Henryk z futerałem skrzypiec w ręku wychodzi z domu Jasińskich. Do furtki odprowadza go Justyna. Jest wiosenny zmrok. Justyna ogląda się na dom. W drzwiach widnieje sylwetka matki.
– Czekam na panią jak zwykle na lekcji – rzuca głośno Henryk, a szeptem dodaje to, co już wcześniej powiedział Justynie: – Będziemy sami. Cała rodzina wybiera się do jakiegoś homeopaty do Milanówka.
– Co mam przygotować? – pyta głośno Justyna.
– Dokończymy Bacha!
Rozlega się trzask furtki. Justyna w narzuconym na ramiona szalu wraca do domu.
– Nie wiem, córcia, nie wiem, ale jak on jest u nas, czuję jakiś dziwny niepokój – mówi Marta Jasińska, zamykając drzwi.