyła nos w jego futrze.

Miękki różowy język lizał kobietę po twarzy.

Minęła długa chwila.

Snook spojrzała na mnie, policzki miała wilgotne od śliny i łez.

– Dziękuję.

– Naprawdę nie ma za co.

Uśmiechnęła się. Po raz pierwszy, odkąd ją poznałam.

Gdy wracaliśmy do samochodu, było mi jednak ciężko na sercu.

Czułam, że Ryan obejmuje mnie ramieniem. Nasze oczy się spotkały.

– Pani Snook będzie bardzo zamożną kobietą – powiedział łagodnie.

– Czy jakakolwiek kwota może zmienić jej postrzeganie świata?

– Może zmienić całą rzeczywistość.

Rzuciłam mu pytające spojrzenie.

– Może ją na przykład wydać na ocalenie ukochanych karibu.

Objęłam Ryana w pasie.

– A więc za karibu – powiedziałam.

Szliśmy razem ręka w rękę pod nieskalanie błękitnym niebem słonecznego wiosennego dnia.



[19] Itchy & Scratchy Show, Swędzacz i Drapacz (w innym tłumaczeniu Drapek i Poharatka), to bohaterowie ulubionej kreskówki dzieci z animowanego serialu Simpsonowie. Źródło: Wikipedia http://pl.wikipedia.org/wiki/The_Itchy_%26_Scratchy_Show (przyp. tłum.).