Rozdział 38

– Nie ma zasięgu – stwierdziła Tessa, przysuwając komórkę bliżej szyby samochodu, jakby to mogło pomóc. – Cholerne góry.

– Wiesz, gdzie teraz jesteśmy? – zapytał Wyatt. Bo miał wrażenie, że jeżdżą już całą wieczność i że Tessa ma rację. Widać tylko ciemne, niekończące się pasma gór.

– Nie, wiem tylko, gdzie już byliśmy.

– Powinniśmy być blisko.

– Jeśli mogę coś powiedzieć, to już samo to potwierdza jedną z twoich teorii. Jeździmy tak długo, a nie spotkaliśmy żywego ducha. Jeśli to rzeczywiście jest lokalizacja niesławnego domu dla lalek… To nie ma takiej możliwości, żeby Nicky Frank po wygrzebaniu się z ziemi złapała stopa i dojechała do Nowego Orleanu. Musiał jej ktoś pomóc.

– Thomas to nie tylko jej mąż. Był jej przepustką na wolność – zgodził się Wyatt.

– Ciekawa podstawa dla małżeństwa.

– A mimo to przetrwało dwadzieścia dwa lata.

– Nie brałabym pod uwagę ostatnich sześciu miesięcy – zaoponowała Tessa. – Dobrze było, dopóki Nicky nie postanowiła, że chce się dowiedzieć prawdy o swojej przeszłości, bo tym samym wydała na siebie wyrok.

Wyatt nie odpowiedział od razu. To on pierwszy podał w wątpliwość dobre intencje Thomasa. Jak uczyniłby w przypadku każdego męża, którego żona w tajemniczy sposób ulega trzem wypadkom pod rząd. Nawet jeśli Nicky sama ściągnęła go na miejsce wypadku. I jeszcze to wideo. Coś w zapisie z kamery. Sposób, w jaki Nicky podeszła prosto do niego, jak podała mu rękę.

Strach i miłość.

Wyatt popełniał podstawowy błąd śledczego i zdawał sobie z tego sprawę. Patrzył na dwoje podejrzanych, Nicky i Thomasa Franków, i widział w nich siebie i Tessę.

– Daj spokój – powiedziała Tessa. – Nie mów mi, że nagle zostałeś fanem Thomasa Franka! Przecież on ma na swoim koncie przynajmniej to, że spotkał się ze swoją zdezorientowaną żoną w środę wieczorem, wręczył jej parę rękawiczek z podrobionymi odciskami palców, a potem przypiął ją pasem w samochodzie i zepchnął auto do jaru. To raczej nie są działania niewinnego człowieka.

– Fan to byłaby przesada. Muszę tylko powiedzieć, dla zasady, że samochodem tym było nowe audi Q5 z poduszkami powietrznymi i innymi bajerami. To raczej nie była śmiertelna pułapka. Poza tym zapiął jej pas.

– Raczej żeby zatrzeć ślady, żeby to wyglądało jak wypadek.

– Nicky była już wcześniej pijana. Sama się upiła. Żaden oficer śledczy nie zdziwiłby się, że nie zapięła pasów.

– Ale on nie jest oficerem śledczym.

– To prawda. Tylko że…

Spojrzała na niego.

– Wyduś to z siebie.

– Nie wiem. Glina, który we mnie siedzi, zgadza się z tobą. Z pewnością jest to człowiek, który ma dużo do ukrycia. Ale mimo to… Ponad dwadzieścia lat małżeństwa. Jak sama powiedziałaś. To, że ją tamtej nocy uratował, wcale nie znaczyło, że musiał się z nią ożenić. Nawet jeśli jego zadaniem było pilnowanie jej, trzymanie pod kontrolą dla madame Sade. Jak można udawać tego rodzaju relację przez dwadzieścia dwa lata? Nie wiem. Patrzyłem dzisiaj na ten zapis wideo… Coś w tym jest, jakaś dynamika, której jeszcze nie rozumiemy.

– Jesteś romantykiem – poinformowała go Tessa.

– Wolę określenie „otwarty umysł”.

– Ten jego portret. Thomas był w domu dla lalek. Wyraz jego twarzy na narysowanym przez nią szkicu. On nie był szczęśliwym dzieckiem. A to znaczy, że na pewno był częścią tego, co się tam wtedy działo. Nicky zaczyna sobie wszystko przypominać, a te wspomnienia stanowią dla niego zagrożenie.

