AKT III

Główny salon WILLI — z szerokiemi drzwiami na WERANDĘ i pobocznemi do salonów innych

Scena pierwsza

HRABINA

krzątając się:
Dzięki, że przyszedłeś —  
 

MAK-YKS

... nawet wcześnie —  
 

HRABINA

Niekoniecznie, jest już wiele osób.  
 

MAK-YKS

zbliżony do obnoszącego ciasta:
A nie było mi to arcyłatwem,  
Bo czuję się cierpiącym cały dzień —  
 

HRABINA

— nie jedz tego: może Ci zaszkodzić.  
— To dla dzieci, co dużo biegają  
I apetyt mają zaostrzony...  
 
Spostrzegając Szeligę w zbliżeniu ze swym krewnym:
Mak-Yks — hrabia Szeliga!  
 

JEDEN Z GOŚCI

— ta willa  
Zewsząd smakiem tchnie Pani hrabiny —  
 

DRUGI Z GOŚCI

I ozdobą jest prowincji naszej —  
 

HRABINA

Grzeczność Panów nadaje jej ceny —  
 

DRUGI

Pani grzeczność czyni tę uwagę —  
 

SZELIGA

do Magdaleny:
Kto jest Mak-Yks? jeśli spytać wolno...  
 

MAGDALENA

Daleki pokrewny męża Marii.  
 

SĘDZINA

Panienek nie mogę uspokoić,  
Tak im u hrabiny jest wesoło.  
 

PIERWSZY Z GOŚCI

Bez różnicy wieku i płci — wszyscy  
Podzielają uczucie też same.  
 

DRUGI Z GOŚCI

 

MAGDALENA

do Szeligi
Pan, co wiele widziałeś ciekawości —  
Czy gdzie takich ślicznych istot grono  
Zachwycało kiedy oczy Jego?  
Skoro obskoczyły Panią domu  
Dzieweczki te i prawie dziewice100,  
Napatrzeć się dość nie było można.  
 

SZELIGA

Piękności nieco widziałem — prawda —  
Nie byłem jednakże tak wysoko,  
Ażebym się przytomnym tam znalazł,  
Gdzie Najświętsza Panna z wysokości  
Uśmiech swój rzuciła śród aniołów...  
 

HRABINA

Słuchać tego nie mogę — to grzech jest!  
 

SZELIGA

na stronie:
Wyobraźnia zamarzła!  
 

MAGDALENA

do Hrabiny:
Wybornie!  
Ciągle tak trzeba ziębić.  
 

SZELIGA

donośnie:
Więc to grzech,  
Co wszystkie natchnionych mistrzów pędzle,  
Dłuta i litanie wyśpiewały!?  
 

SĘDZINA

Jest to tylko fikcją, nie już grzechem.  
Ale Pani Hrabina purystką jest —  
Jak Durejko.  
 

SZELIGA

na stronie i z niesmakiem:
Tak! coś podobnego...  
 

MAGDALENA

do Szeligi:
Czemu Pan znowu smutny?  
 

SZELIGA

— bynajmniej!  
Tylko przy wesołości ogólnej  
DZIECI tylu... może się tak zdawać...  
 

MAGDALENA

z umyślną niezgrabnością:
Ty sama zapytaj, z Twym dowcipem,  
Czemu on smutny?  
 

HRABINA

idąc umyślnie do Szeligi:
Jeżeli Pan smutny,  
Niech Pan je lub co chłodnego przyjmie.  
 

SZELIGA

zbliżając się do stołu:
Powiadają, że smutni jeść winni.  
 

MAK-YKS

Jest to stan, nie tyle apetytu  
Wzbudzający, ile sił trawienia —  
 

SZELIGA

Rzeczywiście? więc, westchnąwszy, jedzmy...  
 

MAK-YKS

jedząc:
Na morzu się także często jada — ?  
Odpływając na przykład od ziemi,  
Która rąk za nami nie wyciąga —  
 

SZELIGA

Są, którzy na morzu jeść nie mogą...  
 
Niektóre osoby ze środkowego wyjścia wchodzą.

PIERWSZY Z GOŚCI

Weranda jest, bez przesady, cudo!  
Akuratnie że cudo... i koniec...  
 

SĘDZIA

Jest to zaczarowana wyspa — — cóż?  
Czy kto schwycił porównanie lepsze?  
— Mości Dobrodzieju, te cyprysy  
(które-to są drzewa romantyczne)  
I innych dość krzewów pochylonych  
Czynią widok extra-ujmujący!..  
 

HRABINA

Brakuje tu jeszcze jednej rzeczy —  
Lecz nie obmyśliłam dla niej kształtu:  
— Chcę, ażeby od strony cyprysów  
Mały ogrodowy-grób przeświecał...  
 

PIERWSZY Z GOŚCI

Ach! Pani hrabino Dobrodziejko,  
Jakże można grób tak blisko domu!  
 

HRABINA

Ogrodowy-grób, pozór jedynie...  
Gdzieby można wieczorem odetchnąć...  
 

SZELIGA

U Egipcjan, z trumną poufałość  
Dochodziła do spół-wieczerzania — —  
 

SĘDZIA

Przyznam się, że i ja w Durej-Woli  
Położyłem psu grobowy kamień,  
Na którym brzmi wiersz Durejkowej:  
 
Do Pani Durejkowej:
Jak jest ten wiersz? wydeklamuj proszę...  
 

MAGDALENA I HRABINA

A, to ślicznie! to Pani poetka —  
Czemu też to było nam ukrywać...  
 

PIERWSZY i DRUGI Z GOŚCI

A, to ślicznie! Pani wiersze robi!...  
 

SĘDZINA

do męża:
Dajże pokój — śliczny przykład pannom!  
 
Do obecnych:
Klemensulko sobie żarty stroi —  
Taki dziś jowialny!  
 

MAK-YKS

Czyliż wiersze  
Uwłaczają temu, co je tworzy —  
 

SĘDZIA

gwałtownie:
Homer z biedy umarł, mój paniczu!  
— Ale jest, w przysłowiach wierszowanych  
Sporo sensu i zdrowego umu101.  
Zwłaszcza, kto je zgłębić usiłował.  
 

