Wobec krzyków matki Ruth zachowuje milczenie. Starsza siostra nie może się z tym pogodzić i podjudza ją. „Niczego nie przemilczaj, bo się pochorujesz, musisz stawić jej czoła”, denerwuje się. Wyższa i szczuplejsza Ruth nie reaguje. „Jak mnie wkurza, że ty nic nie mówisz!” Ruth tęskni za Jorge Cuestą, który w dzieciństwie zastąpił jej ojca, a kiedy matka wypytuje ją o pretendentów, odpowiada lakonicznie: „To kolega”.
Studenci politechniki dziwią się jej obecności na uczelni, drażnią ich jej dobre oceny. Ta nieśmiała dziewczyna irytuje ich swoim wysokim wzrostem i spuszczonym wzrokiem. „Oby ją szybko wywalili, pieprzona baba”. Na politechnice i w Wyższej Szkole Inżynieryjnej i Architektonicznej prawie nie ma kobiet. Za każdym razem, gdy wchodzi do sali, obserwuje ją trzydzieści par męskich oczu i Ruth wlepia wzrok w czubki swoich butów. Odzywa się do niej tylko jeden kolega, Pedro Alvarado Castañón, siostrzeniec grawera Carlosa Alvarada Langa, dyrektora Państwowej Szkoły Malarstwa i Rzeźby. Jako jedyny wspomina na uczelni o Leonardzie da Vinci i Ruth zaskoczona podnosi wzrok. Okazuje się, że nie tylko zna prace Diega, ale wręcz go podziwia:
– To największy malarz Meksyku… i nie mówię tak dlatego, że to twój ojciec.
Pedro broni jej, któregoś dnia Ruth słyszy, jak mówi do dwóch kolegów: „Ruth jest córką najlepszego muralisty w Meksyku, ale zamiast żyć na jego koszt, zasuwa na politechnice”.
Począwszy od tego momentu, inni zaczynają ją odprowadzać, włączają do swoich rozmów, zapraszają na zabawy i teraz Ruth siedzi już na zajęciach uśmiechnięta.
– Jej ojciec to komunista, na pewno dlatego wysłał ją na męski kierunek – wyjaśnia jeden z kolegów Pedrowi.
Po zajęciach Pedro i Ruth uczą się wspólnie w domu przy Tampico 6. Ruth przedstawia go Lupe Marín, Lupe Riverze i małemu Juanowi Pablowi.
Teraz, kiedy starsza córka jest adwokatem, a Ruth studentką na politechnice, Diego szczyci się nimi: „A ty chciałaś, żeby zostały sekretarkami!”, śmieje się w twarz Lupe, która większość czasu poświęca Juanowi Pablowi.
Siostry kłócą się o każdy drobiazg, a Lupe Marín zawsze bierze stronę Ruth:
– Broni cię, bo robisz wszystko, co zechce, ja jednak nie zamierzam milczeć – protestuje Mała Lupe.
Pedro Alvarado i Ruth jedzą niedzielne obiady w Niebieskim Domu z Diegiem i Fridą. Pedro potrafi całymi godzinami gadać o malarstwie, a Diego potakuje mu głową. „Lubię tego twojego kolegę”. Zgadza się od razu, kiedy córka zawiadamia go, że zamierza wyjść za Pedra.
– Gdzie będziecie mieszkać? – martwi się Lupe.
– Nie przejmuj się, Pedro ma oszczędności i zamierzamy kupić sobie mały domek.
Lupe Rivera mieszka z matką i Juanem Pablem przy Tampico 6. Ruth i Pedro Alvarado urządzają się przy ulicy Valerio Trujano, w kolonii Guerrero, w jednym z trzech identycznych domów. W środkowym mieszka tancerz Guillermo Arriaga z żoną, Kostarykanką Gracielą Moreno, oraz ich mali synowie, Guillermo i Emiliano. W domu po lewej osiedlają się aktorzy z La Linterna Mágica, José Ignacio Retes i Lucila, a w ostatnim Ruth i Pedro poczynają swoje pierwsze dziecko.
