Premedytacja
Dnia 12 września 1895 roku filadelfijska ława przysięgłych zdecydowała o postawieniu Holmesa w stan oskarżenia w sprawie o zabójstwo Benjamina Pitezla. Przedstawiono tylko dwóch świadków oskarżenia — L. G. Fouse’a, prezesa towarzystwa ubezpieczeniowego Fidelity Mutual Life, oraz detektywa Franka Geyera. Holmes trwał przy twierdzeniu, że dzieci zostały zabite przez Minnie Williams i tajemniczego „Hatcha”. Ławy przysięgłych w Indianapolis i Toronto uznały to twierdzenie za nieprzekonujące. Indianapolis oskarżyło Holmesa o zamordowanie Howarda Pitezla, a Toronto — Alice i Nellie Pitezel. Jeśli nie zostałby skazany w Filadelfii, wymiar sprawiedliwości miał jeszcze dwie szanse. Jeśli w Filadelfii uznano by go winnym, pozostałe sprawy nabrałyby czysto formalnego znaczenia, ponieważ, zważywszy naturę morderstwa popełnionego na Pitezlu, jedynym możliwym wyrokiem byłaby kara śmierci.
Wspomnienia Holmesa dotarły na półki księgarń. Na ostatnich stronach stwierdzał: „Na zakończenie chciałbym powiedzieć, że jestem zupełnie zwyczajnym człowiekiem, a nawet poniżej średniej, jeśli chodzi o siłę fizyczną i zdolności umysłowe, i że zaplanowanie i przeprowadzenie tak niezwykłej liczby przestępstw, jakie mi się przypisuje, leżałoby całkowicie poza moją mocą [...]”.
Prosił opinię publiczną, żeby zawiesiła osąd na czas, kiedy on będzie pracować nad obaleniem wysuniętych przeciw niemu oskarżeń, przy czym było to „zadanie, które, jak czuję, potrafię wykonać sprawnie i z sukcesem. Nie mogę więc powiedzieć koniec — to nie jest koniec — gdyż ponadto pozostaje zadanie postawienia przed sądem tych, za których przestępstwa ja dzisiaj cierpię, i to nie po to, żeby przedłużyć moje życie czy je ocalić, gdyż od dnia, kiedy dowiedziałem się o przerażających odkryciach w Toronto, nie obchodzi mnie życie, ale po to, by tym, którzy mnie podziwiali i szanowali w przeszłości, nie mówiono w przyszłości, że poniosłem haniebną śmierć mordercy”.
Dziennikarze nie mogli zrozumieć jednego — jak Holmes zdołał uniknąć podejrzeń ze strony chicagowskiej policji. „Chicago Inter Ocean” pisał: „To wielkie upokorzenie pomyśleć, że gdyby nie wysiłki towarzystw ubezpieczeniowych, które Holmes oszukał lub próbował oszukać, ten człowiek nadal przebywałby na wolności, żerując na społeczeństwie, tak dobrze potrafił maskować ślady swoich zbrodni”. Chicagowskie „upokorzenie” nie było zaskoczeniem, napisał „New York Times”. Każdy, kto zna tę historię, „musi poczuć zdumienie, że policja miejska i prokuratura nie tylko nie zdołały zapobiec tym okropnym zbrodniom, ale nawet uzyskać na ich temat jakiejkolwiek wiedzy”.
Jednym z najbardziej zaskakujących, a nawet przerażających odkryć było to, że szef chicagowskiej policji podczas swojej wcześniejszej kariery prawniczej reprezentował Holmesa w wielu standardowych procesach cywilnych.
„Chicago Times-Herald” spojrzał na sprawę w bardziej ogólnym kontekście i napisał o Holmesie: „Jest on cudownym dzieckiem zła, demonem w ludzkiej skórze, istotą tak nie do pojęcia, że żaden pisarz nie ośmieliłby się stworzyć podobnej postaci. Ta historia ilustruje doskonale koniec stulecia”.