MAGDALENA

do Szeligi:
Jak ten pomysł Grobu się podoba?  
 

SZELIGA

To nie swój jest pomysł — to Egipcjan,  
Co byli z mumiami ożenieni,  
Jedli z niemi, pili i tańcowali —  
 

MAGDALENA

Co też zgrabnie musiało wyglądać!  
 

SZELIGA

melancholijnie:
To jest pomysł SMUTNY... z tej przyczyny,  
Że miewają go ludzie wyzuci  
Z pewnego uczucia żywotnego...  
 

 

Ale — nie chcę Panią w te głębokie  
I mało zabawne wieść tajniki...  
 

MAGDALENA

Proszę — proszę — jak najpiękniej proszę!..  
 

SZELIGA

serio i powoli:
— Zgon brzmi nieustannie w ładzie życia  
I nieledwie w każdem dopełnieniu,  
Jedną ze strun jego stanowiąc;  
Kto ją odrzuci z żywota harfy,  
Naddać potrzebuje, co pominął,  
Potrzebuje widoków cmentarnych — —  
Z przyczyny tej jest to arcysmętne;  
Nie z przyczyny nagrobków kamiennych!  
 

MAGDALENA

Jak ja to rozumiem!  
 

SZELIGA

A — rzadko kto...  
 

HRABINA

zbliżając się do mówiących:
Co tu państwo mówią zabawnego?  
 

MAGDALENA

Ciągle o tym grobie-ogrodowym —  
 

HRABINA

Niemało się sama namyśliłam  
O tej rzeczy — i, jak pocznę, nie wiem.  
Chcę, by to był i grób, i altanka —  
 
Spostrzegając się obok krewnego swego:
Mak-Yks — żeby nie wyszło z pamięci:  
Jutro u mnie być musisz koniecznie,  
Należy coś swobodnie pomówić  
O różnych zaległych interesach — —  
 

MAK-YKS

ceremonialnie:
Pani —  
 

HRABINA

donośnie:
Wybierajmyż grę dla dzieci,  
Lub dwie różne, stosownie do wieków.  
 

SĘDZINA

Ja głosuję za dwoma lub trzema.  
 

PANIENKI I DZIEWICE

wbiegając:
Na werandzie, o tak, na werandzie!  
Bawić się życzymy wszystkie razem,  
Tyle miejsca owdzie i tak równo  
Na ścieżce ostatniej jak w salonie.  
Pomiędzy gałęziami wonnych drzew  
Szklane globy tam i owdzie wiszą,  
Jakby niedojrzałe pomarańcze,  
Które błysną śmiatłem na czas mroku.  
 

MŁODSZE

Brzegami trawników, na werandzie  
Grać wybornie w pantofel i w kotka!  
Starsze panny w salonach niech sobie  
Z poważnemi przestają osoby102...  
 

STARSZE

Panieneczki przeciwnie — w salonach  
Niech pod okiem starszych zostawają,  
Gdy my pójdziem, w ścieżkach ocienionych,  
Ramię w ramię, każda z przyjaciółką...  
Zwiedzić wszystko, co jest... aż do murów!  
 

WSZYSTKIE RAZEM

Na werandzie! o tak! na werandzie  
Życzymy się bawić wszystkie razem —  
 

SĘDZINA

Panienki te, co są uwieńczone,  
Mogą bawić się i na werandzie —  
 

HRABINA

Gry tymczasem znajdziemy stosowne —  
 

SĘDZINA

Trzeba zawsze dystynkcję zachować,  
Jakkolwiek są wszystkie umiejętne  
I kształcone według systematu  
Durejkowej... powiedzieć mogłabym:  
(lecz, z rozlicznych czerpiąc pedagogii,  
Nie przywłaszczam sobie ich esencji —)  
 

SĘDZIA

doskakując od drzwi werandy:
Esencja zowie się «wszech-wyskokiem»103!  
Według rodowitej samo-wiedzy.  
 

SĘDZINA

przez ramię swoje:
Ale nie jest wyskokiem — wszech-stronnym...  
Mon mari est puriste104!...  
 

PIERWSZY i WTÓRY Z GOŚCI

razem:
Arcysłusznie!  
Arcysłusznie — vivat, Panie Sędzio!  
Przyszedł czas własnej terminologii!  
 

MAGDALENA

opiekując się jedną z panienek:
Każdej wieńce z lauru zamieniamy  
Na kolory do włosów stosowne —  
Jak jej pięknie w niebieskim!  
 
Do panienki:
— a Marta?  
 
Dziewczynka wybiega po Martę.

SĘDZINA

Ukształcić gust niedrobną jest rzeczą,  
I lubo podrzędną, jednak słuszną.  
Same musim znać się na ubraniu  
Według pory i potrzeb społecznych —  
 

HRABINA

obchodząc się inną panienką:
Jak jej pięknie jest z amarantowym!  
— A Anielka?  
 
Dziewczynka wybiega.

STARSZE I MŁODSZE

od drzwi werandy:
W pierścień! w pierścień! w pierścień!  
 
niech Anielka  
Pozwolenie grania w pierścień zyska,  
Wielkiem kołem równo i wesoło —  
 
Do Mak-Yksa:
A pan będziesz fanty miał w koszyku,  
I dopiero sąd!... dopiero kary!  
 

WSZYSTKIE DZIECI

W pierścień, w pierścień, jednem wielkiem kołem!  
 

SĘDZINA

Starsze niech zostaną na werandzie,  
Młodsze mogą w pierścień grać w salonie.  
 

HRABINA

Miejsca tam więcej jest niż potrzeba!  
 

WSZYSTKIE

W pierścień, w pierścień, w pierścień! całem kołem!  
 

HRABINA

Sama wstążkę dam... i tę obrączkę.  
 

PIERWSZY Z GOŚCI

Wielki Mogoł mógłby nieść u czapki  
Brylant Pani Hrabiny — istotnie —  
 

DRUGI

Jakby błyskawicę kto nawłóczył —  
 

MAK-YKS

Wszelki brylant jest z czapki Mogoła,  
Albowiem umarłym on klejnotem,  
Świeci, ale zatrzymuje wartość...  
 

