14

19.35

Boria po raz kolejny przebiegał wzrokiem artykuł z magazynu „International Art Revue” i odnalazł fragment, którego szukał:

…Alfred Rohde, człowiek, który nadzorował ewakuację Bursztynowej Komnaty z Królewca, został natychmiast po zakończeniu wojny aresztowany i przekazany władzom sowieckim. Tak zwana Nadzwyczajna Komisja ds. Szkód Dokonanych przez Faszystowskich Najeźdźców poszukiwała Bursztynowej Komnaty i chciała uzyskać odpowiedź. Jednak tego ranka, gdy Rohde wraz z małżonką mieli się stawić na przesłuchanie, znaleziono ich oboje martwych. W akcie zgonu podano jako przyczynę dyzenterię, co wydawało się wiarygodne, ponieważ szalała wówczas epidemia. Jej źródłem była zanieczyszczona woda. Krążyły jednak plotki, że zostali zamordowani – po to, by kryjówka Bursztynowej Komnaty pozostała nadal tajemnicą.

Tego samego dnia doktor Paul Erdmann, który podpisał akty zgonów małżonków Rhode, przepadł bez wieści.

Erich Koch, reprezentujący Hitlera w Prusach, również został aresztowany i osądzony w Polsce za zbrodnie wojenne. Skazano go na śmierć, ale egzekucję nieustannie odwlekano na żądanie władz radzieckich. Powszechnie sądzono, żegauleiter Prus był jedynym żyjącym człowiekiem, który wiedział, gdzie ukryto skrzynie wywiezione w 1945 roku z Królewca. Paradoksalnie, gwarancją życia Kocha było nieujawnienie tego sekretu, nie miał bowiem żadnych podstaw, by wierzyć, że Rosjanie będą nadal interweniować w jego sprawie, kiedy odnajdą bursztynowe arcydzieło.

W1965 roku prawnicy Kocha uzyskali w końcu zapewnienie Rosjan, że zostanie mu darowane życie, jeśli wyjawi sekret. Gauleiter wyznał, że skrzynie zostały zamurowane w bunkrze w pobliżu Królewca; jednocześnie utrzymywał, że nie potrafi wskazać dokładnie miejsca, ponieważ po wojnie ten teren został całkowicie zmieniony przez Rosjan. Koch rozstał się z życiem, zabierając tajemnicę do grobu.

W ciągu następnych dziesięcioleci w tajemniczych okolicznościach śmierć poniosło trzech zachodnioniemieckich dziennikarzy, którzy wpadli na trop Bursztynowej Komnaty. Jednego znaleziono w szybie nieczynnej kopalni soli w Austrii, w której – zgodnie z pogłoskami – naziści ukryli wojenne łupy. Pozostała dwójka dziennikarzy zginęła w wypadku drogowym, którego sprawcy zbiegli. George Stein, niemiecki badacz, który przez długie lata zajmował się losami Bursztynowej Komnaty, rzekomo popełnił samobójstwo. Wszystkie te zdarzenia podsycały jedynie pogłoski o klątwie związanej z arcydziełem jantarowym, co przyciągało i jeszcze bardziej intrygowało kolejnych poszukiwaczy skarbu.

Był w pokoju na górze, w którym kiedyś mieszkała Rachel. Teraz pomieszczenie służyło mu za gabinet; trzymał w nim książki i dokumenty Stało tu zabytkowe biurko, dębowa szafka oraz fotel klubowy, w którym lubił przesiadywać pod czas lektury Cztery regały z orzecha włoskiego wypełniały książki beletrystyczne, rozprawy historyczne oraz klasyka.

Zjadł kolację i udał się na górę, myślami wciąż krążąc wokół Christiana Knolla. Wyciągnął inne artykuły z jednej z szuflad. Były to krótkie wzmianki, głównie spekulacje nieoparte na faktach. Reszta prywatnego archiwum nadal zamknięta była w lodówce. Musiał je stamtąd wyjąć, ale dziwnie nie miał ochoty powtórnie wdrapywać się po schodach, gdy po nie zejdzie.