Pomysł, żeby mieszkać w kolonii Guerrero tuż obok Arriagi, zachwyca Ruth, ponieważ znają się od dziecka. Guillermo ćwiczy Balladę o jeleniu i księżycu51 z piękną Aną Méridą, córką Carlosa Méridy, przyjaciela Diega. U Guillerma często są imprezy. Przychodzą na nie Lupe Marín, Retesowie, Pedro Coronel i Amparo Dávila, którzy fetują Ruth i Pedra.
Po ukończeniu studiów Ruth zostaje pierwszym inżynierem-architektem kobietą z całej politechniki. Gratuluje jej przejęty Juan Manuel Ramírez Caraza, rektor politechniki i specjalista od komunikacji lądowej, a dyrektor Bellas Artes zaprasza ją, by wykładała w Szkole Malarstwa i Rzeźby oraz w Szkole Wzornictwa i Rzemiosła. Nocami, kiedy Ruth wreszcie dociera do domu, ledwo starcza jej czasu na przygotowanie zajęć. Matka zarzuca jej: „Za dużo pracujesz, nigdy cię nie widuję”. Pedro Alvarado kończy studia później niż ona i szuka pracy, ale znajduje tylko stanowisko pomocnika w biurze kreślarskim.
Małżeństwo Rivera-Alvarado żyje skromnie. Lupe Marín jada u Ruth w niedziele. Wieczorem para odwiedza Diega i Fridę, a Lupe zawsze chce iść z nimi.
– Jesteś szczęśliwa z tym gościem? – docieka Lupe. – Mnie on się wydaje okropnie mdły.
– Oj, mamo!
25 grudnia 1950 roku Agustín Lazo dzwoni do Lupe o dziesiątej rano: „Xavier właśnie umarł”. „O czym ty mówisz, jaki Xavier?” „Xavier Villaurrutia, Lupe, jakiego innego Xaviera mógłbym mieć na myśli?” Pod Lupe uginają się nogi, musi usiąść, z trudem wydobywa z siebie głos: „Jak to? Na co?”. Według lekarza była to „dusznica bolesna”. „To bardzo dziwne, bo Xavier nigdy nie chorował na serce, ale rodzina nie zgadza się na autopsję”.
Osiem lat po Jorge Cuescie Xavier Villaurrutia umiera w wieku czterdziestu czterech lat w swoim domu przy Puebla 247 w kolonii Roma.
Na cmentarzu Tepeyac Lupe w czarnych okularach stoi sztywno obok Agustína Lazo, który szlocha rozpaczliwie. Jaime Torres Bodet, pracujący teraz w organizacji pozarządowej, wysyła przejmujący list do rodziny Xaviera; drugi, jeszcze bardziej zbolały, kieruje do Agustína Lazo.
Nie sposób zapomnieć miłości, jaką żywił do niej Villaurrutia, jak chwalił jej cięty język: „Lupe, cokolwiek byś powiedziała, będzie genialne”. Wspomina wspólnie spędzane wieczory, wspólne lektury, zdrady Novo. Co się stało, przecież to jeszcze nie był na niego czas? „Czyżby także popełnił samobójstwo?” Przegląda wiersz, którego Xavier kazał jej się nauczyć na pamięć:
W studnię dręczącej gry lustra w lustrze
wpada mój głos
wołanie
woła nie?
woła mnie?
wołam nie!
lód ze szkła
krzyk z lodu
w ślimaku ucha
szum fal to morze, wiem
To może wiem?
Prócz straty Xaviera Lupe dręczy inne zmartwienie: jej córka Ruth. W czasie gdy małżeństwo Rivera-Alvarado psuje się coraz bardziej, jej starsza córka poznaje ekonomistę Ernesta Lópeza Malo, działacza Partido Popular. Ernesto jest inteligentny, interesuje się kinem, teatrem, muzyką i dobrym jedzeniem. „Stanowimy idealnie dobraną parę”, zwierza się Lupe Rivera, która znów jest w ciąży. Nie przestaje pracować, choć mąż nalega, by zrezygnowała. 21 października 1952 roku przychodzi na świat jej drugi syn, Diego Julián. Ernesto zajmuje się zarówno niemowlakiem, jak i Juanem Pablem, którego traktuje jak własnego syna. Chodzi na wywiadówki w Colegio Alemán, o których Lupe Rivera zapomina. To on podpisuje stopnie w dzienniczku i z uśmiechem przyjmuje pochwały nauczycielek. Fakt, że Juan Pablo jest grzeczny, sprawia mu przyjemność, choć w Colegio Alemán trudno być nieposłusznym.