HRABINA

Zdaje mnie się, że dziś najwłaściwiej  
Błyskotka ta będzie używana.  
Swą wielkością, blaskiem swym, doprawdy  
Jakby na ten cel była zrobioną.  
 

PIERWSZY Z GOŚCI

Klejnot taki cenę ma sam w sobie  
I nie tylko dzieciom się podoba —  
 

DRUGI i INNI

chórem:
— Pierścień Pani podoba się wszystkim.  
— Wszystkim się podoba pierścień Pani.  
 

SZELIGA

który na ustroniu z Madgaleną siedział, porywając się:
— Pani swój daje pierścień? To ja gram...  
 

HRABINA

surowo:
Nie — ja mój pierścień cofnę od grania...  
 

MAGDALENA

do Hrabiny z przyciskiem:
Dobrze —  
 

SZELIGA

na stronie:
(— aż mnie zimno się zrobiło!)  
 

HRABINA

do Magdaleny, donośnie:
— ona swój da pierścionek...  
 

SZELIGA

— O! Pani,  
W takim razie ja nie gram — dlatego,  
Że musiałbym w drugim być salonie,  
Gdzie dla blasku fraszki utraciłbym  
Uczestnicwo w blasku właścicielki!  
 

MAGDALENA

usłyszawszy Szeligi mówienie, do Hrabiny:
Daj swój pierścień, Mario!  
 

HRABINA

posłusznie:
Sama włożę —  
 

SZELIIGA

Aklimatyzować się nawykłem,  
Jednakże poczuwam chwilę febry...  
 

MAGDALENA

patrząc w oczy Szeligi:
To nerwowe tylko przesilenia,  
Które często z przyczyn są tajemnych —  
Ludzie, choć klimatów nie zmieniają,  
Bywa, że tym podlegli są wpływom.  
Jest to czasem i z moralnych przyczyn:  
Rozczarowanie nieraz jakby dreszcz  
Przejmuje — i to tak istotnie,  
Że można być z ducha zaziębionym!  
Wyrażenie, które Pan Durejko  
Zastąpić umiałby szczęśliwszem,  
Lecz które pewny stan nie-zwany,  
Ale znany... określa mniej więcej...  
 

SZELIGA

— Osoby są, od których odchodząc,  
Ziemia nam przestaje być okrągłą,  
Niesłychanie płaszczy się a płaszczy...  
Słońce ma ckliwy blask i mosiężny...  
Zieloność jest jak na bilardzie  
Sukno czyste, równe i porządne.  
 

MAGDALENA

Dlaczegóż to ludziom przypisywać?  
 

SZELIGA

Bo inne są osoby — od których  
Niekiedy odchodząc... widzisz... schody  
I próg dziwnie nadobnych kształtów;  
Spostrzegasz, że sień, że przedsionki  
Światłem są owiane szczególniejszem,  
Słońce tam mistrzowskim działa pędzlem.  
A jeżeli wtedy wiatr i burza,  
To otwierasz piersi ku zamieci,  
Coś w niej uskrzydlającego czując.  
 
Wstają i mają się ku drzwiom bocznego salonu.

MAGDALENA

z udaną obojętnością:
Jakże i próg może być pięknym? — och!!!  
 

SZELIGA

Homer w Odysei próg opiewa,  
Gdzie stanęła stopa Penelopy...  
 

MAGDALENA

Dowód to niemały!... lecz ten ot próg?  
 

SZELIGA

Nie jest i on bez pewnego wdzięku —  
 
Kiedy te osoby w bocznego salonu odrzwiach znikają, wchodzi samotnie Mak-Yks i usiada u stołu gdzie są jedzenia.

Scena druga

MAK-YKS

w monologu:
Pokazuje się, że jedna chwila  
Zwątpienia — — że jedna porywcza myśl,  
Chociażbyśmy zapomnieli o niej,  
Przez dzień cały ciężyć jeszcze może!...  
 
Obszukując ręką na sobie:
Pistolet ten trąca się o meble,  
Jak zbyteczny!  
 
Jedząc:
— byłem czczy105, istotnie,  
Ciało zamierzało sobie skończyć...  
 
Do siebie z uśmiechem:
— Słusznie Byron mówi: że odwaga  
Mężów starożytnych powielekroć  
Od strawności dobrej zależała...  
 
Donośnie:
— Wybrzmiewa to, jak cynizm... komu?... im,  
Którzy, na tragedię patrząc z dala,  
Nie zbliżając się do Fatum nigdy  
I nie dotykając palcem bożków,  
Przez to właśnie są bałwochwalcami!  
 

SĘDZINA

żwawo wchodząc:
— Weź pan koszyk i idź fanty zbierać.  
Jak można być tyle materialnym?  
Tam bawią się, a Pan je i pije,  
Najszczęśliwszą tracąc okoliczność...  
 
Dobitnie:
Tu panny są z całej tej prowincji,  
Jako bukiet pięknie uzbierany,  
Żony przyszłe, matki, gospodynie,  
Co podzielą kiedyś zgon i triumf...  
Reputację niech pan sobie zrobi,  
Jak młodzieniec miły i do rzeczy,  
A lat wiele mówić jeszcze będą  
W domach wszystkich, jak stu-gębna-sława  
(Że wyrażę się attykiem106 znanym),—  
Będą mówić: «Mak-Yks jest do rzeczy,  
Przyzwoicie mógłby się ożenić...»  
Weź pan koszyk i fanty idź zbierać.  
Jakby czuła Matka, to mu radzi  
Durejkowa, z Chrześcijanki sercem!  
 

MAK-YKS

— Służę Pani — co zaś do jej uwag,  
Myślę, że są dla ludzi szczęśliwszych —  
 

SĘDZINA

— Człowiek sobie szczęście sam urabia!  
 