W zasadzie artykuły publikowane w gazetach i czasopismach podawały sprzeczne informacje na temat Bursztynowej Komnaty W jednym pisano, że płyty zaginęły w styczniu 1945 roku, w innym przesuwano tę datę na kwiecień. Czy skarb przewieziono ciężarówkami, koleją, czy może statkiem? Każdy z autorów podawał inną opcję. W którymś z artykułów utrzymywano, jakoby Sowieci storpedowali statek „Wilhelm Gustloff” i posłali na dno Bałtyku razem z bursztynową boazerią; w innym przyczyną zatonięcia statku były bomby zrzucone z samolotów. W następnym podano jako wiadomość absolutnie pewną, że z Królewca wywieziono siedemdziesiąt dwie skrzynie, podczas gdy w innych tekstach ich liczbę szacowano na dwadzieścia sześć albo nawet na osiemnaście. Autorzy kilku artykułów dowodzili niezbicie, że bursztynowe płyty spłonęły w Królewcu podczas dywanowych nalotów. Nieliczni optowali za tym, że ślad prowadzi przez Atlantyk do Ameryki. Wydobycie faktów z tej gmatwaniny było trudne; ponadto w żadnej publikacji nie powoływano się na źródło informacji. Większość tekstów opierała się na niesprawdzonych pogłoskach. Lub jeszcze gorzej – na czystej spekulacji.

Tylko w jednym, niezbyt popularnym czasopiśmie „The Military Historian” pojawiła się relacja o pociągu, który opuścił tereny okupowanej Rosji około 1 maja 1945 roku; miał on jakoby przewozić skrzynie ze zdemontowaną Bursztynową Komnatą. Naoczni świadkowie ręczyli, że skrzynie rozładowano w czeskim mieście Týnec-nad-Sázavou. Stamtąd najprawdopodobniej przewieziono je na południe ciężarówkami i złożono w podziemnych bunkrach będących kwaterą feldmarszałka von Schórnera, dowódcy milionowej armii żołnierzy niemieckich, nadal wtedy broniącej się w Czechosłowacji. Jednak na zakończenie autor artykułu stwierdził, że prace wykopaliskowe przeprowadzone w 1989 roku przez Sowietów na terenach, na których znajdował się ów bunkier, nie przyniosły żadnych rezultatów.

Blisko prawdy – pomyślał. Bardzo blisko.

Przed siedmioma laty, gdy po raz pierwszy czytał ten artykuł, zastanawiał się, skąd autor czerpał informacje. Usiłował nawet nawiązać z nim kontakt, ale próba się nie powiodła. Teraz człowiek nazwiskiem McKoy grzebał w podziemnych bunkrach w górach Harzu w pobliżu miasteczka Stod. Czy to był właściwy trop? Nie ulegało jedynie wątpliwości, że ludzie szukający Bursztynowej Komnaty opuszczali ziemski padół przeważnie w sposób nienaturalny. Dokumenty w archiwach potwierdzały to w przypadku Alfreda Rhode oraz Ericha Kocha. Oprócz tych wiele było jeszcze zgonów oraz zaginięć. Zbieg okoliczności? Być może. Ale nie miał co do tego pewności. Zwłaszcza co do zdarzenia sprzed dziewięciu lat. Jakże mógł o tym zapomnieć? Pamięć ożywała boleśnie, ilekroć widział Paula Cutlera. Wielokrotnie się zastanawiał, czy rodziców zięcia nie powinno się dopisać do listy śmiertelnych ofiar.

Usłyszał skrzypnięcie drzwi w korytarzu na dole.

Skąd ten dźwięk? Przecież dom był pusty.

