W swoich artykułach dla dziennika „El Universal” Jorge Cuesta nieustannie atakuje Vicente Lombardo Toledano, najważniejszą postać meksykańskiej lewicy, lidera CTM, pierwszego proletariusza kraju, marksistę, jednego z Siedmiu Mędrców, tymczasowego gubernatora Puebli, który zawsze chodzi w tym samym garniturze (choć potem wyda się, że w jego garderobie wisi pięćdziesiąt identycznych). Szczytem jest list do byłego prezydenta republiki, Emilia Portesa Gila, w czasopiśmie „Hoy” z 23 marca 1940 roku: „Wszystkie działania pana Lombardo Toledano są pełne hipokryzji, obłudy, fałszu. Nigdy nie był ani filozofem, ani intelektualistą, ani tym bardziej rewolucjonistą!”.
Pewnej nocy, gdy wraca do swojego mieszkania przy alei México 31 w kolonii Condesa, atakuje go trzech mężczyzn. Ciosy ustają dopiero, kiedy nieprzytomny Cuesta osuwa się na ziemię. „Ty głupi kutasie, pieprzony skurwielu, zobaczymy, czy teraz odpierdolisz się w końcu od szefa”, krzyczą przy każdym razie.
Po pobiciu przez wysłanników Lombardo Jorge odczuwa coraz większe bóle głowy i cierpi na manię prześladowczą: oni przyjdą po niego. Czasem są to lombardziści, innym razem Żydzi lub masoni, a pojawić się mogą o każdej porze. Z lewego ucha wciąż sączy mu się krew. Być może owo brutalne pobicie wyzwala to, co Cuesta przeczuwał od wczesnej młodości i z czego zwierzył się Lupe: „Mam chorobę przysadki mózgowej, w wieku trzydziestu pięciu lat zwariuję, nie ma na to lekarstwa”.
Spędza więcej czasu zamknięty w swoim mieszkaniu niż w pracy w Stowarzyszeniu Producentów Alkoholu, w niektóre dni migrena przykuwa go do łóżka. We wrześniu 1940 roku brat Jorge Víctor oddaje go po raz pierwszy do szpitala psychiatrycznego La Castañeda w Mixcoac. Lekarze aplikują mu elektrowstrząsy i insulinę, a stabilność psychiczną uznają za zerową. Podczas pobytu Cuesty w szpitalu umiera na udar mózgu jego matka Natalia Porte-Petit. Gdy Jorge wychodzi do domu, nawet Víctor nie ma odwagi mu o tym powiedzieć.
Po pierwszym zamknięciu następują jeszcze przynajmniej trzy.
Pewnego ranka Jorge znajduje wsuniętą w szparę pod drzwiami kartkę, na której ktoś grozi mu śmiercią. Biegnie z nią do Xochimilco, gdzie jego brat wynajmuje mieszkanie z Alicją Echeverríą – dawna dziewczyna Jorge teraz jest żoną Víctora. „Bracie, przeprowadź się do San Ángel”. „A moja praca?” Víctor prosi Luisa Arévalo, przyjaciela z Córdoby w Veracruz, żeby pomógł Jorge urządzić laboratorium w jednym z pomieszczeń w jego nowym domu. „Mój brat to geniusz, ty będziesz pierwszym beneficjentem”.
Na widok ubranego na czarno Jorge, wysokiego i ponurego, z niemal całkiem opadłą powieką, oddany don Néstorowi Arévalo wpada w popłoch. Jeszcze bardziej przerazi się w kolejnych dniach. Jorge wyjaśnia mu, że jego eksperyment może zmienić nie tylko ich własny los, lecz także los wszystkich ludzi w okolicy. „Luis, stoi pan u progu nowego życia. Jeśli będzie pan ze mną współpracował, zostanie pan moim wspólnikiem i stanie się pan potężny”. Jednak nie pozwala nikomu wchodzić do swojego pokoju, ani Luisowi, ani Víctorowi czy Alicji, którzy często go odwiedzają. „Pracuję nad czymś bardzo ważnym”. Jeden z jego eksperymentów polega na przekształceniu odpadów oleju spożywczego w paliwo. Co noc Luis Arévalo chodzi po okolicznych smażalniach tacos i restauracjach i pyta, czy nie zostały im resztki zużytego oleju.
– A na co on panu? – pytają kucharze.
– Na paliwo do aut.
– No, skoro ubija pan na tym interes, mogę panu sprzedać!
Jednak eksperyment, dla którego Cuesta zarywa noce, to próba znalezienia eliksiru życia, związku na bazie ergotaminy ekstrahowanej ze sporyszu rosnącego na życie. Sztucznie wytworzony pozwoliłby wyeliminować toksyny zatruwające organizm i niszczące tkanki.
Contemporáneos wiedzą, że Jorge jest swoim własnym królikiem doświadczalnym. Dwa miesiące później Cuesta umawia się z braćmi José i Celestinem Gorostizami oraz z Carlosem Pellicerem, żeby dać im do spróbowania swój eliksir.
– Zdaje się, że po wielu bezsennych nocach odkryłem tajemnicę wiecznej młodości. Mam nadzieję, że to wypróbujecie i pomożecie mi spopularyzować.
– Zawsze chciałem poznać twoje źródło młodości – żartuje sobie Carlos Pellicer, który żyje niemal nago w Tepoztlán.
By go zadowolić, przyjaciele piją miksturę przez kilka dni. Jej działanie jest energetyzujące.