Śmierć Fridy 13 lipca 1954 roku wstrząsa siostrami Rivera, bo wokół niej skupiał się cały ten ich dziwny i potężny świat. Choć można się było tego spodziewać, Ruth przeczuwa, że będzie to straszliwy cios dla jej ojca. „Czy ma wyrzuty sumienia?”, zastanawia się. Diega łączyła z Fridą wielka namiętność, jakiej nigdy nie było między nim a Lupe, bo Frida składała mu się co dzień w ofierze. „Zrób ze mną, co zechcesz”. Frida żyła i malowała dla niego. Lupe nigdy nie kochała go w taki sposób. Nigdy nie stanowiła części jego misterium. Siostry stają nad krawędzią czegoś dla nich nieprzeniknionego. Ruth zastanawia się, jaki los czeka dziecko, którego się spodziewa. 20 grudnia tego samego roku rodzi się Ruth María de los Ángeles, Pipis. Jej rodzicami chrzestnymi zostają María Félix i Diego Rivera.
Owdowiały Diego przypomina duszę pokutującą. Lupe Marín często go odwiedza: „Ugotuję ci rosołu z kury. Ubierz się cieplej, bo zachorujesz”. Przynosi mu posiłki do Niebieskiego Domu, teraz smutnego i pustego. Jelonek Granizo nie biega już po ogrodzie, bezwłose psy Azteków siedzą zamknięte w kojcu, zniknęły małpki i papugi, kucharka wzięła wolne, ostatecznie Diego i tak nie ma apetytu. Na rogu ulic Londrés i Aldama panuje cisza jak na cmentarzu.
Zły znak! Diego nie interesuje się już polityką, nigdy nie pyta w drzwiach odwiedzających: „Co myślisz o naszym rządzie?”, co dawniej miał w zwyczaju. Teraz nawet program surowego veracruzańczyka Adolfa Ruíza Cortinesa nie przykuwa jego uwagi.
„Staruszek”, jak nazywają prezydenta, wraz ze swoim gabinetem jest nieprzejednany i jako pierwszy zdaje relację ze stanu państwa w dzień po objęciu władzy. Odrzuca upominki od prywatnych firm. Jedyne pieniądze, które go interesują, to wygrane w domino. Lupe Marín podziwia jego dyscyplinę, a Diego uśmiecha się, gdy opowiada mu, że Luz Aspe – wielka przyjaciółka Tenchy, córki Plutarca Elíasa Callesa – zasugerowała Miguelowi Alemánowi, by się przebrał za Ali Babę i czterdziestu rozbójników na bal kostiumowy w Los Pinos. „Mam nadzieję, że teraz, kiedy my, kobiety, wreszcie mamy prawo głosu, nie wybierzemy idiotycznie”, emocjonuje się Lupe.
Pół roku po śmierci Fridy Diego puka do drzwi domu przy Tampico 6 i zastaje Lupe, starszą córkę i wnuczka Juana Pabla siedzących przy stole.
„Chcę porozmawiać w cztery oczy z twoją matką”. Kiedy córka z wnuczkiem wychodzą z jadalni, proponuje Lupe Marín małżeństwo. Godzinę później Mała Lupe widzi, jak jej ojciec schodzi zgarbiony po schodach, trzymając się poręczy.
– Wiesz, po co tu przyszedł twój ojciec, a ja zaśmiałam mu się w twarz? Żebym za niego wyszła.
– Mamo, dlaczego się nie zgodziłaś?
– Zwariowałaś? Jak mogłabym wyjść za takiego starego dziada!