MAK-YKS

O! nie, Pani — podróżnik, jeżeli,  
Kurzem biały od stopy do czoła,  
Znosi spiekę... chłodzi go cel drogi  
I ze samych znużeń on szczęśliwym —  
— Lecz co Pani powie o tem drzewie,  
Usadzonem przy publicznej drodze,  
Którego najlżejszy liść i pączek  
Przez całe dnie ostry kurz wapienny  
Warstwą bladą piasku osypuje — ?  
Czem pociesza ono swą zieloność,  
Na mimo-idące patrząc koła  
Jak na koło jedne swej tortury,  
Miotające nań tłoczonym pyłem  
I zawracające je do ziemi  
Przez każdego listka ciągły pogrzeb...  
 

SĘDZINA

Czemu Pan kawałków nie tłumaczy  
Do deklamowania dla panienek...?  
 

MAK-YKS

Później o tem — idźmy fanty zbierać.  
 

Scena trzecia

HRABINA

wchodząc:
Fanty zbierać! bo dawno już grają...  
Mak-Yks, pośpiesz rozerwać się z dziećmi...  
 
Kiedy Mak-Yks wychodzi, od werandy zbliżają się goście.

HRABINA

— Otóż główna rzecz zaspokojona!  
Jedne107 koło pląsa na werandzie,  
Drugie krąży w salonie — — i dosyć.  
 
Do gości:
— Niespokojna byłam o ich radość,  
I czy ten świat potrafię ugościć?  
Świat-uśmiechów na rumianych twarzach!  
Państwu przeto się nie uniewinniam,  
Że tamci mnie zajmowali goście —  
I że dotąd byliście tu tylko  
Pomocnymi w dopełnieniu dzieła.  
 
Tajemniczo:
— W zamian, jako moim spółdziałaczom,  
Spowiem sekret... ukryty dla dzieci —  
— Szło mnie bardzo o koniec wieczoru,  
Bardzo mnie szło o zamknięcie zabaw,  
Chciałam, aby ten młody świat wrócił  
Ze wspomnieniem uroczego blasku —  
I dlatego od strony cyprysów  
(Tam, gdzie myślę grobowiec postawić)  
Urządzony jest śliczny fajerwerk!  
 

PIERWSZY Z GOŚCI

— Ha-a! istotnie, że myśl arcydzielna.  
 

WTÓRY Z GOŚCI

— Każda myśl hrabiny jest feniksem —  
 

SĘDZIA

Który wstawa108 z ognia jak fajerwerk!  
 

PIERWSZY I DRUGI GOŚĆ

— Wiwat! panie Sędzio...  
 

SĘDZINA

— Klemensulko  
Orientalną ma imaginację...  
 

SĘDZIA

doskakując z głębi sceny:
— Wyobraźnię wschodniego ustroju,  
Powiedziałby «Ojczyźniak» poprawny...  
 

SĘDZINA

— Durejko ma słuszność...  
 

MAGDALENA

do Szeligi:
— Cóż Pan mniema  
O sekrecie naszym?  
 

SZELIGA

dwuznacznie:
— Coraz mniej już  
Czuję się do tego uzdolnionym,  
Bym w ogólnej rozmowie brał udział.  
— By wszelako pytanie zawdzięczyć109,  
Powiem: że mnie fajerwerk jest milszym  
Od grobowca, nawet pozornego —  
Tak dalece, mniemam, że jest słuszna110  
Bez-potrzebnie nie zasmucać bliźnich.  
Lubo dwie te rzeczy wzięte razem  
Mogłyby się śród cyprysów zmieścić;  
Trzecia nawet — to jest, i altanka,  
Gdzie mały niekiedy podwieczorek,  
Złożony z łakoci, byłby słodkim...!  
 

MAGDALENA

krotochwilnie:
— Popytajmyż Rózie i Anielki...  
Ile podzielają zdanie pańskie?  
Sąd ich jest na wyżynie rozmowy,  
Którą promadzimy po ich myśli...  
— Zbliżenie do dzieci styl odmładnia111!  
 

PARĘ OSÓB RAZEM

z zadziwieniem:
— Coś... stało się w salonie!...  
 

MAGDALENA

— Co to jest? —  
 

SZELIGA

— Wywrócił się któryś cherubinek!  
 

SĘDZINA

— Bez przypadku nie pląsają dzieci.  
 

MAK-YKS

wchodząc z salonu:
Wstążka pękła!... i pierścień stoczył się...  
Wcale już nie grają...  
 

MAGDALENA

— i tak prędko!  
 

HRABINA

machinalnie:
Owszem — owszem — lecz pierścienia nie ma!  
 

SĘDZIA

Jak to nie ma!... poszukamy zaraz...  
 

MAGDALENA

Nim się znajdzie, proszę mój założyć...  
 

HRABINA

z dziwnym przyciskiem:
Daruj!... nie chcę, lepiej niech się znajdzie.  
Raz... ginął już...  
 

MAGDALENA

Ach! prawda... masz słuszność...  
 
Kiedy Hrabina wychodzi do salonu gry:

MAGDALENA

półgłosem:
To Jej przesąd... każdy ma słabostki...  
 

SZELIGA

— Właśnie tego nie myśliłem nigdy,  
By słabostki miały aż tam miejsce...  
 

MAGDALENA

— Pan uwidział w Marii doskonałość  
I zapewne, że się mało myli —  
 

SZELIGA

zimno:
— Nie! lecz wszystko ma stosowne sfery:  
Tak na przykład: śród lodów Grenlandii  
Chować się nie mogą ananasy  
Dla zbyt czułej wrażliwości krzewu...  
 

MAGDALENA

grożąc z uśmiechem:
— Zacznę bronić Marii... a bój ze mną,  
O! Panie — ze mną bój śmiertelny jest —  
 

STARY SŁUGA

ze szczotką wchodząc od salonu:
— Wszystkiem ręczę, że go nie ma w sali —  
W sali, w której lat trzydzieści sprzątam.  
Chyba skrzydła miał i wzleciał wzgórę112...  
 

MAGDALENA

— Raz już ginął —  
 

STARY SŁUGA

— Ach! wszyscy toż samo  
Spominają, że ginął raz — prawda —  
Toć ja wiedzieć muszę, bom go znalazł.  
Gdzież to było jednak? czy w salonie?  
Tam każdego sprzętu kącik każdy  
Dzień w dzień ręką ocierając z kurzu,  
Człek i we śnie zgadłby ruchem palca,  
Gdzie co leży? albo zbywa czego?...  
— Starzy słudzy jako starzy mówią.  
Lecz nowy jest, przyjęty niedawno.  
Może nowy nowszego coś umieć...  
 

