Czarna msza

Czarna msza

Czterdzieści lat minęło jak z knuta strzelił i ludzie boją się wpaść z jednej skrajności w drugą, co ponoć leży w naszym narodowym charakterze. Czas pooddychać pełną pierwszą. Nie dziwię się więc fali antyklerykalizmu, uważam ją jednak za chwilowy odruch bezwarunkowy, choć tematyka religijna w fantastyce z pewnością nie zniknie tak szybko. Potężna organizacyjnie instytucja kościelna kusi, aby zaatakować ten monolit, rozpoczynając atak najlepiej od podstaw, czyli dogmatów wiary...

Wojtek Sedeńko (fragment wstępu)

Książka ma 344 strony.