Malone zaczął się niecierpliwić. Zaniepokoiła go wiadomość, że Stephanie Nelle jest w tarapatach. Pamiętał też, co niedawno powiedział prezydent.

Przeczytałem ten list pochodzący rzekomo od Stephanie.

Stephanie była nie tylko jego poprzednią szefową, ale bliską przyjaciółką. Pracowali razem dwanaście lat. Kiedy zgłosił chęć wcześniejszego przejścia na emeryturę, próbowała wybić mu to z głowy. W końcu zrozumiała i życzyła mu szczęścia. Mimo to w ciągu trzech ostatnich lat kilka razy przychodzili sobie z pomocą. Malone mógł liczyć na Stephanie, a Stephanie mogła liczyć na Malone’a.

Tylko dlatego odpowiedział na jej mail.

Prezydent wkroczył ponownie na pokład samolotu i ruszył w kierunku Cottona oraz Davisa. Poszli za nim do sali konferencyjnej. Na ekranach widać wyświetlano program Fox, CNN i lokalnej stacji z Nowego Jorku pokazujący kadłub Air Force One oraz oddalających się reporterów. Daniels zdjął marynarkę, poluzował krawat i rozpiął kołnierzyk.

– Usiądź, Cotton.

– Wolałbym, żebyś mi powiedział, co się dzieje.

Daniels ciężko westchnął.

– To dłuższa historia.

Davis spoczął na jednym z krzeseł.

Malone postanowił, że usiądzie i wysłucha tego, co mają mu do powiedzenia.

– Nasza planeta może odetchnąć spokojnie, wiedząc, że przywódca wolnego świata nadal żyje – zauważył sarkastycznie Daniels.

– Nie mieliśmy innego wyjścia – wtrącił Davis.

Daniels opadł na krzesło. Do końca urzędowania pozostało szesnaście miesięcy, więc Malone zastanawiał się, co prezydent zrobi, kiedy nie będzie mógł dłużej zajmować głównego miejsca przy stole. Rola eksprezydenta musiała być nieznośna. Kiedyś na jego barkach spoczywało brzemię całego świata, ale w południe dwudziestego stycznia nikogo nie będzie obchodzić, czy facet w ogóle żyje.

Prezydent potarł oczy i rozmasował policzki.

– Przypomniałem sobie dowcip, który od kogoś usłyszałem. Dwa byki siedzą na wierzchołku wzgórza, spoglądając w dół na wielkie stado urodziwych jałówek. Młodszy mówi: „Zbiegnę na dół i posiądę którąś z tych ślicznotek”. Stary byk nie daje się sprowokować. Ani drgnie. Młody podpuszcza kolegę, kwestionując jego potencję i powtarzając: „Pobiegnijmy na dół i zaliczmy parę sztuk”. W końcu stary przechyla głowę i proponuje swojemu młodemu przyjacielowi: „A może byśmy tak zeszli na dół i zaliczyli je wszystkie?”.

Malone się uśmiechnął, bo doskonale rozumiał młodego byczka.

Na ekranach telewizorów pojawił się zamazany, odległy obraz samolotu i dwóch samochodów podjeżdżających do schodów. Z samochodów wysiedli trzej agenci w czapkach i kurtkach FBI podobnych do tej, którą Malone miał na sobie.

Jeden z nich wspiął się po stopniach.

Malone czuł, że na coś czekają, ale myśląc o historyjce i jej morale, postanowił zapytać:

– Kogo zamierzasz w to wplątać?

Prezydent wskazał palcem na niego i Davisa.

– Zapoznaliście się na nowo?

– Znamy się jak rodzina – odparł Malone. – Czuję braterską miłość, a ty Edwinie?

Davis pokręcił głową.

– Uwierz nam, Cotton. Wolelibyśmy, żeby do tego nie doszło.

Drzwi sali konferencyjnej otworzyły się i do środka weszła Cassiopeia. Zdjęła niebieską kurtkę i czapkę, odsłaniając wilgotne czarne włosy.

Wyglądała jak zawsze wspaniale.

– Wiem, że zaprosiłem cię na kolację i przedstawienie – rzekł przepraszająco Malone – ale Air Force One to nie byle co.

Uśmiechnęła się.

– Ani chwili nudy.

– Teraz, gdy wszyscy są na miejscu, możemy przejść do rzeczy – oznajmił Daniels.

– Ciekawe, o co chodzi? – spytała Cassiopeia.

– Dobrze cię znowu widzieć – przywitał ją prezydent.

Malone wiedział, że Cassiopeia kiedyś współpracowała z Danielsem. Razem ze Stephanie. Były ze sobą zaprzyjaźnione. Znały się od śmierci Larsa, męża Stephanie. Ona również by się zmartwiła, gdyby usłyszała, że Stephanie jest w tarapatach.

Cassiopeia wzruszyła ramionami.

– Sama nie wiem, czy dobrze. Oskarżono mnie, że próbowałam cię zabić. Skoro żyjesz, co tu robimy?

Daniels spoważniał.

– Nie jest dobrze. Ani trochę.