SĘDZIA

gwałtownie:
«Nowy sługa»!... te słowa są ważne...  
Tajemniczo do Magdaleny:
Co może być wart rzeczony pierścień?  
 

MAGDALENA

To ów znany brylant, który właśnie  
Podziwiali wszyscy tu zebrani,  
Jak meteor na emalii ciemnej  
Jaśniejący — dość niezwykły ceną.  
— Wszakże, o czem nikt zapewne nie wie,  
To zarazem jest Marii talizman...  
(Jeśli słuszna113, względem niej cośkolwiek  
Tak przesądnie lub lekko nazywać).  
— Mimowolnie ona przywiązuje  
Wiary rodzaj do tego klejnotu.  
Wolałaby zgubić wszystkie inne,  
Niż dopuścić, że się ów zatracił!  
 

SĘDZIA

szukając kapelusza:
— Znajdzie się on, skoro energiczne  
Temu gwoli uczynią się kroki...  
 
Wkładając rękawiczki:
On się znajdzie! zaraz państwu służę...  
 

MAGDALENA

— Co Pan robić chcesz? panie Durejko!  
 

SĘDZIA

wychodząc:
— Egzekucji przyszedł czas i wigor114...  
 

Scena czwarta

PIERWSZY GOŚĆ

— Sędzia swoje ma prawne widoki —  
 

DRUGI GOŚĆ

— Dojrzał Sędzia coś prawnika okiem —  
 

SĘDZINA

Klemens ma wzrok bystry, lecz niekiedy  
Unosi go natchnienie...  
 

PIERWSZY GOŚĆ

do Sędziny:
— Małżonek,  
Jeśli poetycką wenę miewa,  
To może ko-habitacji skutkiem,  
Skoro pani domu robi wiersze — —  
 

SĘDZINA

— Ach! ten drobny dla pieska nagrobek,  
Uroniony przypadkiem...  
 

DRUGI GOŚĆ

— A którego nam nie wygłoszono —  
 

SĘDZINA

— To naśladowanie z Lamartine’a!  
 

1 i 2 GOŚĆ RAZEM

Tem niesłuszniej ze strony poetki  
Ukrywać dwóch laurów latorośle...  
 

PIERWSZY GOŚĆ

do SzeligiMagdaleny:
— Niech pan swoje także doda słowo  
Do naszych próśb... niech pani wstawi się...  
O wydeklamowanie nagrobka  
Dla wiernego pudla z Durej-Woli!  
 

MAGDALENA

— Może lepiej czekać aż do chwili,  
Gdy zapalą fajerwerk...  
 

1 i 2 GOŚĆ RAZEM

— Wytwornie!!  
 

PARĘ OSÓB

Cóż zaszło znów...  
 

SĘDZINA

— To głos jest Sędziego...  
 

SZELIGA

Naczelnik policji i straż...  
 

MAGDALENA

Co to?...  
 

SĘDZINA

Klemens energicznie rzecz zagaił.  
 

MAK-YKS

wchodząc z salonu gry:
Pan Durejko sprowadził policję!  
 

PIERWSZY Z GOŚCI

— Skoro poszukiwanie ma powód,  
Zbyt pośpiechu nie należy ganić,  
Niezwłoczność z takowym stanem sprawy  
W parze idzie, dla przyczyn wiadomych,  
Lub które odgadnąć arcyłatwo!  
 

MAGDALENA

— Ależ Marii spokój — domu godność...  
 

MAK-YKS

Brak tych względów u niektórych osób  
Nazywa się energią... wigorem...  
 

SĘDZINA

— Sędzia wyjątkowym jest przez tytuł,  
Wiek i położenie w społeczeństwie:  
Co roztrząśnie on, roztrząśnie nieźle.  
 

MAGDALENA

— Niepokoję się o nerwy Marii...  
 

SZELIGA

zimno:
— Czy istotnie, że jest tak wrażliwa...  
 

PIERWSZY Z GOŚCI

— Zróbmy salon na stronie — —  
 

DRUGI Z GOŚCI

— Hrabinę  
Uprośmy, by pozostała z nami  
Deklamacji posłuchać — i kwita!  
 

SĘDZINA

mając się ku werandzie:
 

GŁOS

od głębi zza proga salonu:
— Skoro taki jest urzędu rozkaz!...  
 

NOWY SŁUGA

na progu:
— Dlatego że służba dawna w domu  
Mnie, nowego, ciągle szykanuje,  
Czy mam być już przeto podejrzanym?  
— Szczególny to rodzaj prawa u was.  
Podobny wypadek był w Hamburgu  
(Gdzie z Margrabią jeździłem) — tam, kiedy  
Zgubił perłę ambasador perski,  
Tak samo panowie, jak i słudzy,  
Ci, co znajdowali się pod ów czas,  
Obszukani byli równo-grzecznie...  
 
Dwuznacznie:
A jeśli przypadkiem z Panów który  
Chustkę z krzesła podejmując — w kieszeń  
Wsunął pierścień?? szczególne coś prawo  
Macie tutaj... lecz są inne sądy!...  
 

SĘDZIA

wprowadzając pod ramię Hrabinę:
— Niech Pani hrabina zechce chwilkę  
Wydalić się na ustęp...  
 
Do żony przez ramię Hrabiny:
— Klementynko!  
Sercu twemu Panią Harrys zlecam...  
 

GŁOSY ZZA PROGU

— Jest ci to i prawda — czemuż tylko  
Służący być mają pod prawami?...  
 

SZELIGA

podnosząc się:
— Bynajmniej — i owszem! wszyscy, wszyscy...  
Którzy podczas gry przytomni byli...  
 

HRABINA

siadając, osłupiona:
— Nigdy w domu moim nie myśliłam  
Podobnego doznawać afrontu!  
Tak bardzo się czuję poniżoną — —  
— Ani widzę, jak przeprosić zdołam  
Gości moich — — to wielkie nieszczęście!  
 

