Prendergast

Prendergast

To było podniecające — ta perspektywa zostania jednym z najważniejszych urzędników w mieście. Wreszcie Prendergast mógł zostawić za sobą zimne poranki, brudne ulice i wstrętnych gazeciarzy, którzy go nie słuchali i ciągle mu dokuczali. Jednakże zaczynał się niecierpliwić. Jego nominacja na dyrektora wydziału prawnego miasta powinna już nadejść.

Pewnego popołudnia, w pierwszym tygodniu października, Prendergast pojechał tramwajem do ratusza, żeby obejrzeć swoje przyszłe biuro. Odszukał odpowiedniego urzędnika i się przedstawił.

Niesamowite, ale urzędnikowi jego nazwisko nic nie powiedziało. A kiedy Prendergast wyjaśnił, że burmistrz Harrison planuje mianować go nowym dyrektorem wydziału prawnego, zaczął się śmiać.

Prendergast uparł się, że chce porozmawiać z obecnym dyrektorem, Krausem. Z pewnością Kraus będzie wiedział, kim jest.

Urzędnik poszedł po Krausa.

Ten wyszedł ze swojego biura i wyciągnął rękę. Przedstawił Prendergasta pracownikom jako swojego „następcę” na stanowisku. Nagle wszyscy zaczęli się uśmiechać.

Początkowo Prendergast sądził, że są to uśmiechy uznania, że wkrótce to on będzie kierował wydziałem, ale nagle się zorientował, że oznaczały zupełnie coś innego.

Kraus zapytał, czy chce zaraz przejąć stanowisko.

„Nie — odparł Prendergast. — Mnie się nie spieszy”.

Nie była to prawda, ale to pytanie poruszyło Prendergasta. Nie podobał mu się sposób, w jaki Kraus je zadał. W ogóle mu się nie podobał.