– Mamo, właśnie popełniłaś największy błąd w swoim życiu.
– Jest już bardzo zużyty, widziałaś, jaki zgarbiony chodzi? Ja mam jeszcze życie przed sobą – tłumaczy Lupe.
Lupe Rivera patrzy na matkę z nienawiścią: „Mamo, jak mogłaś? Straciłaś jedyne, co ma wartość w twoim życiu. Tata boi się samotności. Może i jest gigantem, ale tacy mężczyźni jak on nie umieją żyć sami. Jeszcze tego pożałujesz, i to szybko. Za pół roku będziesz się zalewać łzami, że znalazł sobie inną”.
Na Boże Narodzenie Diego zaprasza je we trójkę, by odwiedziły go w domu przy Altavista. Lupe chełpi się swoimi indyczymi piersiami w sosie winegret. Po raz ostatni rodzina spotyka się w komplecie: Lupe Marín, Diego Rivera, Lupe Rivera i Ernesto López Malo z dziećmi, Juanem Pablem i Diegiem Juliánem, Ruth, Pedro Alvarado i mała Ruth María.
Podczas kolacji Mała Lupe opowiada o swoim przeżyciu z obcymi w Sierra Gorda de Querétaro. Diego słucha jej z uwagą.
– Pewnie widzieliście lecące po niebie pioruny kuliste. Tam ludzie mówią na to tzintziniles, co w języku otomi oznacza wiedźmy.
– To na pewno były spadające gwiazdy – wtrąca Lupe Marín.
– Oj, mamo! Już w Biblii i Popol Vuh jest mowa o innych cywilizacjach we wszechświecie. A może sądzisz, że jesteśmy jedyni?
– Wiem tylko, że ja jestem jedyna, a nie mam nic wspólnego z ufoludkami.
Lupe zwraca się do ojca:
– Sądzisz, że Kamień Słońca albo kalendarz aztecki to przedstawienie statku kosmicznego?
– Tak, Lupe, myślę, że to może być prawda, wiele przekazów z naszej prekolumbijskiej przeszłości nie zostało rozszyfrowanych, a podobnie jak ty uważam za bardzo prawdopodobne, że istnieje życie na innych planetach.
– Oboje jesteście wartymi siebie fantastami i bajarzami – śmieje się Lupe Marín.
29 lipca 1955 roku, rok po śmierci Fridy, Diego bierze ślub z Emmą Hurtado, swoją agentką od 1946 roku i właścicielką galerii sztuki noszącą jego imię. „Jak mógł się ożenić z takim małym wyskrobkiem, kobietą, którą wszyscy mają za nic? – lamentuje Lupe. – To już szczyt wszystkiego, wziąć ślub z takim karmelizowanym orzeszkiem”.
– Mówiłam ci przecież, mamo, ostrzegałam cię. Teraz sama wypijesz piwo, którego sobie nawarzyłaś.
Coraz mniej związana ze swoją rodziną młoda Lupe Rivera Marín zbliża się do PRI, Agustína Olachei i Alfonsa Corony del Rosal. Ten ostatni jest wojskowym. Niemożliwe, żeby córka Diega Rivery nie zdobyła mandatu poselskiego, skoro ma takie same zasługi jak inni, a przy tym dużo większe predyspozycje. Czy Lupe nie słuchała w domu od dziecka o polityce? „Wstąpiłaś do PRI?”, oburza się Diego Rivera. „Owszem i nawet będę deputowaną, teraz, kiedy kobiety mogą być w sejmie. Wielu ludzi jest gotowych mnie poprzeć i sfinansować moją kampanię”. Diego się złości: „Poświęcisz się najgorszej działalności, jaką człowiek może się zająć. Jeśli masz zajść tam, gdzie planujesz, pójdź tam drogą techniki, a nie pochlebstwa”. „Tato, uważam, że najbardziej sprawiedliwą doktryną społeczną jest socjaldemokracja, demokracja, której leży na sercu dobro całego narodu, i dla mnie właśnie takie wartości reprezentuje PRI”.