SZELIGA

Nie ma nic w tem — Durejki pośpieszność  
I konieczna forma...  
 

HRABINA

Ach! Durejko!...  
 

DZIEWECZKA

wbiegając z salonu:
Nic zabawniejszego, jak panowie  
Z powywracanemi kieszeniami!  
Każdy składa w kapelusz drobnostki,  
Które miał przy sobie — jak w grze fanty.  
 

SĘDZINA

— Bawić się nie trzeba tym widokiem,  
Który Pani Harrys jest niemiły...  
 
donośnie ku drzwiom:
Niech Panienki pójdą admirować116  
Na werandzie bliski słońca-zachód  
I fiołków poszukają w trawie...  
 

Scena piąta

Urzędnik policji — straż — i Sędzia wchodzą z salonu.

URZĘDNIK

— Jeszcze tylko Pan Mak-Yks i koniec...  
 

MAK-YKS

— Ja się rewidować nie pozwalam!  
 

SĘDZIA

(Po nitce do kłębka dochodzimy...)  
 

MAK-YKS

— Słowo moje wystarczać powinno —  
Zwłaszcza, że nie grałem...  
 

URZĘDNIK

— Pan, co więcej,  
Trzymałeś fanty —  
 

MAK-YKS

— Ja nie pozwalam!  
 

SĘDZIA

okrążając ręką ubiór Mak-Yksa:
(Zdaje się, że pistolet — — ostrożnie!)  
 

MAK-YKS

— Tylko jedną nabity kulą!  
 

URZĘDNIK

solennie:
 

HRABINA

wyciągając rękę z siedzenia:
— Mak-Yks jest mój krewny...  
 

MAK-YKS

— Krewny bardzo daleki —  
 

SĘDZIA

donośnie:
— Daleki —  
 

URZĘDNIK

— Szczegóły te są nam obojętne:  
Nabita broń — w czasie poszukiwań —  
A wpierw niepozwolenie rewizji —  
Oto czego dotyka się urząd.  
Imię Prawa, pojmany pan jesteś — —  
 

HRABINA

siedząc:
— Ależ, Panie! jam nie pozwoliła —  
Mnie się podobało zgubić pierścień...  
 

URZĘDNIK

— Ubliżeniem to domowi nie jest.  
 

SĘDZIA

— Pani raczy swę uwagę zwrócić,  
Że tu dzieci z całej okolicy  
Są przytomne — że w dzieci naturze  
Leży mówić o zdarzeniach drobnych  
A wybitnych — że stąd będzie powieść118...  
 

URZĘDNIK

obojętnie i zabierając się do pisania:
— Powieść jest już!... już osoby w mieście,  
Które przyszły oglądać fajerwerk  
(Zgotowany jawnie i będący  
Dla dzieci jedynie utajonym),  
Stojąc rzędem przed podmurzem willi,  
Uważały straż miejską i urząd —  
I zapewne domysły zwiększone  
O niejasnem zdarzeniu się szerzą.  
— Niewstrzymalne są trafu następstwa  
(My zaś to wytwornie znać musimy  
Wprost z przyczyny naszych powinności).  
 

SĘDZINA

Co najgorsza, skoro takie gadki  
Nie miewają rozwikłania wątku —  
Durejkowa, och! takich nie cierpi...  
Gadki — gadki!... z których potem naraz  
Osławienia powstają realne...  
 
Pochylając się do Hrabiny
— Szczerem sercem to pani hrabinie  
Przedstawuję119 — acz czułość podzielam.  
 
po chwili:
— Splendor Domu pewno umie cenić  
Klementyna z Wyłgiełłów Durejko...  
W moralności, również, nie pomiernie  
Dozwalała sobie ona ćwiczeń,  
Ochmistrzynią będąc pensji panien!  
 

SĘDZIA

Ubliżeniem to nie jest Domowi.  
Tak powyżej brzmi w urzędu ustach.  
Trzeba wszakże, by tu Sędzia dodał:  
 
Dając znaki gestami Hrabinie:
— Że pojmany miewa obłęd... jest to  
KAZUS prawem przewidziany...  
 

HRABINA

machinalnie:
— Tak jest —  
Krewny mój niekiedy obłęd cierpi...  
 

MAK-YKS

groźnie:
— Nigdy!... wcale... uwłócząc120 mu zewsząd,  
Niechże losy choć tyle zostawią,  
Że wariatem nie jest...  
 
— Skąd ten pozór?  
 
Do urzędnika:
— Proszę błahych nie spisywać zeznań,  
Zwłaszcza, iż gwałt na mej jest osobie  
Popełnionym — i że względność taka  
Może być na korzyść gwałcącego...  
 

URZĘDNIK

— W razie takim, zeznanie to cofam.  
 
Do Sędziego:
— Nie widzę tu bowiem obłąkania...  
 

SĘDZIA

— W takim razie cofnąć konieczna jest121.  
 
Do ogółu:
(Kto się zgubić chce, ma zawsze drogę!)  
I to według mnie obłędem zwie się...  
 

MAK-YKS

do Durejki:
Zaś to, co Pan robisz, i co potem  
Łagodzisz niezgrabnie, to według mnie  
Dobitniejszą się mianuje nazwą!  
 

 

— Zapomniało się już bowiem — widzę:  
Że są zła określeń niemające.  
Te zaś pełniąc, jest się przyzwoitym!  
 
Do wszystkich:
Skrócę Wam treść...  
 
Z wysileniem:
— resztę sił zdobywszy —  
od rana byłem czczy122...  
 
Przysiada:
— dzień cały  
Wyjątkowe odbierałem ciosy —  
Mieszkanie mnie wreszcie usunięto:  
A nikogo nie zastałem w domu  
Z powinnych mych, lub dla mnie przyjaznych.  
 

HRABINA

porywając się coś mówić:
— Mak-Yks...  
 

MAK-YKS

— wstyd mnie jest, zaiste, wyznać...  
 

HRABINA

podnosząc rękę:
— Mak-Yks! ja Ci darowałam pierścień!  
 