– Sam był wtedy bardzo młody. Pewnie też był ofiarą.

– Ma bardzo twarde spojrzenie.

– Mnie się wydało pełne determinacji.

– Wyatt!

– Tesso!

– Wiesz, że cię kocham? – zapytał nagle.

Tessa znieruchomiała w fotelu pasażera. Wyraźnie zaskoczyły ją jego słowa, ale chyba nie do końca. Miłość i strach – pomyślał ponownie. Tylko nie między Nicky i Thomasem, a między nimi.

– Nie jestem w tym dobra – mruknęła Tessa.

– Tesso, o co chodzi?

– A nie moglibyśmy… skupić się na rozwiązaniu tej sprawy? Lubisz aresztować ludzi, ja też to lubię. Będzie dobrze.

– Chodzi o Sophie? – nie ustępował. – Bo ja umiem być cierpliwy, Tesso. Wiem, że jeszcze mnie do końca nie zaakceptowała. W porządku. Mamy dużo czasu.

Nie odpowiedziała.

Ostry zakręt. Skupił się na prowadzeniu.

– John Stephen Purcell – powiedziała nagle. – Policja właśnie znalazła pistolet, z którego go zastrzelono. Z tego co wiem, udało się zdjąć z niego odcisk palca.

Wyatt nie potrafił się powstrzymać. Wypuścił głośno powietrze.

– O to chodzi? O pistolet? I dlatego jesteś taka na dystans?

– Nie rozumiesz. John Stephen Purcell, człowiek, który zastrzelił Briana, mojego męża… – odpowiedziała znaczącym tonem.

– Nie, nie, nie – przerwał pośpiesznie, zaciskając dłonie na kierownicy. – Ja bardzo dużo rozumiem. Nie jesteśmy małżeństwem, więc nie mógłbym się wymigać od zeznań, w takim razie nie trzeba już nic mówić. Boże, Tesso. Myślałem, że chcesz ze mną zerwać.

Tessa zmarszczyła brwi.

– To cię nie martwi? Nie chodzi mi tylko o to, co mogła odkryć policja. Mówię o tym, co kiedyś zrobiłam.

Nie potrzebował nawet sekundy namysłu.

– Nie. Uratowałaś Sophie. Tesso, ja wiem, kim jesteś. I dlatego tak bardzo cię kocham.

Umilkła. Ale to milczenie tym razem nie było ponure. Raczej refleksyjne.

Wyciągnął dłoń i wziął ją za rękę. Usłyszał, jak głęboko westchnęła.

– Tesso – powiedział lekkim tonem. – Tak łatwo się mnie nie pozbędziesz.

– A gdybym nie miała wyboru? Jeden odcisk palca. To wystarczy.

– Poradzimy sobie. Dwoje mądrych ludzi z mnóstwem znajomych w policji i wśród prawników. Naprawdę myślisz, że sobie nie poradzimy?

– Nie mogę stracić Sophie.

– Wiem.

– Tysiąc dziewięćdziesiąt sześć dni. Wmawiałam sobie, że to wystarczy. Ale to nieprawda.

– Wiem.

– A do tego ten szczeniak. Nawet go jeszcze nie mamy, a ja już miałabym się z nim pożegnać. Nasza rodzina się zmienia, tak powiedziała Sophie. Nasza rodzina, moja rodzina. Nie mogę zrezygnować, Wyatt. Nie mogę was wszystkich stracić.

– I dlatego sobie poradzimy. Razem. Bo tak właśnie robią rodziny. Tak robimy my.

I nagle zrozumiał. Jak daleko może się posunąć mężczyzna dla kobiety, którą kocha. Albo co robił Thomas Frank tamtej nocy, na miejscu wypadku żony, z rękawiczką z podrobionymi odciskami palców.

Zdesperowany mąż, który dokonuje ostatniej rozpaczliwej próby…

– Stop! – krzyknęła Tessa. Odwróciła się, wskazując miejsce obok ciemnej drogi, które przed chwilą musnęły światła ich auta. – To nasz zakręt. Droga do domu dla lalek. Wyatt, jesteśmy na miejscu!