Wyatt wyszedł ze stacji metra i wkroczył na Union Square. Choć Union nie był taki gwarny, jak Times lub Herald Square, ani majestatyczny, jak Washington Square, miał wyraźny charakter i przyciągał bardziej różnorodnych ludzi.
Patrzył, jak prowadzą Cottona Malone’a do aresztu na Grand Central Station, a później wyprowadzają na zewnątrz. Wiedział, że długo nie zabawi w areszcie, bo Danny Daniels niebawem usłyszy, że jeden z jego ulubieńców został zamieszany w zamach. Malone był bez wątpienia członkiem ekskluzywnego klubu.
Minął Czternastą Ulicę i ruszył na południe, w dół Broadwayu, do Strandu – czterech pięter pełnych książek wydanych w zbyt dużym nakładzie, a także używanych, rzadkich i niedostępnych nigdzie indziej. Wybrał miejsce spotkania z szacunku dla swojego przeciwnika, który kochał książki. On sam nimi gardził. Nigdy w życiu nie przeczytał powieści. Po co miałby marnować czas na kłamstwa? Czasami sięgnął po jedną lub dwie książki z literatury faktu, ale wolał skorzystać z Internetu lub po prostu kogoś zapytać. Nigdy nie rozumiał, skąd się brała taka fascynacja słowami wydrukowanymi na papierze. Równie bezsensowne wydawało się to, że ludzie je gromadzą i cenią, jakby zostały wykonane z jakiegoś szlachetnego kruszcu.
Spostrzegł swój kontakt.
Stała na chodniku, przeglądając kosze z książkami za jednego dolara ustawione przed witryną księgarni Strand’s Broadway. Miała reputację niezwykle spostrzegawczej, zdystansowanej i pełnej rezerwy. Nieco trudnej we współpracy. Wszystko to pozostawało w uderzającej sprzeczności z jej wyglądem – kobiecą krągłą figurą, czarnymi włosami, równie czarnymi oczami i śniadą karnacją przypominającą o kubańskim pochodzeniu.
Andrea Carbonell od ponad dekady stała na czele NIA. Agencja była dziedzictwem z okresu administracji Reagana i można jej było przypisać jedne z największych sukcesów wywiadowczych w najnowszych dziejach. Chyba dlatego nienawidzili jej ludzie z CIA, NSA i wszystkich pozostałych agencji wywiadu. Dziś dni świetności NIA przeminęły, a ona sama stała się jedną z wielu irytujących instytucji ciągnących wiele milionów dolarów z budżetu przeznaczonego na tajne operacje.
Prezydent Danny Daniels zawsze wolał Magellan Billet kierowaną przez inną z jego ulubienic, Stephanie Nelle. Jej dwunastu agentom można było przypisać wiele z najnowszych sukcesów tego kraju – wykrycie zdrady pierwszego wiceprezydenta Danielsa, udaremnienie powstania Związku Krajów Azji Środkowej, zepchnięcie na bok Klubu Paryskiego, a nawet umożliwienie pokojowego przekazania władzy w Chinach. I to wszystko bez zakontraktowania jakichkolwiek usług u Wyatta. Bo Magellan Billet działało własnymi siłami, nie korzystając z zewnętrznej pomocy.
Oczywiście, pomijając Cottona Malone’a.
Kiedy było to konieczne, Nelle nie miała nic przeciwko zatrudnieniu swojego cudownego chłoptasia. Wiedział, że Malone brał udział niemal we wszystkich ważnych operacjach Magellan Billet. Ze swoich źródeł wiedział też, że gość pracował za darmo.
Idiota.
Andrea Carbonell zadzwoniła do Wyatta trzy tygodnie temu.
„Chcesz robotę?” – zapytała.
„To, o co prosisz, może się okazać niewykonalne”, odpowiedział.
„Dla ciebie? Chyba żartujesz. Dla Sfinksa wszystko jest możliwe”.
Nienawidził tej ksywy nawiązującej do jego milczkowatego usposobienia. Dawno temu nabył umiejętność zagajenia rozmowy i niemówienia niczego, przy jednoczesnym sprawianiu wrażenia, że w pełni w niej uczestniczy. Wspomniana taktyka doprowadzała do szału większość słuchaczy, bo skłaniała do mówienia więcej niż zwykle.
„Zgadzasz się na moją cenę?” – spytał.
„Bez zastrzeżeń”.
Szedł dalej, nie zatrzymując się przy koszach z książkami za dolara, wiedząc, że Carbonell za nim pójdzie. Skręcił za rogiem i ruszył na wschód Dwunastą Ulicą, pokonując połowę przecznicy.
– Danielsowi nic się nie stało – powiedziała, kiedy znalazła się bliżej.
Był rad, kiedy się o tym dowiedział. Misja została wykonana.
– Jak długo chcesz to ciągnąć? – spytała.
– Gdzie jest Daniels?
Zauważył, że niechętnie odebrała to pytanie. Ponownie nie spodobał mu się jej ton.