MAK-YKS

do Hrabiny:
— Niech Hrabina raczy nie przerywać —  
 
Dalej ciągnąc opowiadanie:
— Wstyd zaiste... wyznać...  
 
— iż miałem myśl,  
Najgminniejszą123 z myśli tego świata:  
To jest — skończyć wszystko jednym strzałem!  
Rzecz, której (nim zajdzie) mogą ludzie  
Wzbronić — i dla tego to powodu  
Rewidować się nie pozwoliłem — —  
 
Obszukiwany przez straż, dobywa pistolet:
— Oto broń jest — —  
 
Z innej kieszeni:
— to zaś... są to jeszcze  
Złamki chlebów wziętych z tego stołu...  
 
donośnie:
Dwie rzeczy te... niech tłumaczą wszystko!  
 

 

Jestem... człowiek: cóż do tego prawu,  
Że się słaby człowiek gdzieś zastrzela!  
 

URZĘDNIK

rozdzierając akta:
— Cała przeto sprawa, znów, jak pierwej...  
 

ANIELKA, STARY SŁUGA i INNI

wbiegając, u drzwi:
— Pierścień Pani! pierścień znaleziony!!...  
Doprawdy, że szczególniejszym trafem  
Na świecznika gałązce bronzowej124,  
Przy złamanej i zgasłej tam świecy,  
Zawisnął jak gwiazda!  
 

STARY SŁUGA

— W tańcu skoro  
Pękła nić, na której grały dzieci,  
Wyprysnął widocznie...  
 

GOŚCIE

— świecę strącił  
I zastąpił jej blask diamentem!  
 

STARY I NOWY SŁUGA

— Chodźcież państwo! zobaczyć, jak śliczny!  
Nikt ręką tam nie potrafi sięgnąć!...  
 

WIELE OSÓB

— Chodźmy! chodźmy... zdarzenie szczególne.  
 

SĘDZIA

z natchnieniem:
— Drabinkę przystawić — rzecz najprostsza!  
 

GOŚCIE

— Sędzia zawsze ma na wszystko środki.  
 

SĘDZIA

wybiegając:
— Drabinkę z werandy ogrodową...  
 

URZĘDNIK

do Mak-Yksa:
— Panu! naprzód, a potem Hrabinie,  
Przedstawuję wymówki, acz zbytnie  
Ze strony urzędnika...  
 
Do straży:
— Ustąpcie!  
 
Wychodzą.

HRABINA

do urzędnika:
Żegnam go.  
 

URZĘDNIK

podając rękę Mak-Yksowi:
Lepszego zdrowia życzę...  
 
Wychodzi.

Scena szósta

SZELIGA

przystępując do Mak-Yksa:
— Panie! wszyscy...  
 
Spostrzegając bladość na licach jego:
Panie! wszyscy są zajęci trafem,  
Pozwól, abym Człowiekiem się zajął:  
Czy nie chcesz Doktora?...  
 

HRABINA

nie podnosząc się z siedzenia:
Zaraz — obok —  
Jest mój Miłosierny-szpital — — Doktór  
Tam zostawa125 zawsze — a może być,  
Że i sam Prowincjał...  
 
Przez ramię swoje i siedząc:
— Co ty cierpisz?!  
 
Stary sługa wnosi pierścień na tacy i stawia na małym stoliku przed Hrabiną, która nie wgląda w to.

MAK-YKS

do Szeligi:
— To jest nic... przysiędę126 ze znużenia —  
 
Przysiada.
— Czczy127 byłem... te złamki — jadłem szybko...  
 

 

A czułem zbyt... lecz... stało się wszystko.  
 
Do Szeligi:
— Tylko jeszcze... dwa słowa do Pana...  
 
Szybko i poufnie:
Twą porękę przyjmuję — — odpływam!  
Tu od jutra znieważonym będę.  
Wieść dawno już krąży niewstrzymalna,  
Skoro tak i sam twierdzi urzędnik,  
Dostatecznie we względzie tym świadom!  
 
Po chwili:
Zresztą: strute mam serce... i wesołość...  
Poniekąd z-użyty czas i zdrowie —  
Pozostało imię... te128 osławią129...  
 

HRABINA

poruszając się z miejsca:
Mak-Yks! ze mną pierw wszędzie pojedziesz,  
Do każdego z Domów w okolicy  
I gdzie zwyczaj bywać na przechadzce,  
Ażeby Cię obok mnie widziano  
Jak bliskiego, którego poważam —  
— Nadto jeszcze, sama cię przedstawię,  
Żebyś został Członkiem-Komitetu  
Do wieczystej zapisanym księgi  
W naszem Towarzystwie-Miłosiernem.  
 

MAK-YKS

szukając kapelusza:
Ja jestem nim... jestem Chrześcijanin!  
 

HRABINA

milcząc podnosi się — bierze pierścień i idzie do krewnego swego:
Mak-Yks! ja ci ten pierścień — tak, jak jest  
Włożony na moją rękę prawą...  
Ja — ci — tak — go daję... ludzie zamilkną!  
 
Słyszysz?— jakie milczenie stało się —  
 

MAGDALENA

prawie klękając:
— Mario! o całą kobiecość jesteś  
Wyższa od siebie samej — od dawna  
Przeczuwałam Cię...  
 

HRABINA

— Mak-Yks! odpowiedz...  
 

MAK-YKS

z ukłonem:
— Pani! BRYLANT Twój mnie «darowałaś»,  
DOPUSZCZAJĄC, ŻE SIĘ PRZY MNIE ZNAJDZIE...  
 

HRABINA

Nieprzytomną byłam!!... lecz na teraz  
Nie sam daję Ci pierścień — odpowiedz!  
 

MAK-YKS

Pod naciskiem skandalu Twa ręka  
Gdziebykolwiek skłonić się raczyła,  
O! Pani — — czyliżby niesła130 z sobą  
Najdroższą rzecz, to jest: wolę wolną...?  
— Skandalowi — miałżeby Twój przyszły  
Winnym być to, co rad dłużyć Tobie?...  
 
