ROZDZIAŁ 24
POEZJA I CHEMIA

Jorge Cuesta urządza się na trzecim piętrze domu z tezontle przy szerokiej i jasnej ulicy, która wychodzi wprost na katedrę, i zaczyna życie bez Lupe, ponieważ Aarón Sáenz, minister przemysłu, handlu i pracy mianował go szefem Departamentu Technicznego w laboratorium Stowarzyszenia Producentów Alkoholu, świeżo założonego przez Ministerstwo Finansów. Teraz ma do dyspozycji wspaniałe laboratorium, jego pracownicy zwracają się do niego per „panie doktorze” lub „szefie” i traktują go z szacunkiem. Ile awansów! Po raz pierwszy w życiu czuje się doceniony.

Mianuje zastępcą chemika Alfonsa Bullego Goyriego, który jest w niego wpatrzony niczym apostołowie w Pana Jezusa. Alfonsa Bullego olśniewa inteligencja Cuesty: „Wszystko, czym zajmuje się w laboratorium, ma w głowie, nigdy nic nie notuje, pracuje nad kilkoma rzeczami naraz, nie zapisując choćby jednego maleńkiego wzoru”, opowiada innym. Jednak najbardziej zaskakuje go eksperyment Cuesty, którego celem jest pozbawienie strychniny jej negatywnego oddziaływania. W obecności Bullego sam wstrzykuje sobie truciznę i nie ponosi najmniejszego uszczerbku na zdrowiu.

Oprócz tego, że pracuje w Stowarzyszeniu Producentów Alkoholu, Jorge pisze dla dziennika „El Universal”. Trzyma go w napięciu artykuł o José Clemente Orozco. O szóstej po południu przychodzi do redakcji przy ulicy Bucareli:

– Opublikujemy to panu, ale proszę pamiętać, że najlepiej sprzedają się kroniki policyjne.

Carlos Chávez co miesiąc dyryguje orkiestrą w Pałacu Bellas Artes. Podczas jednego z koncertów Jorge poznaje w przerwie Alicję Echeverríę Muñoz. Jej białe i wyniosłe piersi chętnie wychylają się ze szczodrego dekoltu. Jorge pociąga ta samica, która samotnie przyszła na koncert i w przerwie zamawia w barze kieliszek wina. „Pani pozwoli”, zaprasza ją i podsuwa ramię.

Zabieganie o względy kobiety innej niż Lupe to stymulująca nowość.

Salvador Novo, Xavier Villaurrutia i Julio Torri przyjmują Aldousa Huxleya na stacji Buenavista.

– Jedyne, co mnie interesuje w mieście Meksyk, to spotkanie z Cuestą. Lawrence opowiadał mi o jego inteligencji – oświadcza Huxley.

Gdy w 1923 roku D.H. Lawrence przebywał w Meksyku, jego uwagę przykuła wiedza młodego meksykańskiego chemika. Nigdy nie zapomniał, z jaką pewnością Cuesta mówił mu, że „jest o krok od wynalezienia eliksiru młodości”.

Zarekomendował go Huxleyowi, choć nie z powodu wybitnej inteligencji, lecz raczej przez wzgląd na wiedzę o marihuanie, peyotlu, grzybkach halucynogennych, stosowanych przez Cuestę, od kiedy skończył dwadzieścia lat. „He’s an expert, there’s no one like him”.

W tym czasie Jorge wypróbowuje syntetyczną marihuanę, z której można uzyskać energetyk. Od dawna już znachorki wcierają konopie indyjskie w skórę przy zwichnięciach i bólach mięśniowych, wielu ludziom poprawiło się po ich miksturach i masażach.

Jorge coraz bardziej oddala się od Contemporáneos, już nawet nie bywa w Café París; siedzi godzinami w laboratorium pośród groźnych cieni, a późnym wieczorem zamyka się u siebie w domu, żeby czytać i pisać. Czasem odwiedza go jakaś dziewczyna, nigdy ta sama; Alicia Echeverría szybko je zastępuje. Jorge szkicuje poemat, z którego ma trzy pierwsze wersy. Wciąż do nich powraca, aż twardnieją niczym skała. „Już słyszę ciszę tych słów”. Choć zamknięcie pisma „Examen” go dotknęło, poezja przychodzi mu z odsieczą.

