Pol.– I’ll speak to him again.
Ham. – Words, words, words!
Źle, źle zawsze i wszędzie,
Ta nić czarna się przędzie:
Ona za mną, przede mną i przy mnie,
Ona w każdym oddechu,
Ona w każdym uśmiechu,
Ona we łzie, w modlitwie i w hymnie . . .
*
Nie rozerwę, bo silna,
Może swięta, choć mylna,
Może nie chcę rozerwać tej wstążki;
Ale wszędzie – o! Wszędzie –
Gdzie ja będę, tam będzie:
Tu – w otwarte zakłada się książki,
Tam u kwiatów zawiązką,
Owdzie stoczy się wąsko,
By jesienne na łąkach przędziwo,
I rozmdleje stopniowo,
By ujednić na nowo,
I na nowo się zrośnie w ogniwo.
*
Lecz, nie kwiląc jak dziecię,
Raz wywalczę się przecie.
Niech mi puchar podadzą i wieniec! . . .
I włożyłem na czoło,
I wypiłem, a wkoło
Jeden mówi drugiemu: „Szaleniec!!”
*
Więc do serca o radę
Dłon poniosłem i kładę,
Alić nagle zastygnie prawica;
Głośno śmieli się oni,
Jam pozostał bez dłoni,
Dłon mi czarna obwiła pętlica.
*
Źle, źle zawsze i wszędzie,
Ta nić czarna się przędzie:
Ona za mną, przede mną i przy mnie,
Ona w każdym oddechu,
Ona w każdym uśmiechu,
Ona we łzie, w modlitwie i w hymnie.
*
Lecz, nie kwiląc jak dziecię,
Raz wywalczę się przecie;
Złotostruna, nie opuść mię, lutni!
Czarnoleskiej ja rzeczy
Chcę – ta serce uleczy!
I zagrałem . . .
. . . i jeszcze mi smutniéj.
Pisałem we Florencji 1844 r.