Zastąpił mi raz Sfinks u ciemnej skały,
Gdzie, jak zbójca, celnik lub człowiek biedny,
„ Prawd!” wołając – wciąż prawd zgłodniały –
Nie dawa gościom tchu;
– „Człowiek? . . . jest to kapłan bez-wiedny
I niedojrzały . . .”–
Odpowiedziałem mu.
Alić – o! dziwy . . .
Sfinks się cofnął grzbietem do skały:
– Przemknąłem żywy!