– Na JFK. W Air Force One. Zanim tu dotarłam, dowiedziałam się, że zamierza wygłosić oświadczenie. Powiedzieć światu, że nic mu nie jest.
Postanowił, że powinien odpowiedzieć na jej pytanie.
– Wykonałem swoją robotę.
– Czy zlecenie obejmowało wplątanie w sprawę Cottona Malone’a? Secret Service aresztowała go na Grand Central Station. Zostali naprowadzeni na jego trop przez alarm radiowy. Pewnie nie wiesz, kto im dostarczył tę informację?
– Czemu zadajesz pytania, na które znasz odpowiedź?
– A gdyby Malone zawiódł?
– Nie zawiódł.
Zatrudniła go, żeby udaremnić próbę zamachu, mówiąc, że nie ufa nikomu ze swoich. Powiedziała też, że agencję dotknęły cięcia budżetowe, że oficjalnie ogłoszono, iż zostanie zlikwidowana w następnym roku finansowym. Wyatt miał dla niej niewiele współczucia. Sam został usunięty osiem lat podatkowych temu.
– Zrobiłem to, o co poprosiłaś.
– Niezupełnie, ale prawie ci się udało.
– Muszę wracać do domu.
– Nie chcesz zabawić jakiś czas na miejscu? Zobaczyć, co się stanie? Pewnie zdajesz sobie sprawę, Jonathanie, że jeśli NIA utraci zasilanie z budżetu, ty też stracisz pieniądze. Myślę, że już tylko ja zatrudniam cię w miarę regularnie.
To bez znaczenia. Jakoś da sobie radę. Zawsze sobie radził.
Wskazała jego zegarek. Rolex submariner.
– Podoba ci się?
Dlaczego miałby mu się nie podobać? Pozłacany cyferblat. Złote cyfry. Dokładny do jednej dziesiątej sekundy na baterii, która praktycznie starczała na wieki. Zrobił sobie prezent kilka lat temu po wyjątkowo lukratywnym zleceniu.
Spojrzał jej twardo w oczy.
– Czy wiesz, jak Szwajcarzy osiągnęli doskonałość w tej dziedzinie? – spytała.
Nie odpowiedział.
– W tysiąc pięćset czterdziestym pierwszym roku w Genewie z powodów religijnych zakazano wytwarzania biżuterii, więc jubilerzy musieli się nauczyć nowego fachu – wytwarzania zegarków. Po jakimś czasie stali się w tym naprawdę dobrzy. W czasie pierwszej wojny światowej, kiedy fabryki konkurencji zostały zniszczone lub przejęte, zaczęli prosperować. Dziś wytwarzają połowę zegarków na świecie. Pieczęć Genewy stała się złotym probierzem, z którym porównuje się wszystko inne.
Co z tego?
– Jonathanie, ty i ja nie jesteśmy już złotym probierzem czegokolwiek.
Spojrzała mu przenikliwie w oczy.
– Ale mam strategię awaryjną, jak szwajcarscy jubilerzy.
– Życzę powodzenia. Ja wychodzę z gry.
– Nie chcesz się już bawić z Malone’em?
Wzruszył ramionami.
– Dzisiaj nikt go nie zastrzelił, więc będzie musiał poczekać na kolejną okazję.
– Mamy z nim same zmartwienia – powiedziała. – Tak o tobie mówią we wszystkich agencjach.
– A jednak do mnie przychodzą, gdy wpadną w poważniejsze tarapaty.
– Może i masz rację. Wracaj na Florydę, Jonathanie. Ciesz się życiem. Graj w golfa. Spaceruj po plaży. Zostaw ten biznes dorosłym.
Puścił obrazę mimo uszu. Miał jej pieniądze i wykonał swoją robotę. Zwycięstwo w wojnie na słowa nic dla niego nie znaczyło. Znaczenie miało jedynie to, że byli obserwowani. Zauważył faceta na peronie metra, a później potwierdził jego obecność, kiedy ta sama twarz ukazała się na poziomie ulicy, na Union Square. Gość był teraz po drugiej stronie Broadwayu, dwieście metrów za nimi.
Nie taki znów subtelny.
– Powodzenia, Andreo. Może powiedzie ci się lepiej ode mnie.
Zostawił ją w drzwiach i odszedł, nie oglądając się za siebie.
Dwadzieścia metrów dalej zza rogu wyjechał samochód i ruszył wprost na niego.
Kiedy się zatrzymał, wysiadło z niego dwóch ludzi.
– Będzie pan grzecznym chłopcem i spokojnie wejdzie do środka? – spytał jeden z nich.
Wyatt nie był uzbrojony. Wiedział, że łażenie z bronią po mieście jest problematyczne, szczególnie w naładowanej emocjami atmosferze, która powstanie po zamachu na prezydenta.
– Ktoś chce z panem pogadać – dodał nieznajomy.
Carbonell zniknęła.
– Nie jesteśmy z nią – wyjaśnił drugi. – Nawiasem mówiąc, to jej ma dotyczyć rozmowa.