Pewnego dnia bez uprzedzenia zjawia się jego matka Natalia z Antoniem w ramionach: „A teraz co znowu?”. Zdaniem babci chłopiec przejawia „alarmująco zły apetyt”.

– Czekaj, pozwól, że go obejrzę.

– Jesteś chemikiem, nie lekarzem.

– Ależ mamo, czemu nie poszłaś z nim do jakiegoś pediatry w Córdobie?

– Bo chciał cię zobaczyć. Twój brat Víctor pije coraz więcej i alkohol z każdym dniem bardziej go wyniszcza. Nie wiemy już z ojcem, co robić.

Doña Natalia przedłuża swój pobyt przy ulicy Moneda. Pełna macierzyńskiej troski upiera się, że Jorge wygląda chudo, blado i ma podkrążone oczy: „Na pewno jadasz posiłki o stałych porach? Dobrze sypiasz?”.

– To dziecko źle je, nie ja – irytuje się Jorge. – Musisz dawać mu rano sok pomarańczowy, a w południe pomidorowy.

– Wam nigdy nie dawałam żadnych soków, a patrz, jak wyrośliście.

– Nie wiesz, że pod wpływem kwasów mleko ścina się w żołądku, co ułatwia trawienie?

– Wychowałam pięcioro dzieci, które wyrosły zdrowe i silne, ale tobie nic się nie podoba. Na pewno wciąż jeszcze masz na sobie urok, który rzuciła ta kobieta.

Nieobecność Alicji Echeveríi wprawia Jorge w zły humor.

Po wyjeździe matki Cuesta skupia się na Alicji i swoim nowym eseju, który znów przypomina mu o Lupe: Kobieta w literaturze.

Marną oddało przysługę kobietom w literaturze społeczne żądanie, które stale ciążyło na ich charakterze: nieodmiennie domagano się od nich podporządkowania i odmawiano im prawa do buntu. Zbuntowane kobiety uznawano za zmaskulinizowane, babochłopy, niewierne swojej kobiecej naturze. A ponieważ duch z natury swej jest buntem, społeczeństwo nie tolerowało kobiet uduchowionych. W krytyce i historii powszechnie uznaje się wybitne kobiety za posiadaczki męskiego temperamentu.

Gorostiza czyta mu wiersz zaczynający się od słów: „Syty siebie, osaczony we własnym ciele / przez mglistego boga o dławiącej sile, / urojonego być może…”. Jorge uznaje go za „wyborny”. Pepe wyjaśnia, że chodzi o obszerny tekst, coś jak Pierwszy sen Sor Juany, a Jorge nadaje mu tytuł: Śmierć bez końca.

– Tak, masz rację, to świetny tytuł. A ty, Jorge, kiedy skończysz swój?

– Zapytaj raczej, kiedy zacznę.

Dla Cuesty poezja to alchemia.

„Poeta powinien przezwyciężyć wewnętrzne opory, odrazę i znużenie, musi postępować jak naukowiec, otwierać sobie drogę poprzez doświadczenia najbardziej mu wstrętne lub pozornie całkiem pozbawione znaczenia”.

Przyjaźń z Pepe pociesza Cuestę, kiedy brak jego ulubionego Gilberta Owena. Żadnych pytań o Alicję Echeverríę lub inne kobiety wychodzące z jego mieszkania. Gorostiza jest dyskretny aż do przesady, Cuesta także nie poświęca uwagi jego życiu uczuciowemu. Novo natomiast wpełza ludziom aż do kubła z brudną bielizną i parę miesięcy później pyta tryumfalnie: „Wiecie, że Owena wywalili z konsulatu Ekwadoru za to, że wstąpił do Partii Socjalistycznej? Teraz udziela się jako nauczyciel w Kolumbii”.