– Nie wiem, czy to źródło młodości, ale ma wielką moc. Można po tym pracować bez zmęczenia przez szesnaście godzin – przyznaje Pellicer, klepiąc się po obnażonej piersi.
– Tylko trzeba stwierdzić, że u ciebie mikstura nie wywołała należytego skutku, bo wyglądasz raczej mizernie – podsumowuje Celestino Gorostiza, który ma niewiele wspólnego ze swoim bratem José.
– Jorge – zachęca go dobrodusznie Pepe – czemu nie zostawisz tego na jakiś czas? Źle wyglądasz. Może byś pojechał odpocząć do Córdoby? Zobaczysz się z synem i rodziną… Pomogę ci…
Od młodości Jorge cierpi na hemoroidy. Teraz wyciąga z krwawienia nowy wniosek: „Jestem w stadium interpłciowym, przekształcam się w kobietę”.
– Mam menstruację – mówi do Alicji, która kierowana poczuciem winy odwiedza go częściej niż Víctor.
– No to teraz już wiesz, jak miło być kobietą – odpowiada jego dawna kochanka, nie przywiązując do sprawy większej wagi.
Gdy Víctor z Alicją odchodzą, Jorge nie panując już nad sobą, bierze szpikulec do lodu i próbuje rozerwać sobie jądra. Luis Arévalo znajduje go leżącego w wannie w kałuży własnej krwi. Przerażony zawozi go do kliniki doktora Lavisty w Tlalpan.
Po tej próbie kastracji i kilku dniach spędzonych w szpitalu, lekarz Gónzalo Lafora dochodzi do wniosku, że Cuesta cierpi na „stłumiony homoseksualizm”, i odsyła go do domu. Lafora to hiszpański uchodźca, republikanin, który leczy Lupe Marín i przyjaźni się z nią. Współpracował z odkrywcą alzheimera w Monachium, więc nie może się mylić. Oburzony diagnozą Jorge wysyła do niego list:
Poinformowałem Pana, że w ostatnich miesiącach przyjmowałem różne substancje enzymatyczne, które wytwarzałem w procesie syntezy opracowanym w celu wypróbowania na sobie samym ich działania „detoksykacyjnego”. Poinformowałem Pana o tym, by ocenił pan ewentualne efekty anatomiczne lub morfologiczne, jakie mogło na mnie wywrzeć spożycie wspomnianych substancji. Pan stwierdził tylko dwie rzeczy: 1) że przypisywanie przeze mnie tym substancjom efektu anatomicznego to kolejny nonsens (potwierdzający raz jeszcze umysłową obsesję) […]; 2) że skutek, jaki mogłyby wywrzeć, powinien dotyczyć systemu nerwowego. Może jest tak, jak Pan podejrzewa, ale nie sądzę, by dało się to stwierdzić bez przeprowadzenia obserwacji na innych organizmach doświadczalnych poddanych działaniu tych samych substancji, które ja zażywałem, a które na razie nie są znane nikomu, jedynie mnie, ponieważ sam je wytworzyłem.
Miast uznać godną uwagi jasność umysłu pacjenta, Lafora załącza list do dokumentacji i woli słuchać swojej informatorki, Lupe Marín, która mściwie sączy jad, opowiadając, że Cuesta jest zakochany w Villaurrutii, ma odchyły wszelkiego rodzaju, łączyły go stosunki seksualne z młodą szwagierką, jej obłudną siostrzyczką Isabel Marín Preciado, która „niby to przyjechała się nią zająć, ale tak naprawdę cały czas tylko podrywała Jorge”. Zapewnia, że dręczy go też miłość do własnej siostry, Natalii Cuesty Porte-Petit, „mdłej blondynki. A na dobitkę to maniak, który zadręcza swojego syna i był skłonny posunąć się nawet do agresji względem matki, tej pseudo-Francuzki, da pan wiarę?”.
Za pośrednictwem doktora Lafory Lupe śledzi z dala, ale z wielką dokładnością przemiany w stanie Cuesty. Dla niej udowodnienie jego szaleństwa równa się pokazaniu całemu Meksykowi (tout Mexique), że to ona miała rację. Lafora przyjmuje ją w swoim gabinecie i słucha, jakby ta pełna pasji kobieta była jego koleżanką po fachu.
Nocą, w łóżku, Lupe myśli sobie, że ten członek, który Jorge próbował sobie uciąć, był kiedyś w niej, że stanowi część jego ciała i że musiał strasznie cierpieć. Nie chce sobie wyobrażać, jak zaatakował sam siebie, ale wizja okaleczającego się Jorge prześladuje ją. Co za poplątane życie! Wciąż ma przed oczami krew Jorge i nie pojmuje, jak Lafora mógł go wypuścić z kliniki po tym wszystkim, co mu opowiedziała. Doskonale zdaje sobie sprawę, że Jorge to chodząca encyklopedia, wie więcej, niż napisano w książkach, jest lepszy od każdego lekarza. Od młodości stale sobie coś wstrzykuje w imię postępu nauki, radzi się go Huxley, wielu cudzoziemców przyjeżdża do niego do Meksyku i bez wątpienia ma większą wiedzę niż Lafora. Lupe wypełnia plątanina sprzecznych uczuć, nie uświadamia sobie skutków własnych oskarżeń. Upiera się, że Jorge nie tylko zna się na chorobach umysłowych, lecz także na intelektualnej kastracji, ponieważ pozbawił się także swojego zmysłu krytycznego.
– Sęk w tym, że ten typ nie lubi sam siebie – podsumowuje zadowolona, że wzniosła się na poziom Lafory.