Podniósł wzrok, spodziewając się, że zobaczy Lucy wchodzącą do gabinetu, ale nie ujrzał kotki. Odłożył artykuły na bok i wstał z fotela. Powłócząc nogami, podszedł do schodów i spojrzał w dół, przechylając się przez dębową poręcz w stronę korytarza na parterze. Wąskie lampy przy drzwiach wejściowych były zgaszone, na parterze świeciło się jedynie w salonie. Na górze również było ciemno, zapalił tylko lampę w gabinecie. Tuż przed nim drzwi do sypialni stały otworem; w środku było ciemno i cicho.

– Lucy? Lucy?

Kotka nie zamiauczała. Wytężył słuch. Z dołu nie dobiegał żaden odgłos. Wydawało się, że cisza jest absolutna. Obrócił się i ruszył z powrotem do gabinetu. Nagle ktoś skoczył na niego z tyłu, z sypialni. Zanim zdołał się odwrócić, silne ramię owinęło się wokół jego szyi i oderwało od ziemi. Na dłoniach napastnika zobaczył lateksowe rękawiczki, wydzielające charakterystyczny zapach.

– Jetzt können wir mehr reden, Ucho3.

Rozpoznał głos niedawnego gościa, Christiana Knolla. Naturalnie zrozumiał bez trudu.

Knoll ścisnął go mocno za gardło, utrudniając oddychanie.

– Nędzny, plugawy Rosjanin napluł mi na wyciągniętą przyjaźnie dłoń. Kim ty jesteś, kurwa mać? Zabijałem z bardziej błahych powodów.

Nie odpowiedział ani słowem, pomny doświadczeń swojego długiego życia.

– Powiesz mi to, co chcę wiedzieć, staruchu, albo cię zabiję.

Przypomniał sobie słowa wypowiedziane przed pięćdziesięcioma dziewięcioma laty. Najpierw Göring poinformował rozebranych do naga żołnierzy, jaki los ich czeka. A potem kazał polewać ich wodą. Co wtedy powiedział Mathias, niemiecki żołnierz? „Stawić czoło barbarzyńcom to honor”.

Tak, to nadal była prawda.

– Wiesz, gdzie mieszka Czapajew, prawda?

Knoll ścisnął go mocniej za gardło.

– Wiesz, gdzie jest ukryta Bursztynowa Komnata, przyznaj?!

Boria był bliski omdlenia. Knoll zwolnił uchwyt. Starzec wciągnął powietrze w płuca.

– Nie pozwolę na to, byś mnie lekceważył. Odbyłem daleką podróż, by wydobyć od ciebie informacje.

– Nie powiem nic.

– Jesteś pewien? Sam stwierdziłeś wcześniej, że nie pozostało ci wiele czasu. Teraz masz go mniej niż kiedykolwiek. Pomyśl też o swojej córce. Oraz o wnukach. Nie chciałabyś spędzić razem z nimi jeszcze paru lat?

Chciałby, ale nie aż tak, żeby bać się Niemca.

– Pierdol się, Herr Knoll.

Jego słabe ciało zostało przeniesione w pobliże schodów. Chciał krzyczeć, ale zanim zdążył złapać dech, poleciał głową w dół po dębowych schodach. Ręce i nogi zahaczały o paliki balustrady, gdy wywijał kozły jeden za drugim. Coś trzasnęło. Tracił przytomność i za moment ją odzyskiwał. Czuł przejmujący ból w plecach. W końcu wylądował płasko na twardej glazurze. Nie miał czucia w rękach ani nogach. Sufit nad nim wirował jak szalony. Usłyszał, że Knoll schodzi po schodach. Pochylił się nad starcem i chwycił go za włosy. Co za ironia. Boria zawdzięczał życie Niemcowi i teraz Niemiec mu je odbiera.

– Dziesięć milionów euro to wielka sprawa, ale żaden Rosjanin nie śmie mnie bezkarnie opluwać.

Usiłował zebrać resztki śliny, by plunąć nań ponownie, ale usta mu wyschły, a szczęki miał sparaliżowane.

Silne ramię Knolla otoczyło jego szyję.