Po chwili:
— Nie — o! Pani — ja w błąd bym Cię wewiódł131,  
Może bym i zdradził — jak ów, który  
Podałby się za strzelców-książęcia132  
Dlatego, że właśnie, gdy on celił133,  
Piorun odbił sokołowi głowę — —  
 
po chwili:
— Nie! o! Pani — szlachetna kuzynko,  
Wysoko się mylisz, lecz mylisz się:  
Szczytność dlatego właśnie jest szczytna,  
Iż przypadkiem się nie otrzymuje,  
Z niebieskiego ona idąc źródła,  
Samo-tchnienną i wolną jest zewsząd.  
 

 

— Spaniałym134... któż przez konieczność bywa?  
Jeśli nie oszukujący wolę własną,  
Która w odwet omyla go z czasem?...  
 

 

— Mężczyzna, który by na razie  
Przyjął tak ponętny nadmiar serca,  
Okazałby się tylko zręcznym...Ja,  
W Epoce tej... w dziewiętnastym-wieku  
Nie raczyłem się w zręcznościach ćwiczyć.  
Owszem — bywałem niezgrabnym — często!  
Niezgrabnym być — może przenosiłem.  
Czemu?... niech ZROZUMIE... kto jest W STANIE!  
 

HRABINA

groźnie:
— Słuchaj! — mężczyzny to jest rzeczą  
Zamieniać doraźne wzniosłe chwile  
W potoczysty i równy ciąg życia.  
Lecz, jeśli ty zbyt słabym jesteś —  
Mężczyzną jeśli jesteś niedość,  
By takowy podjąć obowiązek  
— Ja — go — spełnię.  
 

MAGDALENA

z zapałem:
— Mario, jesteś wielka!  
 

SZELIGA

do Hrabiny:
— Pani! pozwól, bym Twemu krewnemu  
Danego mu słowa nie dotrzymał —  
Obiecałem mu albowiem podróż  
Do nowego-świata, za ocean.  
— Obietnicę tę na teraz cofam!  
 
do Mak-Yksa:
— Słowo złamać — Panie! jest boleśnie.  
Ja przyjmuję następstwa... złamałem.  
 

HRABINA

patrząc w oczy Szelidze:
— Prawda! — Panie — że to trud niezwykły,  
Co w tej chwili zrobiłeś i robisz:  
(Dla kogokolwiek bądź to podjąłeś)  
Szlachetnym jesteś dwakroć, gdy łamiąc  
Słowa twe, zostają ci bez skazy.  
Chwilkę czekaj, nim ci podziękuję,  
Hrabio! — krewnego chcę pierw zapytać  
O odpowiedź, na teraz niezbędną...  
 
Przystępuje do Mak-Yksa i bierze go za ramię:
— Mak-Yks! czy mnie nie kochałeś nigdy?  
 

MAK-YKS

kłoniąc się do jej stóp:
— Na tak wielką odległość... — i coraz,  
Coraz to niemiłosierniej większą —  
Że, zaprawdę, nie wiem, czyli równie  
Pod stopami naszemi w Oceanii,  
Lub gdy Konstelację-Krzyża ujrzę  
Spod obcego żagla... nie wiem... czyli  
Tenże sam co tu, i co w tej porze,  
Nie połączy nas promień...  
 
Istotnie:  
Oddalony — zawsze byłem bliskim!  
Aż spomiędzy nas miejsce ubiegło,  
Aż za miejscem czas poszedł...  
 
Doprawdy:  
Tych, co kochają tak, lub nie ma dziś,  
Lub nie z tego są świata...  
 

HRABINA

Nie!... oni,  
Właśnie oni, są ludźmi...  
 
Pokazując palcem na Mak Yksa:
— On mówi  
O świętego węzła tajemnicy,  
Choć, co mówi?... nie wie...  
 
Do krewnego:
— Ty tak mówisz,  
Jak, przed Chrześcijaństwem wielcy ludzie,  
Albo ludzie cierpiący-wiele, mówili  
Chrześcijańską-myśl wargami-błędu:  
Ty prawdziwie mnie kochasz...  
 

SZELIGA, MAGDALENA, WSZYSCY

Ona-ż to??  
 

MAK-YKS

jest u stóp Hrabiny, obie jej dłonie uściskując;

HRABINA

do Magdaleny:
— Magdaleno! ręki mojej uścisk  
Oddaj Hrabi...  
 
— me obiedwie dłonie  
Zbyt są mocno zajęte w tej chwili.  
 

ANIELKA I DZIEWECZKI

wbiegając:
— W pierścień, w pierścień! albo fanty sądzić!  
 

HRABINA

— Mój — już nie mój...  
 

MAGDALENA

A mój się mnie znowu  
Gdzieś zapodział, i nie warto szukać...  
 
Ognie sztuczne błyskają.
Ale — patrzcie... w niebie dwa pierścienie  
Brylantowe całe!  
 

WIELE OSÓB

ku werandzie:
Całe jak z gwiazd!!!  
 

DUREJKOWA

patrząc przez lornetkę:
— Fikcja wyśmienita!...  
 

SĘDZIA

doskakując do żony:
Kto jest miłującym narodowość,  
Nie używa Fikcji... lecz udania...  
 

PIERWSZY Z GOŚCI

— Udanie-ogniste!.. ani słowa...  
 

WTÓRY Z GOŚCI

— Ani słowa!... że nie ma co mówić...  
 
Kiedy wielość odwrócona w stronę głównego wnijścia na werandę podziwia ognie, Sędzia w głębokim monologu na przodzie sceny:

SĘDZIA

— Wszystko to coś jak w komedii — która  
Moralny ma sens, gdy sie ją zbada.  
— Któż albowiem sprawił to?... kto? proszę,  
Pierwszym stał się powodem... kto tu jest  
Sprężyną? — czyli zrządzenia energią?  
Czyli osią?... a kto jednak NIGDY  
NIE MA SOBIE NIC DO WYRZUCENIA?...  
— Że nareszcie attykiem135 już spytam:  
Ex-machiną136!... któż tu jest??...  
 
po chwili:
— Durejko!!  
 
Właśnie w chwili, w której Durejko sam sobie stara się ukłon oddać, kurtyna zapada.