14.

Henryk z futerałem skrzypiec w ręku wychodzi z domu Jasińskich. Do furtki odprowadza go Justyna. Jest wiosenny zmrok. Justyna ogląda się na dom. W drzwiach widnieje sylwetka matki.

– Czekam na panią jak zwykle na lekcji – rzuca głośno Henryk, a szeptem dodaje to, co już wcześniej powiedział Justynie: – Będziemy sami. Cała rodzina wybiera się do jakiegoś homeopaty do Milanówka.

– Co mam przygotować? – pyta głośno Justyna.

– Dokończymy Bacha!

Rozlega się trzask furtki. Justyna w narzuconym na ramiona szalu wraca do domu.

– Nie wiem, córcia, nie wiem, ale jak on jest u nas, czuję jakiś dziwny niepokój – mówi Marta Jasińska, zamykając drzwi.